wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 29

Oczami Mario 
Patrzyłem na śpiącą Viv i nie mogłem oderwać od niej wzroku. Kochałem ją nade wszystko. Nie miałem pojęcia o co chodzi mojej mamie. Tęskniłem za uśmiechem Viv, za jej ustami, za jej ciepłymi słowami skierowanymi do mnie, za jej pięknymi oczami. Ogółem za nią całą. W pewnym momencie Viv zaczęła otwierać oczy. Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
- Dawno się obudziłeś?-
- Jakieś 2 godz. temu.-
- O żesz ty w mordę jeża przepraszam, że spałam.-
- Kochanie nic się nie stało. Chłopaki powiedzieli, że cały czas przy mnie siedziałaś miałaś prawo być zmęczona.-
- Tęskniłam za tobą.-
- Ja za tobą też nawet nie wiesz jak. Nie mogłem się pogodzić z tym, że nie jesteś ze mną.- w pewnym momencie usłyszałem głos mojego brata Felixa:
- Oj jakie to romantyczne. Zaraz się popłacze.- Viv powiedziała:
- Feli daj spokój.-
- Jak mój bracki nie rzuca się?-
- O dziwo jest grzeczny.-
- Dałaś mu już galaretkę?-
- Nie jeszcze nie.- zwróciła się do mnie:
- Kochanie zaraz przyjdę tylko przyniosę sobie sałatkę z bufetu.-
- Dobrze kochanie.- a Felix na to:
- Oj jakie to romantyczne jeszcze się pocałujcie to będzie istna komedia romantyczna.- pociągnąłem Viv za rękę i złożyłem na jej ustach pocałunek i powiedziałem do brata:
- Mówisz masz.- a moja ukochana na to:
- Jak dzieci. Zaraz wrócę.- odprowadziłem ją wzrokiem tuż za drzwiami Viv zrobiła się blada jak ściana i oparła się o ścianę. Krzyknąłem do Felixa:
- Młody łap ją!- Felix jak strzała pobiegł do Viv która ledwo trzymała się na nogach. Przytulił ją do siebie, a ona osunęła się na podłogę. Felix krzyknął na cały korytarz:
- Pomocy! Lekarza! Pomocy!- chciałem wybiec z łóżka i pomóc Viv, ale kiedy tylko poderwałem się do pozycji siedzącej zakręciło mi się w bani i momentalnie opadłem na łóżko. Widziałem co się dzieje na korytarzu. Do Viv pobiegło kilku lekarzy oraz pielęgniarka z łóżkiem. Felix ostrożnie położył na nich moją ukochaną i odjechali. Nie wiedziałem co się dzieje. Felix wszedł do mnie do sali. Ja do niego:

- Co ty tu jeszcze robisz biegnij do Viv i dowiedz się co z nią.-
- Ok.-


Oczami Felixa

Podążyłem za lekarzami aby dowiedzieć się co z Viv. Siedziałem pod gabinetem gdzie robili Viv badania. Po ok 40 min. drzwi się otworzyły, a z gabinetu wyszedł lekarz i zapytał mnie:
- Czy pan jest narzeczonym Panny Vivianne?-
- Nie, jestem jej przyjacielem, a zarazem bratem jej narzeczonego który leży tutaj w szpitalu i poprosił mnie abym dowiedział się co z Vivianne.-
- Aha, więc zrobiliśmy kilka badań między innymi USG i badania krwi z których wynika, że Pani Vivianne jest w drugim miesiącu ciąży.- mi mowę odjęło. Wujkiem zostanę no nie mogę. Powiedziałem do lekarza:
- A co z nią? Jak się czuje?-
- Daliśmy jej dożylnie płyny, ponieważ była odwodniona. Teraz przewieziemy ją na salę musi tutaj zostać przez kilka dni, ponieważ musimy sprawdzić, cz z dzieckiem wszystko w porządku.-
- Aha, a moglibyście ją państwo przewieźć do sali mojego brata. Znaczy jej narzeczonego?-
- Oczywiście które piętro i pokój?-
- Drugie piętro i pokój nr. 10.- po ok 10 min. Viv leżała już na łóżku obok Mario. Ja udałem się do sklepu aby jej coś kupić do jedzenia. A ją zostawiłem na sali aby poczekała na mojego brata któremu ma przekazać tą wspaniałą wiadomość. 


Oczami Viv

Kilka minut temu przywieźli mnie na salę na której leżał Mario. On akurat był na badaniach. Gdy lekarz powiedział mi, że jestem w ciąży myślałam, że znowu zemdleję, przecież ja muszę studia skończyć, jak ja to zrobię siedząc w pieluchach. Ale nawet nie myślę o usunięciu.Cóż stało się to się nie odstanie. Czekałam na Mario a w tym samym czasie oglądałam pierwsze zdjęcie dziecka. Mam zostać w szpitalu jeszcze przez jakiś czas aby lekarze sprawdzili czy z dzieckiem wszystko ok. Po 20 min na salę zawitał Mario. Gdy już położył się na łóżku powiedział do mnie:
- I co kochanie co ci lekarz powiedział?-
- Yyy...eeee.- nie umiałam się wysłowić makabra:
- Jesteś na coś chora, mów na co a zaraz znajdziemy klinikę.-
- Mario, chorobą bym tego nie nazwała raczej wyzwaniem.-
- O co chodzi kochanie. Powiedz obojętni co by to nie było nie będę się gniewał.-

- No dobra sam chciałeś. Za 7 miesięcy zostaniemy rodzicami. Mario jestem w ciąży.- i chłopak zbladł oczy mu łzami zaszły po czym wstał z łóżka podszedł do mojego wyrka, usiadł na krześle, patrzył mi w oczy i w końcu się odezwał:
- Będę tatą?-
- Tak.-?
- Kocham Cię! Jejku jaki jestem szczęśliwy dziękuję Ci.- i pocałował mnie. Nachylił się nad moim brzuchem i powiedział:
- Cześć smyku to ja twój tatuś. Bardzo Cię kocham tak samo jak twoją mamusię.-
- Aleś ty romantyk.-
- No co cieszę się po prostu.-
- Mam tu ze sobą zdjęcie z USG chcesz zobaczyć?-
- Pewnie.- gdy Mario zobaczył zdjęcie z badania poryczał się. Łkając powiedział:
- To jest nasze dziecko?-
- Tak.-
- Jakie maleńkie.-
- Mario to dopiero 2 miesiąc.-
- Czyli?- chwilę pomyślał i powiedział:
- Nasze wspólne wakacje w Polsce.-
- Yhm.-
- Czekaj muszę się wszystkim pochwalić.- wziął telefon ze swojej szafki i zrobił zdjęcie zdjęciu. Wstawił na swoje profile na wszystkich portalach społecznościowych. Od Instagrama po Facebooka. Napisał do tego komentarz:


"Już wiem co oprócz przyjęcia oświadczyn czyni faceta najszczęśliwszym na świecie. Wiadomość, że zostanie ojcem, a za 7 miesięcy na świecie zawita mały Götze. Jestem tak szczęśliwy, że mógłbym nie tylko sięgnąć nieba, lecz sięgnąć znacznie wyżej nawet 3 metry nad niebem."  
Gdy zobaczyłam co napisał Mario myślałam, że padnę ze śmiechu. Co za poeta. Pwoedziałam do niego:
- Oglądałeś "3 metry nad niebem"?-
- Tak, kiedy siedziałem sam w domu bo posłuchałem mojej mamy zamiast z tobą porozmawiać opychałem się lodami i oglądałem komedie romantyczne. I zapamiętałem ten cytat.-
- Ahh mój wierszokleto. Masz talent ty nie pomyliłeś się z powołaniem?-
- Nie na pewno nie. Ja miałbym być poetą. Tobie mogę wiersze pisać, ale nie będę się tym zawodowo zajmował. Piłka to moje powołanie. Rozmawialiśmy jeszcze kilkanaście minut, po czym Mario wstał z krzesła i przysunął swoje łóżko do mojego. Opuściliśmy drabinki i mieliśmy podwójne łóżko. Co prawda to nie był luksus jak u nas w domu, ale zawsze coś. Rozmowę na imionami przerwał nam. Niespodziewany, a może spodziewany gość, a raczej goście. W drzwiach naszej sali ujrzałam...

4 komentarze:

  1. Jak mogła przerwać w takim momencie ?!
    Uduszę cię telepatycznie :) Albo i nie bo wtedy nie dodasz następnych rozdziałów :)
    Rozdział super <3
    Dodaj jak najszybciej kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak ja też cię uwielbiam to zemsta za to że ty też przerywasz w podobnych momentach, ale spokojnie wieczorem pojawi się kolejny rozdział. Właśnie zabieram się za pisanie go.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie cudowne <333
    Jej wyobrażam sobie Mario jako tatusia aww ♥-♥
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed sekundą dodałam. Jak sama to po napisaniu czytałam to leżałam i kwiczałam ze śmiechu nad pechem Mario. Pozdrawiam i czekam na rozdziały na twoich boskich blogach.

      Usuń