sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 17 :D

Oczami Mario

Położyłem się do łóżka o 1:30. I pomyśleć, że muszę wcześnie wstać. To jest jakiś koszmar, ale mi za bardzo zależy na tych wakacjach aby zaspać. Kraków to podobno jedno z najpiękniejszych miast w Europie. Wiem, że zamek znajdujący się w tym mieście znajduje się na liście UNESCO. Trochę czytałem na ten temat. Wiem, ze Viv bardzo lubi to miasto powiedziała, że ma swój specyficzny klimat. Obudziłem się o 5:30 poszedłem wręcz na oślep do łazienki i oczywiście walnąłem się w głowę ponieważ wszedłem we framugę drzwi. Umyłem się i ubrałem, zszedłem na dół zjadłem śniadanie, ubrałem buty i ruszyłem w stronę domu Viv. 

Oczami Viv

Obudziłam się o 5:00 o dziwo się wyspałam. Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam się w przygotowany wczoraj zestaw. Zeszłam do kuchni i zjadłam śniadanie. Po jakichś 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi i ujrzałam w nich zaspanego Mario. Szczerze mówiąc wyglądał komicznie. Na powitanie mnie pocałował i wszedł do środka. Pogadaliśmy ok 10 min. i weszliśmy do garażu i odjechaliśmy moim samochodem na lotnisko. Mario o mały włos nie zasnął w samochodzie. Weszliśmy na płytę lotniska i czekaliśmy na odprawę. Auto było już w samolocie bo ten został przyprowadzony na płytę lotniska w końcu usłyszałam w głośnikach komunikat:
- Pasażerowie lotu do Krakowa proszeni są o podejście do bramki nr. 23.- przeszliśmy przez odprawę i szliśmy już powoli do samolotu. W końcu o godz 8:00 samolot wybił się w powietrze. Po 90 min. byliśmy na lotnisku w Krakowie. Odebrałam mój samochód i pojechaliśmy do mieszkania mojego brata. Do mieszkania weszliśmy o 10:30 chwilę zajął niestety dojazd i zakupy spożywcze. Po zjedzeniu drugiego śniadania i zmianie ubrań wyszliśmy na mały spacer. Brat jak mieszkał w Krakowie mieszkał blisko rynku postanowiłam pokazać Mario muzeum pod Sukiennicami, Kościół Mariacki, kawiarnię na Sukiennicach. Postanowiłam też wziąć go na przejażdżkę dorożką, potem pójdziemy do kawiarni o nazwie "Pożegnanie z Afryką" są tam rozmaite rodzaje kaw o różnych smakach. Ruszyliśmy spacerem w stronę rynku. Trzymaliśmy się za ręce i śmialiśmy się cały czas. Było naprawdę wspaniale. Weszliśmy do kościoła i podziwialiśmy Ołtarz Wita Stwosza. Na Mario zrobił ogromne wrażenie. Wszystkiemu robił zdjęcia. Nawet ludziom przebranym np. za mrocznego kosiarza. Mario stanął obok niego i kosiarz podłożył mu kosę pod szyję, potem do zdjęcia ustawiłam się ja. W PZA było bardzo miło. Mario wziął trochę ziaren kawy o smaku kokosowym i bananowym. Potem poszliśmy do kwiaciarni i kupiliśmy dwa znicze, następnie podeszliśmy na Franciszkańską 3 pod sławne krakowskie okno. Mario opowiadał mi jak odbierał przekaz naszego zmarłego papieża. Na rynku byliśmy do 13:00 Mario zapytał mnie w pewnym momencie:
- Kochanie daleko jest stąd di Oświęcimia?-
- Nie daleko ok 67 km.-
- A moglibyśmy pojechać?-
- Oczywiście sama chciałam pouczyć się historii.- wróciliśmy do mieszkania spakowaliśmy trochę jedzenia i ruszyliśmy w drogę do Oświęcimia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz