Oczami Mario
Obudziłem się pierwszy i jako wzorowy narzeczony postanowiłem zrobić Viv śniadanie. Robiąc jej ulubione tosty przypomniałem sobie
wczorajszą akcję w klubie. Byłem pod wielkim wrażeniem Viv. Facet był
od niej co najmniej 3 razy szerszy, a ona bez problemu sobie z nim
poradziła. Krążąc tak wspomnieniami po przeszłości. poczułem, że ktoś
przytula się do moich pleców. Po chwili poczułem pod koszulką ciepłe
dłonie. Od razu wiedziałem do kogo one należą. Odwróciłem się i
pocałowałem moją narzeczoną na dzień dobry. Ona obdarowała mnie swoim
uśmiechem i niepostrzeżenie wykradła tosty spod mojego nosa. Nic nie
powiedziałem tylko się uśmiechnąłem. Pola spała dzisiaj u Marco w hotelu bo
stwierdzili, że nie będą nam przeszkadzać, a Kaja wróciła do Polski. Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy na podwórze aby się przewietrzyć. Dzisiaj jedziemy do moich rodziców do Dortmundu. Viv kilka dni temu była w sklepie aby kupić sukienkę z tej okazji. Szczerze jeszcze jej nie widziałem w tej sukience, ale na pewno moi rodzice jak i ja będą pod wrażeniem. Była godz. 9:30 Viv poszła się przebrać do łazienki, a ja w sypialni ubierałem garnitur. Po ok 30 min. z łazienki wyszła Viv. Ja w tym momencie wiązałem a raczej męczyłem się z krawatem. Gdy ją zobaczyłem kopara mi opadła. Viv wyglądała olśniewająco. Sam sobie zazdrościłem, że mam taką piękną dziewczynę.
Oczami Viv
Dzisiaj czeka mnie moje pierwsze spotkanie z przyszłymi teściami mam straszną tremę. Ale Mario pociesza mnie, że wszystko będzie ok. Po ok 6 godz. dojechaliśmy do Dortmundu. Oczywiście najpierw podjechaliśmy na SIP i Mario zrobił mi zdjęcie na tle stadionu. Potem oprowadził mnie po nim i biegałam boso po murawie SIP. Wróciliśmy do auta po 30 min. wygłupiania się na stadionie. Ja musiałam znów wrócić do szpilek. Szczerze sama siebie podziwiam, że się jeszcze w nich nie zabiłam. Ale cóż iść z mamą na zakupy to tak to się właśnie kończy. Po ok 20 min. dojechaliśmy do domu rodziców Mario. Mój narzeczony zaparkował na podjeździe i poszliśmy w stronę drzwi, następnie Mario zadzwonił dzwonkiem do drzwi i czekaliśmy aż ktoś otworzy. Po chwili otworzyła nam niska blondynka. Zapewne mama Mario. Wpuściła nas do środka i kazała się rozgościć. Nie chcąc zniszczyć parkietu zdjęłam szpilki (jeest, ale ulga). Mario przedstawił mnie swoim rodzicom. Jego mama dosyć nie chętnie na mnie patrzyła. Ale miałam nadzieję, że mi się wydaje. Usiedliśmy do stołu i rozpoczęliśmy rozmowę. Pierwsze pytanie zadał tata Mario:
- Bardzo się cieszę, że mogę cię w końcu poznać Viv.-
- Mi też jest bardzo miło, że mogę państwa poznać.-
- Czym się zajmujesz?-
- Kończę ostatnią klasę liceum, a potem chciałabym iść na studia. Tutaj na uniwersytet.-
- Aha to bardzo ciekawe, a co chciałabyś studiować?-
- Dziennikarstwo sportowe i fizjoterapię.-
- Ambitnie.- w pewnej chwili mama Mario wstała od stołu w celu przyniesienia herbaty i jedzenia. Zaproponowałam pomoc i razem udałyśmy się do kuchni. Tam się zaczęło.
Świetne;))
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMario jest kochany ;)
Co ta mama Mario...
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Kolejny w sobotę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń