niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 36

Oczami Mario
Podszedł do nas lekarz, lecz nie miał za wesołej miny i powiedział:
- Państwa córka, ma się nieco lepiej, ale jej stan nadal jest poważny. Musimy nadal czekać. Mogą państwo wejść na OIOM, ale w specjalnych uniformach.- odpowiedziałem:
- Dziękuję doktorze.- ubraliśmy się w specjalne uniformy i poszliśmy na OIOM. Nasza kruszynka leżała w inkubatorze i spała. Już nie płakała. Na tabliczce był zapis temperatury. Ostatnio była mierzona temperatura 15 minut temu i zmalała do 38,2 stopnia. To i tak mały sukces. Nie mogliśmy pogłaskać nawet naszej księżniczki to strasznie bolesne uczucie. Siedzieliśmy tam 10 min. i wyszliśmy na korytarz Viv od razu przytuliła się do mnie i zaczęła płakać. Ja cały czas powtarzałem:
- Będzie dobrze kochanie. Nasza księżniczka wyjdzie z tego. Staliśmy tak na środku korytarza i usłyszałem dużą liczbę osób. Podniosłem głowę i zobaczyłem moich kolegów z drużyny. Trener zapytał mnie:
- Jak mała?-
- Ciutkę lepiej gorączka spadła do 38,2 stopnia, ale dalej jest w ciężkim stanie.-
- Jesteśmy z wami. Może wróćcie do domu, a my tutaj zostaniemy. Oboje jesteście ledwo żywi.-
- Na pewno?-

- Tak Mario zadzwonimy do was jak coś będzie wiadomo.-
- No dobrze.- wziąłem Viv na ręce bo już słaniała się na nogach i zaniosłem ją do samochodu. Wróciliśmy do domu i poszedłem razem z narzeczoną do łóżka aby spróbować zasnąć.Zasnęliśmy ok 17:30. Obudziliśmy się następnego dnia o 7:15. Zrobiłem Viv śniadanie do łóżka i zaniosłem jej. Moja ukochana nie chciała jeść, ale siła persfazji MG10 zawsze działa. Sam również zjadałem lekkie śniadanie, od razu potem pojechaliśmy do szpitala. Lekarz powiedział nam, ze gorączka spadła do 37,5 stopnia, a w poczekalni siedział trener i moi rodzice. Bałem się, że mogą mieć jakieś pretensje do Viv,  ale moja mam podeszłam do mnie i Viv przytuliła nas i powiedziała:
- Wszystko będzie dobrze. Gloria to silna dziewczynka wyjdzie z tego. Wyspałaś się Viv.- zwróciła się do mojej ukochanej
- W miarę dziękuję, a jak Gloria spała w nocy?-
- Tak koło 5:30 się obudziła, ale cały czas śpi.-
- Może będzie lepiej.-
- Skarbie na pewno będzie lepiej.- moja mama odpowiedziała mojej narzeczonej na jej prawie nieme pytanie. Ja udałem się do bufetu i kupiłem każdemu jakąś kanapkę i sałatkę. Ok godz 12:30 ja i Viv mogliśmy wejść do małej aż na 30 min. patrząc na moją córeczkę widziałem, że już lepiej się czuje. Nawet próbowała się uśmiechać do nas. Poznawała nas. Dotknąłem palcem szyby inkubatora w którym leżała Gloria, a ona przyłożyła swoją rączkę do szyby jakby chciała chwycić mój palec. To było urocze. Siedzieliśmy tam ok 30 min i opowiadaliśmy małej o tym co się u nas dzieje. Potem wróciliśmy do reszty i opowiedzieliśmy co z naszą kruszynką. O godz. 20:30 wróciliśmy do domu. I tak przez kolejne 2 tygodnie. Taka rutyna zrobiła się z życia chwilowo. Ale z każdym dniem z małą było coraz lepiej. 

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 35

Parę tygodni później oczami Mario
Spałem sobie spokojnie, aż tu nagle obudził mnie straszny płacz. Mała nigdy tak głośnio nie płakała. Poszedłem do niej bo Viv spała, a poza tym to moja ukochana cały czas zajmuje się mała i chociaż w nocy należy jej się chwila wytchnienia. Dlatego ja ustaliłem tak ,że w nocy to ja będę wstawał do małej. Pochyliłem się nad łóżeczkiem i zobaczyłem, że Gloria jest cała czerwona na buzi, miała dreszcze i strasznie płakała. Wziąłem ją na ręce była gorąca. Poszedłem do nas do sypialni i obudziłem Viv. Powiedziałem do niej:
- Kochanie obudź się mała chyba jest chora musimy jechać z nią do lekarza.- Viv momentalnie się obudziła. Ja ubrałem siebie i małą. Gdy schodziłem po schodach Viv siedziała już w salonie i czekała na nas. Gdy byliśmy w drodze do szpitala Viv w kółko powtarzała:
- Gdzie ona się zaziębiła. Przecież zawsze dobrze ją ubierałam.- a ja powtarzałem:
- Viv to nie twoja wina nie wolno ci tak mówić. Zaraz dojedziemy na miejsce i wszystko się okaże.- dojechaliśmy szybko do szpitala i popędziłem na SOR. Od razu skierowali nas do pediatry. Weszliśmy od razu i doktor zaczął badać Glorię. Okazało się, że mała ma zapalenie płuc i musi zostać na oddziale. Viv poprosiła mnie abym przywiózł jakieś rzeczy małej oraz jakieś jej ubrania bo na pewno zostanie z małą. Pojechałem do domu i spakowałem trochę gratów. Gdy wróciłem do szpitala dostałem sms-a od Viv w której sali jest mała. Po krótkich poszukiwaniach znalazłem salę. Było tam jedno małe łóżeczko i jedno duże łóżko. Zapewne to dla moich dziewczyn. Dałem Viv torbę i usiadłem na krześle obok łóżeczka córki. Cały czas była rozpalona. Miała w główce wenflon i miała podawaną kroplówkę. Viv powiedziała mi, że to na zbicie temperatury. O 9:30 miałem trening, ale olałem to bo z Glorią było źle w nocy. Gorączka nie chciała spaść, mała co chwilę traciła przytomność. Było na prawdę kiepsko. O 10:05 zadzwonił do mnie trener. Odebrałem i powiedziałem:
- Dzień dobry trenerze o co chodzi?-
- Mario ty mnie pytasz o co chodzi?! Jutro gramy z Bayernem, a ty leżysz w łóżku już na trening!-
- Trenerze, ale ja nie jestem w łóżku.-
- Tylko gdzie do cholery?!-
- W szpitalu z małą jest bardzo źle. Najpierw w nocy dostała gorączki, płakała. Zawieźliśmy ją do szpitala. Powiedzieli nam, że ma  zapalenie płuc. A później było już tylko gorzej. Nawet teraz nic się nie poprawia. Mała cały czas co chwilę traci przytomność, gorączka 39 stopni i nie spada, leci jej krew z nosa, a lekarz mówi, że mała może tego nie przeżyć. Ja nie dam rady trenerze.- już płakałem z bezsilności, że nie mogę pomóc córce. To straszne. Trenera zatkało. Powiedział do mnie:
- Po treningu do was przyjedziemy. Wszyscy bez wyjątku trzymajcie się.-
- Postaramy się.- siedziałem na korytarzu i czekałem z Viv na wieści o stanie zdrowia naszej kruszynki. Ponieważ koło 6:30 przewieźli ją na oddział intensywnej terapii. Nagle z sali wyszedł lekarz, lecz nie miał wesołej miny strasznie się bałem. Powiedział do nas:

.................

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 34

Oczami Mario
Obudziłem się ok 8:30 co dziwne wyspałem się nic mnie nie bolało. Viv jeszcze spała zadzwoniłem do mojego brata aby ten przywiózł mi z domu jakieś rzeczy. Po ok 90 min Felix stał w drzwiach sali Viv. Moja ukochana już nie spała, akurat w wejściu Felixa ona wychodziła z łazienki. Czekaliśmy na naszą kruszynkę. Po ok 20 min. pielęgniarka przywiozła do nas małą Glorię. Wziąłem ją na ręce i powiedziałem do niej:
- Cześć skarbie jak się spało? Wyspałaś się.- cały czas uśmiech gościł na moich ustach. Chodziłem z nią po całej sali a ona cały czas się śmiała. Viv powiedziała do mnie:
- Ty wzorowy tatuś, możesz mi ją dać bo pasowałoby małego łakomczucha nakarmić.- odpowiedziałem:
- Oczywiście kochanie.- podałem jej małą i patrzyłem jak ta mała istotka je. Felix powiedział do mnie:
- Mario ty pewnie byś chciał być na miejscy Glorii co?-
- Bracie mam prośbę.-
-  Tak?
- Zamknij się. Proszę Cię.-Viv tylko śmiała się z Felixa, a tak to cały czas obserwowała małą jak je. Potem ponosiłem małą i czekałem aż się jej odbije. Moja córeczka jest taka słodka, że czasami sam nie mogę uwierzyć w to, że ta mała istotka ma w sobie moje geny. Byłem też ciekawy kim będzie jak dorośnie.


Oczami Viv
Jak patrzyłam na Mario z małą na rękach nie mogłam wyjść z podziwu dla niego. Patrzył na Glorię jak na 8 cud świata. To było naprawdę piękne żartowałam z Felixem, że możemy nakręcić film pt. "Jak być wspaniałym tatą? Na to odpowie wam Mario Götze." jak nic mielibyśmy Oscara w kieszeni. Jak nas Mario usłyszał to też zaczął się śmiać. Odłożył małą do łóżeczka i patrzyliśmy we trójkę jak mała Gloria śpi. 

3dni później oczami Viv
Dzisiaj wychodzimy ze szpitala. Mała jest już ubrana w zestaw od wujków, a ja czekam na Mario i na lekarza który ma mi dać wypis. Chrzestnymi małej będą Marco i Ania. W końcu mój narzeczony razem z CAŁĄ Borussią przyszedł do naszej sali. Gdy chłopacy zobaczyli co mała ma na sobie zaczęli się cicho śmiać. Już mieli wybuchnąć kiedy uciszyłam ich gestem ręki bo mała spała. Mario na łóżku położył nosidełko małej i ostrożnie włożył ją do niego. Był w tym mistrzem według mnie bo nie obudził małej. Do sali wszedł lekarz i zalecił mi jak często mam karmić małą itp. ubraliśmy małej czapeczkę i wyszliśmy. Trener powiedział do mnie:
- Viv tutaj jest pełno dziennikarzy.- Lewy na to:
- Sterczą tutaj od wczoraj.- zrozumiałam, że przyjechali tutaj wszyscy w ramach bodyguardów mojej kruszynki. Trener zadzwonił gdzieś i odszedł od naszego zgromadzenia. Po chwili wrócił i powiedział:
- Autokar stoi przy tylnym wyjściu.- Mario na to:
- Ok to idziemy.- szłam obok Mario, który niósł nosidełko z małą. Pierwszy wyszedł trener aby upewnić się czy nie ma żadnych paparazzi. Kiedy już to zrobił kazał nam iść w stronę autokaru. Szłam w tzw. Dortmundzkim kółeczku. Powiedziałam do chłopaków:
- Ludzie zluzujcie nie jesteśmy w filmie z Bondem tylko idziemy do autobusu.- chłopaki się trochę rozluźnili. Ale nie za wiele, ale to Dortmundczycy ich nie ogarniesz. Weszliśmy do autokaru. Ja z Mario i Glorią usiedliśmy na samym tyle. Przed nami siedział Reus z Robertem. Gadali z nami i śmialiśmy się. Nawet moja kruszynka próbowała. Autokar podjechał aż pod nasz dom. Poprosiłam aby Robert z Anią wpadli do nas oraz trener z małżonką i Reus. Zgodzili się i umówiliśmy się o 20:30. Weszliśmy do domu, a tutaj kolejna niespodzianka. Wszyscy nasi krewni wydarli się "NIESPODZIANKA" była nawet mama Mario podeszła do mnie uściskała mnie i płacząc powiedziała:
- Przepraszam Vivianne tak bardzo Cię przepraszam za wszystko.- zrozumiałam, że do mamy Mario dotarło co zrobiła, więc postanowiłam jej wybaczyć. Odwzajemniłam uścisk i się uśmiechnęłam. Uciszyłam wszystkich i powiedziałam:
- A teraz ktoś chciałby się z wami przywitać.- wyjęłam małą z nosidełka i wszyscy mieli okazję podziwiać małą Glorię. Wszyscy z nami zostali i czekali na przybycie innych gości. Mała spała w kołysce w salonie. O umówionej godzinie przyszli wszyscy zaproszeni goście. Reus o mało nie padł jak zobaczył moją kuzynkę. Pola była nadal singielką co więcej miała zostać oficjalnym fizjoterapeutą BVB. Jak Reus się dowie to będzie skakał z radości. Kaja znalazła jakiegoś chłopaka chociaż on mi się nie za bardzo podoba. Albo inaczej ode mnie błogosławieństwa nie dostanie. Usiedliśmy przy dużym stole i przemówienie zaczęłam ja:
- Drodzy zebrani. Ja, Mario oraz nasza córka Gloria mamy prośbę do obecnych tutaj Anny Lewandowskiej i Marco Reusa.- Mario na to:
- Czy zostalibyście rodzicami chrzestnymi naszej córeczki?- wzruszenie Ani nie znało granic oczywiście się zgodziła. Marco również. Pierwsze pytanie Marco:
- Kiedy pijemy pępkowe?- rozmawialiśmy do późnych godzin i miejscowi goście wrócili do domów, a resztę rozmieściliśmy w naszym domu. 

środa, 14 maja 2014

Rozdział 33

Oczami Mario
Obudziłem się o 6:00 (jak to jest możliwe?) obróciłem głowę w prawo aby zobaczyć twarz mojej ukochanej. Spała spokojnie widziałem po jej minie, że śni błogie sny. Wstałem cicho z łóżka i udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i wróciłem do sypialni. Zauważyłem, że Viv już nie śpi powiedziałem do niej:
- Kochanie jeszcze wcześnie pośpi jeszcze i pocałowałem ją w czoło. Udałem się do kuchni w celu zrobienia czegoś do jedzenia. Po zrobieniu kanapek z rzodkiewką i pomidorem udałem się do salonu i włączyłem cicho telewizor. Wróciłem do kuchni aby zrobić sobie kawę. nastawiłem ekspres i czekałem chwilę aż czarna ciecz będzie gotowa. Razem z moim porannym rozbudzaczem wróciłem do salonu i słuchałem wiadomości. Oglądałem o dziwo same wiadomości. Przełączyłem na kanał muzyczny i po cichu słuchałem muzyki. Spędziłem tak czas do 9:30 kiedy na schodach usłyszałem kroki mojej ukochanej. Odwróciłem się i ujrzałem mojego aniołka. Powiedziałem do niej:
- Cześć słoneczko jak się spało?-
- W miarę. A tobie czemu tak wcześnie wstałeś?-
- Dobrze spałem, nie wiem byłem wyspany, więc się obudziłem. Chodź siadaj zrobię Ci śniadanie.-
- Mario, ale ja mogę sama.-
- Wiem, ale ja chcę to zrobić za ciebie.-
- Ale ja nie jestem obłożnie chora jestem w ciąży.-
- Wiem, ale w ciąży też musisz o siebie dbać.-
- I weź tutaj faceta przegadaj.-
- Mnie nie przegadasz kochanie.-
- I to jest najgorsze, o której masz dzisiaj trening?-
- Dzisiaj mam wolne kochanie, więc jest przez cały dzień do twojej dyspozycji.-

- Mam pomysł.-
- Jaki?-
- Zakupy dla Glorii. Wiesz typu nosidełko, wózek itp. co ty na to?-
- Jak najbardziej za tym bardziej, że ja płacę.-
- Mario no proszę Cię.-
- Nie ma kochanie.-
- Gdybym Cię tak nie kochała to bym Cię zabiła.-
- O odezwał się agresor w Viv ludzie uciekajcie!-
- Haha, bardzo śmieszne Mario.- 


Oczami Viv
Po kilkunastu min już siedzieliśmy w dużym Mercedesie Mario. Podjechaliśmy do galerii handlowej. Jak ja dziękowałam bogu, że Mario ma terenowe auto w garażu. Mario czekał na mnie przed drzwiami pasażera. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Co dupka urosła?-
- Nie pogrywaj ze mną bo Gloria będzie twoim pierwszym i ostatnim dzieckiem.- popatrzyłam na niego z mordem w oczach.
- Oj nie bulwersuj się kochanie.- i pocałował mnie w policzek w ramach przeprosin. Uśmiechnął się do mnie i chwycił mnie za rękę i udaliśmy się do wejścia do centrum handlowego. Po kilku minutach znaleźliśmy sklep z artykułami dla dzieci i kobiet w ciąży. Na wystawie Mario wyczaił bardzo śmieszną bluzkę i wręcz kazał mi ją przymierzyć. Muszę mu przyznać rację, że slogan był całkiem, całkiem. Ja też znalazłam coś ciekawego. Aby zrobić na złość Mario  byliśmy w polskim sklepie, więc wszystko było napisane po polsku. Znalazłam nawet śliczny wózek dla mojej kruszynki. Mario znalzł nosidełko i fotelik. Chciałam aby mała jeździła tylko w dużym samochodzie ponieważ słyszałam, że to bezpieczniejsze. Patrzyliśmy również na zabawki. Znalazłam bardzo ładną matę z zabawkami. Mój narzeczony znalazł śliczną kołyskę którą postawimy w salonie. Znalazłam ślicznego misia który będzie w łóżeczku naszej kruszynki. I będzie taką jej przytulanką na koszmary. Sama w dzieciństwie miałam futszaka przy którym czułam się bezpiecznie. A pan Super Mario znalazł jeszcze buciki i powiedział, że musi je wziąć.  Zakupy zajęły nam ok 3 godz. muszę przyznać, że byłam  zmęczona. Zanieśliśmy zakupy do samochodu i wróciliśmy na małą przekąskę. Ja zamówiłam lekką sałatkę, a Mario? Mario oczywiście na ostro czyli: 6 skrzydełek w super ostrej panierce. A kelner mówił mu, że mało osób to zjada, ale Mario powiedział do mnie:
- Ja nie dam rady skrzydełkom, ja Mario Götze nie dam rady skrzydełkom?!-
- Żeby potem nie było krzyku.- i jak to się skończyło? Mario po pierwszym gryzie latał po całej restauracji i piszczał tak piszczał, że parzy. Po czym wleciał do toalety. Weszłam do środka bo długo nie wychodził i co zobaczyłam? Mario pił zimną wodę z kranu jakby wrócił do cywilizacji po miesiącu na pustyni. Szkoda, ze tego nie nagrałam. Wyszliśmy z Mario z restauracji i wróciliśmy do domu. Rozpakowaliśmy wszystkie zakupy i zabraliśmy się za robienie obiadu.


3 miesiące później oczami Mario
Siedzę cały czas jak na szpilkach. Viv może w każdej chwili rodzić. Poprosiłem jej mamę aby była z nią kiedy ja będę na treningu lub na meczu. Dzisiaj mam mecz o Mistrzostwo z (o zgrozo) Bayernem. Jak zawsze jestem w podstawowym składzie. Mój telefon miał trener w razie wypadku. 

55 minuta mecz ławka trenerska narrator
Trener BVB miał w swoich dresach telefon w razie czego. Nagle poczuł, że ów urządzenie zaczyna wibrować. Wyjął telefon z kieszeni i zobaczył na ekranie zdjęcie Viv. Odebrał i powiedział:
- Jürgen Klopp z tej strony. Mario rozgrywa mecz.-
- Dobry wieczór trenerze, przepraszam, że przeszkadzam ale Viv od godziny jest na porodówce. Viv nie chciała abym dzwoniła na początku meczu, więc dzwonię teraz. Chwileczkę bo drzwi się otworzyły.- trener usłyszał w słuchawce mały charmider, a po chwili usłyszał przyszłą teściową jednego ze swoich graczy mówiła i jednocześnie płakała:
- Panie Jürgenie właśnie babcią zostałam. Malutka jest już na świecie. Wszystko w porządku waży 3,6 kg. Zaraz powinni przynieść ją Viv.- trener był zszokowany ze szczęścia odebrało mu mowę. Powiedział:
- A jak Viv się czuję?-
- Jest zmęczoną, ale uśmiechnięta. Chce pan z nią rozmawiać?-
- Jeśli to nie problem.- po chwili usłyszał w słuchawce:
- Witam dziadka Kloppa melduję, że zadanie zostało wykonane.- i zaczęła się śmiać. Tak samo trener, który powiedział:
- Jak się czujesz?-
- Myślałam, że będę bardziej zmęczona, ale Gloria nie męczyła mnie długo.-
- Ty i to twoje poczucie humoru.-
- O pani przywiozła Glorię zrobię jej zdjęcie i wyśle na telefon Mario ok?-
- Jasne po meczu przyjedziemy do was ok?-
- Jasne zapraszam.- po kilku min. na telefon Mario przyszedł MMS ze zdjęciem małej Glorii. Gdy trener to zobaczył zaczął się śmiać tak, że cała ławka rezerwowych do niego podeszła. Mitchell powiedział:
- Co się stało?-
- Na świecie zawitała mała Gloria Götze.- i pokazał im zdjęcie. Wszyscy zaczęli się śmiać z miny małej córeczki Mario. Chcieli mu jakoś tą wiadomość przekazać, więc trener zaczepił biegnącego obok niego Piszczka i powiedział:
- Przekażcie Mario, że Viv urodziła. Po meczu jedziemy do nich.- wiadomość ta od razu została przekazana do odbiorcy czyli Mario. Ten osłupiał i chciał strzelić gola dla swojej nowo narodzonej córeczki. Po dokładnie 5 min. udało mu się to. Biegał po boisku z kciukiem w ustach. Już cały piłkarski świat wiedział, że Mario został ojcem.


Po meczu oczami Mario
Trener oddał mi telefon na którym było zdjęcie mojej córeczki. Uśmiechnąłem się na sam widok jej miny. Wszyscy zapakowaliśmy się do autokary drużynowego i pojechaliśmy do szpitala. Każdy chłopak miał jakiś prezent dla małej. Ja kupiłem jej smoczek tuż przed meczem. Chłopaki kupili kilka ubranekśpioszków i śliniaczki trener totalnie zaszalał i kupił jej butelkęzestaw obiadowy i małą zabawkę coś na zasadzie konia na biegunach. Dojechaliśmy do szpitala i wszyscy udaliśmy się do recepcji. Zapytałem pielęgniarki gdzie jest oddział położniczy. Po otrzymaniu odpowiedzi tabunem ruszyliśmy schodami na 3 piętro szpitala. Tam zapytałem lekarza gdzie leży moja ukochana. Okazało się, że leży na sali nr. 10. Wiedzieli, że Viv jest moją narzeczoną, więc dali jej osobną salę za co byłem w duchu wdzięczny. Wszedłem do sali i zobaczyłem śpiącą Viv, a koło niej na krześle siedział jej brat, który patrzył cały czas na małe łóżeczko. Uchyliłem drzwi i zapytałem go:
- Możemy wejść?-
- Jasne.- odpowiedział mi. Viv nie miała głębokiego snu bo gdy tylko usłyszała, że weszliśmy to obudziła się. Rafał ustąpił mi miejsca i w końcu po raz pierwszy mogłem zobaczyć swoją córeczkę na żywo. Była naprawdę śliczna. Spała tak spokojnie. Viv powiedziała:
- Ma twoje oczy.- uśmiechnąłem się i pogłaskałem małą po jej delikatnym policzku. Nagle obudziła się i zaczęła płakać. Viv powiedziała:
- Weź ją na ręce.- bałem się, że zrobię jej krzywdę popatrzyłem proszącym wzrokiem na chłopaków i podszedł do mnie Kuba, który ostrożnie wyjął małą z jej łóżeczka i powiedział mi jak mam ułożyć ręce. Po chwili czułem, że mam dziecko na rękach, moją córkę. To uczucie było nie do opisania. Smyrałem ją po policzku palcem, ta wzięła mój palec w swoją malutka rączkę i mocno ścisnęła. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w główkę. Powiedziałem do niej:
- Witaj na świecie córeczko.- i usłyszałem płacz trenera. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. A ten powiedział:
- Sorry młody ale to takie wzruszające.- zaśmiałem się i powiedziałem do Glorii:
- Córeczko to twoi wujkowie i dziadziuś Jürgen. Mają prezenty dla ciebie. Tatuś też ma prezenty dla ciebie.- każdy podszedł do mnie i do Glorii i pokazywał jej co jej przyniósł. W pewnym momencie weszła pielęgniarka. Cóż jej mina jak nas zobaczyła była co najmniej ciekawa. Okazało się, że nadeszła pora karmienia, Viv powiedziała:
- Ale ja nie mam pojęcia jak.- pielęgniarka kazała nam wyjść, ale Viv powiedziała:
- Niech mój narzeczony zostanie.- siedziałem i słuchałem jak pielęgniarka tłumaczy Viv jak nakarmić małą. Po chwili malutka istotka spożywała swój pierwszy posiłek na tym świecie. Jak skończyła pielęgniarka kazała mi ją potrzymać aby jej się odbiło. Po chwili usłyszałem obok ucha ciche beknięcie. Położna zapytała:
- Mogę jeszcze coś dla państwa zrobić?-
- Mam do pani prośbę. Mogłaby pani przebrać moją córeczkę w te śpioszki?- i podałem jej bosy z designem BVB z obecnego sezony. Na plecach był numer -10- na górze było napisane -Gloria- a na dole -Götze-.
- Coś jeszcze?-
- Dziękujemy.-
- Zawołać państwa przyjaciół?-
- Poproszę-
- Do widzenia.- po chwili weszli chłopacy z BVB, ale ni tylko były jeszcze WAG's oraz nasi rodzice. Wszyscy rozpływali się nad urodą mojej córeczki. Po 40 min. wyszli a ja zostałem z moimi dziewczynami całą noc.

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 32

Oczami Viv
Obudziłam się o 7:30 w naszej sypialni. Mario jeszcze spał nie chciałam go budzić, ale na 8:45 miał trening. Pocałowałam go lekko w usta i powiedziałam:
- Kochanie za godzinkę masz trening. Wstawaj.-
- Yhm misiu jeszcze 5 minutek.-
- Nie ma za 5 minutek zrobiłbyś mi gofry?-
- Ależ oczywiście skarbie dla was wszystko.- od razu się rozbudził. Prawda była taka, że Mario uwielbiał gotować. Otworzył oczy i powiedział:
- Jak się czują moje księżniczki?- i pocałował mnie w brzuch. Miewał takie dni, że był tak romantyczny, że Romeo przy nim to był prostak. Odpowiedziałam mu:
- Bardzo dobrze się czujemy.- pierwsza ja poszłam do łazienki, a Mario udał się do kuchni. Gdy wyszłam już ubrana poczułam woń gofrów. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam mojego narzeczonego bawiącego się w mistrza kuchni. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców. I powiedziałam:
- Mniam gofry. Uwielbiam Cię kochanie.-
- Tylko dlatego, że robię boskie gofry?-
- Nie dlatego, że jesteś i nie uciekłeś kiedy się dowiedziałeś o naszej córeczce.- Mario odwrócił się w moją stronę i powiedział:
- Viv kochanie ty moje przecież wiesz, że bardzo się ucieszyłem na wieść o naszej córeczce. Czemu sądzisz, że mógłbym uciec?-
- Przepraszam to hormony.-
- Nie przejmuj się kochanie rozumiem.- po zrobieniu gofrów i zjedzeniu ich poszliśmy się ubrać i miałam jechać na trening. Dawno tam nie byłam. 


Oczami Mario
Byłam tak cholernie szczęśliwy, że będę miał córkę, że to się w głowie nie mieści. Dzisiaj miałem zamiar po treningu urządzić pokoik dla małej. Tylko Viv muszę np. do Marco lub Ani wysłać. Poproszę o to Lewego na treningu. Mam już pewne koncepcje.
Po treningu
Lewy bez problemu się zgodził co więcej cała drużyna wraz z trenerem zmobilizowała się, że pomogą mi urządzić pokoik. Najpierw musieliśmy pojechać do kilku sklepów. Ania na szczęście była na treningu. Wysłałem do niej sms-a aby wzięła do siebie Viv na parę godzin. Bez problemu się zgodziła. Po treningu pojechaliśmy do kilku sklepów i kupiliśmy potrzebne rzeczy. Następnie pojechaliśmy do mojego domu i pokazałem chłopakom które pomieszczenie jest przeznaczone na pokoik dla mojej córeczki. Po ok 4-5 godz pokoik był gotowy. Muszę przyznać, że wyglądało to nie źle. Już nie mogłem się doczekać aż będę trzymał tą małą istotkę na rękach. Ale muszę czkać jeszcze 3-4 miesiące. Od Marco dostałem nawet książkę pt. "Poradnik wzorowego taty." nie wiedziałem czy się śmiać czy też nie, więc po prostu podziękowałem. Nawet od trenera dostałem mały prezent były to śpioszki różowe oczywiście. Od Lewego też dostałem fajne śpioszki z polskim napisem (uczyłem się polskiego, więc trochę rozumiałem) Piszczu też zaszalał i również dał na wyposażenie szafy mojej księżniczki kilka fajnych śpioszków. Resztę kupię już razem z Viv. Zadzwoniłem do Ani aby przywiozła Viv bo mam dla niej niespodziankę. Po 10 min. moja ukochana była już w domu. Gdy zobaczyła pokoik i ciuszki rozpłakała się ze szczęścia. Dziękowała każdemu po kolei. Żartowała, że Gloria będzie miała 3 babcie i trzech dziadków. Ponieważ trzeba doliczyć dziadków Kloppów. Wszyscy zaczęli się śmiać, ale po minie trenera widziałem, że cieszy się z tego co powiedziała Viv. Po jakże ciężkim dniu udaliśmy się do sypialni i zasnęliśmy.  

poniedziałek, 5 maja 2014

Ogłoszenie

Witajcie drogie czytelniczki. Lecę do was z informacją, że nie będę dodawać  postów do 15.05.2014 z powodu najgorszego w życiu licealisty - matur. Mam nadzieję, że po tej przerwie dalej będziecie czytać moje blogi, a na razie trzymajcie kciuki.



Z poważaniem i pozdrowieniami Ewi Borussen

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 31

Oczami Viv
Obudziłam się ok 9:30. Udałam się do łazienki i umyłam się. Znalazłam w torbie jakiś ciekawy zestaw ubrań w końcu dzisiaj wychodzę. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam Mario siedzącego na łóżku. Czytał jakieś czasopismo o samochodach. Powiedziałam do niego:
- Cześć kochanie.-
- Dzień dobry. Wyspałaś się?-
- Tak.-
- To dobrze.- i poszedł do łazienki. Nie rozumiałam czemu się tak dziwnie zachowuje. Czyżby obraził się za ten szlaban? Niech on spróbuje mnie zrozumieć. Po ok 20 min. Mario wyszedł z łazienki. usiadł na łóżku i dalej czytał to czasopismo. Powiedziałam do niego:

- Obraziłeś się na mnie za ten szlaban?-
- Nie czemu tak sądzisz?-
- Nie rozmawiasz ze mną w ogóle.-
- Bywa.- nie wytrzymałam i krzyknęłam:
- Mario popatrz na mnie do cholery jasnej!- odwrócił wzrok w moją stronę, więc kontynuowałam:
- Zrozum, że boję się kochać podczas ciąży, wiele kobiet tak ma proszę zrozum mnie misiaczku i nie fochaj się na mnie.- zrobiłam oczy kota ze Shreka.
- W domu mi to wynagrodzisz.-
- Post?-
- Tak.-
- No nie wiem.-
- A może zejdziemy na inny temat?-
- Nie wierzę, Mario ty nie chcesz rozmawiać na temat sexu ludzie uciekajcie świat się kończy!- i oboje zaczęliśmy się śmiać. Powiedziałam do Mario:
- To o czym kochanie chciałbyś rozmawiać?-
- Jak damy na imię dzidziusiowi?-
- No i znów rozwaliłeś system. Nie za wcześnie na to?-
- Nie właśnie czytałem gazetę ze znaczeniem imion.- i pokazał mi swoją lekturę i znalazłem idealne imiona na chłopca i dziewczynki. Czyli tak jeśli to będzie chłopiec będzie miał na imię Jan, a na drugie Paweł. Na cześć waszego wielkiego papieża. A dziewczynce damy na imię Gloria, a na drugie Dalia. Co o nich sądzisz?-
- Mi się bardzo podobają. Mario?-
- Tak skarbie?-
- Ja chcę już do domu.-
- A wrócisz do mnie?-
- Tak kochanie.-
- Ok 4 miesiąca można na USG poznać płeć. Chciałbyś wiedzieć, czy chcesz czekać do porodu?-
- Wiesz chciałbym wiedzieć wcześniej, a ty?-
- Ja też chciałabym już wszystko kupić, wiesz ciuszki zabawki. A kogo na chrzestnych?-
- Na ojca chrzestnego może Marco?-
- Tak na ojca chrzestnego bierzemy Lamę, a na matkę chrzestną chciałam wziąć Anię Lewandowską. Jak uważasz bo też chcę znać twoją opinię?-
- Mi pasuje, wiem że Lewy ma ci przynieść folder z dietą i ćwiczeniami. Bo dzwonił ile ma ich przynieść.-
- I co powiedziałeś?-
- Że dwa. Jeden dla ciebie, a jeden dla mnie.-
- A co jesteś w ciąży?-
- Nie, ale dziewczyna którą kocham jest i muszę wiedzieć jak jej pomagać.-
- Jakiś ty mraśny kotku aż bym cię schrupała.-
- To był komplement?-
- No jasne, że tak.-


2 miesiące później narrator
W domu Mario i Vivianne panuje przyjemna, ciepła a przede wszystkim rodzinna atmosfera. Oboje z niecierpliwością czekają na przyjście na świat ich dziecka. Chrzestnymi mają zostać Marco i Ania. Dzisiaj narzeczeństwo ma umówioną wizytę u lekarza prowadzącego ciążę Viv. Co dziwne Viv chce aby to był chłopiec, a Mario woli dziewczynkę. Kiedy Viv czekała na swojego narzeczonego (jak zwykle z resztą) poczuła jak jej dziecko kopnęło. Przez dosłownie sek się przestraszyła, ale zaraz zaczęła płakać ze szczęścia. Mario widząc jej łzy zapytał z niepokojem w głosie:
- Kochanie co się dzieje źle się czujesz czy to hormony?-
- Daj mi rękę Mario.- chłopak posłusznie podał dłoń swojej narzeczonej, a ta położyła ją na swoim już pokaźnym brzuszku. Chłopak w momencie osłupiał pierwszy raz w życiu coś takiego czuł. Czuł kopanie swojego dziecka. Od razu uśmiech zagościł na jego twarzy. Przytulił do siebie narzeczoną i wspólnie udali się do kliniki w której Viv miała mieć wizytę. W dyżurce Viv zgłosiła swoją obecność i udała się do poczekalni. Razem ze swoim narzeczonym przeglądali ulotki dotyczące ciąży. W domu Mario pomagał Viv jak tylko mógł. Dziewczyna stosowała odpowiednią dietę i wykonywała ćwiczenia w których często pomagał jej Mario. Były również ćwiczenia oddechowe, które wykonywał również Mario. Po kilku tygodniach systematycznego wykonywania tych ćwiczeń zauważył widoczną poprawę kondycji fizycznej. Pewnego dnia koledzy zapytali go skąd ta poprawa wytrzymałości fizycznej. A ona na to:
- To bardzo proste panowie. Wykonuje ćwiczenia oddechowe dla ciężarnych.- miny chłopaków? Bezcenne. Ale wracając w końcu usłyszeli, że pani doktor wywołuje nazwisko z dużym trudem. Oboje weszli do gabinetu. Lekarka kazała Viv położyć się na leżance. Po chwili na jej brzuch nałożyła warstwę specjalnego żelu. Na skórze dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Mario siedział na krzesełku obok swojej narzeczonej. i uważnie przyglądał się każdej czynności wykonywaj przez panią doktor. Po kilkunastu sek. aparat USG się włączył. Lekarka powiedziała:
- Z dzidziusiem jest wszystko w porządku rozwija się
 prawidłowo. A czy chcecie znać państwo płeć?- Viv na to:
- Tak bardzo byśmy chcieli.-
- Będziecie mieć państwo córeczkę. Gratuluje. Tutaj jest jej zdjęcie.- Mario powiedział:
- Pierwsza sesja mojej malutkiej Glorii.- Viv powiedziała:
- Kochanie ty jak coś powiesz...-
- Tak wiem można się uśmiać.-
- Chciałam powiedzieć, że można się załamać.- po kilku zaleceniach lekarki wyszli szczęśliwi i wrócili do domu.- Mario powiedział do swojej ukochanej:
- To co kochanie jutro na zakupy dla naszej księżniczki?-
- A chcesz?-
- Bardzo. Ciuszki, zabawki, wózek itp. ahh do teraz nie mogę uwierzyć jakie mnie szczęście spotkało.- przytulił swoją ukochaną od tyłu i położył dłonie na jej brzuchu, a ich córeczka znów się "odezwała". Viv powiedziała:
- Będzie piłkarką. Strasznie kopie.-
- Myślisz.-
- Yhm, ale pamiętaj kochanie nic na siłę.- Viv zmęczona nieco dniem dzisiejszym i rozemocjonowana wydarzeniami położyła się na kanapie w salonie, a Mario udała się do kuchni zrobić swojej ukochanej kolację. Zawołał z kuchni:
- Kochanie co chcesz do jedzenia?-
- 5 kanapek z pomidorem, oliwkami, serem, ogórkami, rzodkiewką i majonezem, musztardą i szczyptą cukru.- Mario powiedział sam do siebie:
- Mnie to już nic nie zdziwi.- bowiem Viv nie znosiła oliwek. Ilość kanapek też go nie zdziwiła bowiem Viv zawsze lubiła zjeść, ale miała przyspieszony metabolizm i nie dbała o dietę. Nie liczyła ile kalorii ma masło itp. po zrobieniu kanapek oraz herbaty zaniósł kolację swojej ukochanej. Sam wrócił do kuchni zrobić sobie kolację.-