wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 30

Oczami Viv
Do naszej sali weszli chłopaki z BVB oraz…rodzice Mario. Mario odruchowo na widok swojej matki objął mnie mocniej sygnalizując mi, że jest przy mnie i nie da mnie skrzywdzić. Kocham tego faceta. Jako pierwsi podeszli do nas rodzice z Fabianem oraz Felixem. Mama Mario powiedziała:
- Przepraszam.- byłam mega zdziwiona po tym co zrobiła powiedziała tylko tyle. Szczyt chamstwa i co teraz myśli, że jej się w ramiona rzucę? Niedoczekanie wrednej teściowej tak pierścionek znów zdobi mój palec. Mario powiedział:
- Mamo sądzisz, że po tym co uknułaś z Ann wystarczy, że powiesz przepraszam i wszystko będzie cacy? Jeśli tak sądzisz to się mylisz. Nawet tobie nie pozwolę oczerniać najważniejszej kobiety w moim życiu.- zarówno mnie jak i jego matkę zamurowała stanowczość Mario. Jego matka nic nie powiedziała tylko wyszła. Okazało się, że tata Mario nie wiedział zupełnie nic o intrydze swojej żony i postawił jej ultimatum albo mnie szczerze przeprosi albo…bierze z nią rozwód. No tego się nie spodziewałam. Tata Mario powiedział, że od początku nam kibicował, a teraz bardzo się cieszy, że zostanie dziadkiem. Nie wyrzuca mi, że zaszłam w ciążę w wieku 19 lat. To wręcz go cieszy bo jak to ujął jak wnuk lub wnuczka podrośnie będzie miał siłę go na barana nosić. A my zaśmialiśmy się. Trener Klopp powiedział:
- Jak uważasz Viv chłopak czy dziewczyna?-
- Na razie nie kopie, więc sądzę, że jak zacznie kopać będę mogła się wypowiedzieć na ten temat. A trenerze mogę wziąć na razie urlop bo muszę tu zostać na kilka dni, bo muszą mi badania zrobić.-
- Pewnie. Miałaś wystarczającą ilość praktyk aby wystawić Ci recenzję z twojej pracy. A teraz nie możesz dużo pracować, bo mały Götze musi być zdrowy.-
- Ole ja nie będę przez 7 miesięcy siedzieć na kanapie i pachnieć. A mogę chociaż na treningi przychodzić?-
- Po wyjść ze szpitala o tym porozmawiamy.-
- No dobrze.-
- Szef fizjoterapeutów piszę ci właśnie opinię na uczelnię. Z tego co wiem możesz po porodzie wziąć roczny urlop wychowawczy.-
- Aha to trener już w tym obyty?-
- Jeden z moich „synów” zostanie ojcem, a członkini mojego sztabu matką, więc bądź o bądź musiałem trochę się na uczelni popytać.-
- Dziękuję panu.- do naszej sali wszedł lekarz i zdębiał był w szoku, że u nas tyle gości. Powiedział do mnie:
- Panno Vivianne przyszedłem z pani wynikami.-
- Aha może pan mówić przy nich to rodzina.- i spojrzałam na członków Borussen i na przyszłego teścia. Lekarz po otrząśnięciu się z szoku powiedział:
- Z badań wynika, że z ciążą wszystko w porządku. Wstępni termin porodu udało mi się ustalić na połowę marca.-
- To super, że wszystko dobrze, a co jaki czas chodzić na kontrolę?-
- Raz w miesiącu wystarczy.- 
- To znajdę jakiegoś ginekologa i zapiszę się.-
- Dobrze, jutro albo pojutrze będzie mogła pani wyjść.-
- To super.- no i do rozmowy włączył się Mario:
- A ja kiedy będę mógł wyjść?-
- Hmm z pana wynikami tez w porządku, ale musi się pan do psychologa zapisać. Po próbie samobójczej jest to konieczne.- a Mario oczywiście musiał dyskutować:
- Panie doktorze sądzi pan, że czekając na przyjście na świat mojego dziecka spróbowałbym znowu? A drugi argument przeciwko terapii jest taki, że mając przy sobie taką piękną, inteligentną, uroczą, kochaną i sexowną kobietę jak ona chciałbym się zabić?- chłopaki, trener oraz mój teść próbowali się nie roześmiać słuchając argumentów Mario. Ja już spiekłam buraka słuchając epitetów Mario na mój temat. Przybiłam sobie tylko facepalma i powiedziałam do siebie po polsku (także tylko Lewy, Piszczu i Błaszczu mnie rozumieli)
„ Z kim ja żyję? Ja faceta nie znam.”. trójka Polaków buchnęła śmiechem słuchając mnie. Lekarz zwrócił się do mnie:
- Panno Vivianne jeżeli zauważy pani coś niepokojącego w zachowaniu narzeczonego proszę go zapisać na terapię.-
- Panie doktorze jemu już, teraz, natychmiast jest potrzebna terapia.- tym razem odwiedzający nas „członkowie naszej rodziny” nie wytrzymali i buchnęli śmiechem. Lekarz też zaczął się śmiać i zostawił mnie z wariatami. Ale suma summarum. Oboje jutro wychodzimy. TRAGEDIA!!!! Jak ja z nim wytrzymam. Goście siedzieli u nas do jakiejś 20:00. Potem zostałam sama z napaleńcem. Boże ratuj! Powiedziałam do niego:
- Idę się umyć.-
- Iść z tobą?- 
- Ni trzeba poradzę sobie.-
- W to nie wątpię, ale wodę zaoszczędzimy i miło spędzimy czas.-
- Hmm zastanówmy się? Nie.-
- Ale czemu.-
- Powiem raz i lepiej żeby dotarło.- oho odezwały się huśtawki nastrojów, ale kontynuowałam:
- Kochany Mario.-
- Tak skarbeńku.- 
- Przepraszam, że tak dosłownie to powiem, ale nie będę owijać w bawełnę. ZERO sexu do porodu.- mina Mario? Bezcenna. Jak on tyle wytrzyma? Ale cóż to jego problem. Mario prawie płacząc powiedział:
- Ale kochanie czemu.-
- Takie moje ciążowe postanowienie.- 
- A co to post, że masz postanowienie?-
- Tak, ale taki dla ciebie post.-
- Ale ja nie wytrzymam.- jęczał już na kolanach klękał. Miałam nie zły ubaw. 
- Oj wytrzymasz wierzę w ciebie.-
- Ale całować Cię mogę?-
- Tak.-
- Dobrze, że tego mi nie zabroniłaś.-
- Mam się śmiać?-
- Możesz.-
Oczami Mario
Boże jak ja wytrzymam. Ja ją tak kocham, że wykituje. Pewnie sądzi, że nie dam rady i pójdę na panienki. Oj jak tak myśli to się grubo myli. Siedziałem w łóżku myśląc o tym do kogo dziecko będzie bardziej podobne. Do mnie czy do Viv. Po ok 15 min z łazienki wyszła Viv. Położyła się obok mnie i widziałem, że czegoś szuka w telefonie. Powiedziałem do niej:
- Do kogo dzwonisz?-
- Do Ani Lewandowskiej.-
- A po co?-
- Bo mam do niej prośbę.-
- Aha, to dzwoń, ja pójdę się umyć.- wziąłem dół piżamy i udałem się do łazienki.
Oczami Viv
Chciałam porozmawiać z Anią na temat diety w czasie ciąży, wiem że ona ukończyła jakieś kursy dla kobiet w ciąży miałam nadzieję, że pomoże mi. Wykręciłam numer i czekałam. Jak usłyszałam jej czasoumilacz myślałam, że padnę ze śmiechu. czemu? Ania chyba nawet nie wiedziała, że na czasoumilacz ma… Lewego śpiewającego „Będę brał Cię w aucie”. W końcu odebrała:
- Hej Viv co tam?-
- Po pierwsze mam pytanie?-
- Wiesz co masz na czasoumilacz?-
- No Shakirę.-
- Oj lepiej zadzwoń do siebie.-
- Ale nie „Koko Euro spoko”?-
- Gorzej. Ale nie ważne sama musisz to sprawdzić. A po drugie mam do ciebie prośbę.-
- Jaką? A właśnie zapomniałam ci pogratulować, że za 7 miesięcy zostaniesz mamą.-
- Dziękuję ci bardzo. Właśni z tym wiąże się moja prośba do ciebie.-
- Słucham cię uważnie.-
- Wiem, że ukończyłaś kilka kursów jeśli chodzi o zdrowie kobiet w ciąży np. zdrowe żywienie w ciąży czy coś takiego. I mam prośbę czy mogłabyś mi pomóc z ustaleniem odpowiedniej diety dla mnie podczas ciąży? Tylko tobie ufam i nie chciałabym iść do żadnego dietetyka. Oczywiście jeżeli to nie jest problem.-
- Kochana zaskoczyłaś mnie oczywiście, że ci pomogę nie ma najmniejszego problemu. Ty jesteś w którym miesiącu dokładnie?-
- Dokładnie to koniec 8 tygodnia.- 
- Aha. Słuchaj jutro po treningu Robert przyjdzie do ciebie. I przyniesie Ci folder z dietą i ćwiczeniami na każdy miesiąc ciąży. Zniweluje ci to ból kręgosłupa podczas ciąży i są tam ćwiczenia ze szkoły rodzenia. Z resztą tam jest wszystko opisane dokładnie. Zapoznaj się z tym dokładnie z resztą Mario lepiej żeby też to chociaż raz przeczytał.-
- Oj nie wiem czy mnie posłucha bo się fochnął na mnie.-
- Co się stało?-
- Otóż powiedziałam mu, że do końca ciąży ZERO sexu, i chłopak się załamał.-
- Na serio?-
- Tak na kolanach mnie błagał żebym zmieniła zdanie.-
- Haha, a to biedak.- 
- Wiesz bałabym się kochać podczas ciąży.-
- Spokojnie wiele kobiet tak ma.-
- A myślałam, że tylko ja jestem odmieńcem.-
- To normalnie. Martwisz się, żeby nic się dziecku nie stało.-
- Dokładnie. Słuchaj Ania dziękuję ci za pomoc, ale musze kończyć bo pan Nafochany wyszedł z łazienki, i idziemy w kimę bo jesteśmy padnięci.-
- Spoko rozumiem. To jutro Robert przyniesie ci ten folder.-
- Ania jaki ci się odwdzięczę?-
- Dbaj o siebie. Dobranoc Viv.-
- Dobrej nocy Aniu.- Mario wpełznął do łóżka. Skurczybyk odwrócił się do mnie plecami i zasnął, ja również zasnęłam, ale w przeciwieństwie do niego z uśmiechem na ustach. 

Rozdział 29

Oczami Mario 
Patrzyłem na śpiącą Viv i nie mogłem oderwać od niej wzroku. Kochałem ją nade wszystko. Nie miałem pojęcia o co chodzi mojej mamie. Tęskniłem za uśmiechem Viv, za jej ustami, za jej ciepłymi słowami skierowanymi do mnie, za jej pięknymi oczami. Ogółem za nią całą. W pewnym momencie Viv zaczęła otwierać oczy. Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
- Dawno się obudziłeś?-
- Jakieś 2 godz. temu.-
- O żesz ty w mordę jeża przepraszam, że spałam.-
- Kochanie nic się nie stało. Chłopaki powiedzieli, że cały czas przy mnie siedziałaś miałaś prawo być zmęczona.-
- Tęskniłam za tobą.-
- Ja za tobą też nawet nie wiesz jak. Nie mogłem się pogodzić z tym, że nie jesteś ze mną.- w pewnym momencie usłyszałem głos mojego brata Felixa:
- Oj jakie to romantyczne. Zaraz się popłacze.- Viv powiedziała:
- Feli daj spokój.-
- Jak mój bracki nie rzuca się?-
- O dziwo jest grzeczny.-
- Dałaś mu już galaretkę?-
- Nie jeszcze nie.- zwróciła się do mnie:
- Kochanie zaraz przyjdę tylko przyniosę sobie sałatkę z bufetu.-
- Dobrze kochanie.- a Felix na to:
- Oj jakie to romantyczne jeszcze się pocałujcie to będzie istna komedia romantyczna.- pociągnąłem Viv za rękę i złożyłem na jej ustach pocałunek i powiedziałem do brata:
- Mówisz masz.- a moja ukochana na to:
- Jak dzieci. Zaraz wrócę.- odprowadziłem ją wzrokiem tuż za drzwiami Viv zrobiła się blada jak ściana i oparła się o ścianę. Krzyknąłem do Felixa:
- Młody łap ją!- Felix jak strzała pobiegł do Viv która ledwo trzymała się na nogach. Przytulił ją do siebie, a ona osunęła się na podłogę. Felix krzyknął na cały korytarz:
- Pomocy! Lekarza! Pomocy!- chciałem wybiec z łóżka i pomóc Viv, ale kiedy tylko poderwałem się do pozycji siedzącej zakręciło mi się w bani i momentalnie opadłem na łóżko. Widziałem co się dzieje na korytarzu. Do Viv pobiegło kilku lekarzy oraz pielęgniarka z łóżkiem. Felix ostrożnie położył na nich moją ukochaną i odjechali. Nie wiedziałem co się dzieje. Felix wszedł do mnie do sali. Ja do niego:

- Co ty tu jeszcze robisz biegnij do Viv i dowiedz się co z nią.-
- Ok.-


Oczami Felixa

Podążyłem za lekarzami aby dowiedzieć się co z Viv. Siedziałem pod gabinetem gdzie robili Viv badania. Po ok 40 min. drzwi się otworzyły, a z gabinetu wyszedł lekarz i zapytał mnie:
- Czy pan jest narzeczonym Panny Vivianne?-
- Nie, jestem jej przyjacielem, a zarazem bratem jej narzeczonego który leży tutaj w szpitalu i poprosił mnie abym dowiedział się co z Vivianne.-
- Aha, więc zrobiliśmy kilka badań między innymi USG i badania krwi z których wynika, że Pani Vivianne jest w drugim miesiącu ciąży.- mi mowę odjęło. Wujkiem zostanę no nie mogę. Powiedziałem do lekarza:
- A co z nią? Jak się czuje?-
- Daliśmy jej dożylnie płyny, ponieważ była odwodniona. Teraz przewieziemy ją na salę musi tutaj zostać przez kilka dni, ponieważ musimy sprawdzić, cz z dzieckiem wszystko w porządku.-
- Aha, a moglibyście ją państwo przewieźć do sali mojego brata. Znaczy jej narzeczonego?-
- Oczywiście które piętro i pokój?-
- Drugie piętro i pokój nr. 10.- po ok 10 min. Viv leżała już na łóżku obok Mario. Ja udałem się do sklepu aby jej coś kupić do jedzenia. A ją zostawiłem na sali aby poczekała na mojego brata któremu ma przekazać tą wspaniałą wiadomość. 


Oczami Viv

Kilka minut temu przywieźli mnie na salę na której leżał Mario. On akurat był na badaniach. Gdy lekarz powiedział mi, że jestem w ciąży myślałam, że znowu zemdleję, przecież ja muszę studia skończyć, jak ja to zrobię siedząc w pieluchach. Ale nawet nie myślę o usunięciu.Cóż stało się to się nie odstanie. Czekałam na Mario a w tym samym czasie oglądałam pierwsze zdjęcie dziecka. Mam zostać w szpitalu jeszcze przez jakiś czas aby lekarze sprawdzili czy z dzieckiem wszystko ok. Po 20 min na salę zawitał Mario. Gdy już położył się na łóżku powiedział do mnie:
- I co kochanie co ci lekarz powiedział?-
- Yyy...eeee.- nie umiałam się wysłowić makabra:
- Jesteś na coś chora, mów na co a zaraz znajdziemy klinikę.-
- Mario, chorobą bym tego nie nazwała raczej wyzwaniem.-
- O co chodzi kochanie. Powiedz obojętni co by to nie było nie będę się gniewał.-

- No dobra sam chciałeś. Za 7 miesięcy zostaniemy rodzicami. Mario jestem w ciąży.- i chłopak zbladł oczy mu łzami zaszły po czym wstał z łóżka podszedł do mojego wyrka, usiadł na krześle, patrzył mi w oczy i w końcu się odezwał:
- Będę tatą?-
- Tak.-?
- Kocham Cię! Jejku jaki jestem szczęśliwy dziękuję Ci.- i pocałował mnie. Nachylił się nad moim brzuchem i powiedział:
- Cześć smyku to ja twój tatuś. Bardzo Cię kocham tak samo jak twoją mamusię.-
- Aleś ty romantyk.-
- No co cieszę się po prostu.-
- Mam tu ze sobą zdjęcie z USG chcesz zobaczyć?-
- Pewnie.- gdy Mario zobaczył zdjęcie z badania poryczał się. Łkając powiedział:
- To jest nasze dziecko?-
- Tak.-
- Jakie maleńkie.-
- Mario to dopiero 2 miesiąc.-
- Czyli?- chwilę pomyślał i powiedział:
- Nasze wspólne wakacje w Polsce.-
- Yhm.-
- Czekaj muszę się wszystkim pochwalić.- wziął telefon ze swojej szafki i zrobił zdjęcie zdjęciu. Wstawił na swoje profile na wszystkich portalach społecznościowych. Od Instagrama po Facebooka. Napisał do tego komentarz:


"Już wiem co oprócz przyjęcia oświadczyn czyni faceta najszczęśliwszym na świecie. Wiadomość, że zostanie ojcem, a za 7 miesięcy na świecie zawita mały Götze. Jestem tak szczęśliwy, że mógłbym nie tylko sięgnąć nieba, lecz sięgnąć znacznie wyżej nawet 3 metry nad niebem."  
Gdy zobaczyłam co napisał Mario myślałam, że padnę ze śmiechu. Co za poeta. Pwoedziałam do niego:
- Oglądałeś "3 metry nad niebem"?-
- Tak, kiedy siedziałem sam w domu bo posłuchałem mojej mamy zamiast z tobą porozmawiać opychałem się lodami i oglądałem komedie romantyczne. I zapamiętałem ten cytat.-
- Ahh mój wierszokleto. Masz talent ty nie pomyliłeś się z powołaniem?-
- Nie na pewno nie. Ja miałbym być poetą. Tobie mogę wiersze pisać, ale nie będę się tym zawodowo zajmował. Piłka to moje powołanie. Rozmawialiśmy jeszcze kilkanaście minut, po czym Mario wstał z krzesła i przysunął swoje łóżko do mojego. Opuściliśmy drabinki i mieliśmy podwójne łóżko. Co prawda to nie był luksus jak u nas w domu, ale zawsze coś. Rozmowę na imionami przerwał nam. Niespodziewany, a może spodziewany gość, a raczej goście. W drzwiach naszej sali ujrzałam...

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Korek

Drogie i kochane czytelniczki od kilku dni w głowie pojawia mi się pomysł na nowe opowiadanie (tak wiem jestem szalona) w moim mózgu (WOW nawet nie wiedziałam, że mam mózg) głównym bohaterem jest Reus i szczerze on najbardziej pasuje do zarysu opowiadania. Co o tym sądzicie piszcie w komentarzach. Bardzo zależy mi na waszej opinii. Szczególnie moich wiernych czytelniczek. Pozdrawiam serdecznie.




                                                                                         
Z ogromnym poszanowaniem Ewi Borussen

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 28

Oczami Viv
Z sali w której leżał Mario wyszedł lekarz podszedł do mnie i powiedział:
- Stan pana Mario jest bardzo ciężki. Stracił dużo krwi. Ta noc będzie decydująca.- opadłam bezwładnie na krzesło miałam czarne scenariusze przed oczami. Nie chciałam stracić Mario. Po ok 30 min. do szpitala przybyli rodzice Mario oraz trener z kilkoma zawodnikami. Mama Mario od razu na mnie naskoczyła i powiedziała:
- To znowu ty?! Widzisz ile problemów przez ciebie jest? Gdybyś nie pojawiła się w życiu Mario on nie musiałby teraz tutaj leżeć.-
- Tak ma pani rację. Przepraszam.- i wyszłam nie miałam siły patrzeć na tą kobietę. 


Oczami Roberta
Siedziałem w tym szpitalu i nie mogłem dojść do siebie po tym co usłyszałem z ust mamy Mario. Rozumiem, że nie lubiła Viv (nie wiem czemu) ale nie może jej obwiniać o stan w jakim znajduje się Mario. Ania wyszła zaraz za Viv mówiąc do mnie, że pogada z nią. Teraz już wszyscy wierzą, że te oskarżenia mamy Mario w stronę Viv były podyktowane czystą nienawiścią. Gdy rodzice Mario wyszli ze szpitala. Ania wróciła razem z Viv. Siedzieliśmy gdzieś do 22:30, ale personel nas wyprowadził. Viv mogła zostać na noc. Trener dał jej wolne aby zajęła się Mario. Martwiłem się o moją przyjaciółkę, ponieważ cały czas spędzała w szpitalu.

3 tygodnie później oczami Viv
Jak zwykle siedziałam przy łóżku nieprzytomnego od 3 tygodni Mario. I opowiadałam mu co chłopaki wyprawiają na treningach. Już wiem co czuł Mario kiedy ja leżałam w szpitalu po pobiciu. 

Oczami Mario
Otworzyłem oczy i zauważyłem nad sobą białe ściany. Koło mnie siedziała Viv, która teraz akurat spała. Widać było, że nie spała przez kilka poprzednich dni. Dopiero teraz przypomniałem sobie co się stało. Za szybą zuważyłem Reusa i Lewego. Uśmiechali się do mnie. Gestem ręki poprosiłem aby weszli do sali. Reus powiedział do mnie:
- No pączusiu jak się czujesz?-
- Jak na kacu.- Robert na to:
- Tak jak zwykle tryskasz humorem. Wiesz jak myśmy się martwili?
- Miło.-
- A i mam prośbę. Zrób lub powiedz coś swojej mamie bo to co ona wyprawia to jest nie do pomyślenia.-
- Co znowu zrobiła?-
- Przyszłą tu do szpitala i wygarnęła Viv, że gdyby nie pojawiła się w twoim życiu to byś nie wylądował w tym szpitalu.- byłem w szoku to już przesada. Musiałam jak najszybciej porozmawiać z mamą. I przeprosić Viv. 

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 27

Oczami Mario 2 tygodnie później

Siedziałem w domu i użalałem się nad sobą. Bo jak inaczej nie nazwać płacz człowieka, który właśnie stracił cały swój świat. Postanowiłem pójść pobiegać. Biegłem właśnie 4 km. i nagle zobaczyłem dwoje zakochanych coś mnie ukuło w sercu, że gdybym nie był idiotą teraz moglibyśmy z Viv też tak spacerować. Kiedy byłem blisko tej dwójki zamarłem na chwilę. Okazało się, że to była Viv z jakimś chłopakiem. Zabolało już wiem jak się czuła kiedy ja całowałem się z Ann na stadionie. Po ok. 90 min intensywnego biegu wróciłem do domu. Wpadłem jak strzała do salonu i rzucałem wszystkim co popadło. Darłem się niemiłosiernie z wściekłości. Tak bardzo chciałem aby Viv teraz do mnie podeszła i powiedziała "Kochanie spokojnie." Ale nic takiego się nie stanie ponieważ ona jest z kimś innym miała prawo ułożyć sobie życie kiedy ja zaprzepaściłem szansę bycia z nią. W pewnym momencie usłyszałem, że drzwi się otwierają. podniosłem wzrok i zobaczyłem... Viv. Ona podeszła do mnie i przytuliła mnie. Wiedziała, że jestem wściekły. Przytuliłem ją jak najmocniej do siebie i nie chciałem puszczać. Kochałem tą dziewczynę szalenie mocno. Nagle odsunęła się ode mnie i powiedziała:
- Co się dzieje Mario?-
- Tęsknię za tobą kiedy cię dzisiaj zobaczyłem w ramionach tego chłopaka nie mogłem wytrzymać.-
- Mario, ale Andreas nie jest moim chłopakiem.- odżyła nadzieja
- Nie jest?-
- Nie, ale jeśli chcesz do mnie wrócić to nie licz na to po tym co zrobiłeś.- nie tego się spodziewałem.
- Ale możemy pozostać przyjaciółmi?-
- Oczywiście.- porozmawialiśmy jeszcze kilka godzin. potem Viv wróciła do domu,a ja udałem się do łazienki. Stałem przed lustrem i patrzyłem się na swoje odbicie. Powiedziałem do siebie:
- Jesteś idiotą Mario. Jb***m idiotą.- walnąłem z całej siły w lustro, a ono rozprysło się na setki malutkich kawałków. Wziąłem jeden z nich i przyłożyłem do nadgarstka powiedziałem do siebie:
- Jak mam żyć bez mojego tlenu, bez mojej podpory bez mojej Viv?- naciąłem kilka razy głęboko. Już traciłem świadomość kiedy usłyszałem głos anioła chyba który mówił:
- Mario gdzie jesteś?- i koniec


Oczami Viv

Wróciłam do domu i zorientowałam się, że nie ma telefonu. Wróciłam do domu Mario, ale nikogo nie było, a światło się paliło. Weszłam głębiej ale cisza jak makiem zasiał. W pewnym momencie usłyszałam huk z łazienki. Zawołałam:
- Mario gdzie jesteś?- ale żadnego odzewu. Poszłam na górę i się przeraziłam. Na kafelkach w łazience leżał nieprzytomny Mario. Sprawdziłam puls. Był wyczuwalny, ale słaby. Zadzwoniłam na pogotowie i po 30 min karetka zabrała Mario. Ja na szczęście mogłam jechać razem z nim. Patrzyłam na jego bladą twarz i płakałam. Wiedziałam, że zrobił to przeze mnie.Nigdy sobie nie wybaczę jeśli coś mu się stanie. Po 10 min dojechaliśmy do szpitala. Mario zabrali do zabiegówki. Ja zadzwoniłam po trenera i kilku chłopaków oraz do Felixa. Po 2 godz z sali w której leżał Mario wyszedł lekarz i powiedział...

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 26

Oczami Mario
Sam siebie nie poznaję. Mam mętlik w głowie. Po dotarciu do domu usiadłem na kanapie i analizowałem co się stało po treningu. Teraz dopiero zrozumiałem co zrobiłem. Nie ważne, ze Viv jest moją byłą kobiet się nie bije. Czułem się z tym fatalnie. Postanowiłem mimo wszystko ją przeprosić. Wspominałem również nasze zeszłotygodniowe wakacje w Polsce. Na samo wspomnienie morda mi się śmieje. Postanowiłem w tym momencie przeprosić Viv.

Oczami Viv
Siedziałam w swoim pokoju w swoim domu w Dortmundzie i myślałam nad zachowaniem Mario. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Leniwie wstałam i podreptałam do drzwi. Otworzyłam je i zamarłam. Pod moimi drzwiami stał...Mario. Powiedziałam do niego tonem zupełnie pozbawionym uczuć:
- Czego chcesz?-
- Porozmawiać.-
- Ty sobie ze mnie żartujesz prawda? Ty po tym wszystkim przychodzisz do mnie i tak po prostu mówisz, że chcesz porozmawiać?! Nie masz za grosz taktu.-
- Ale ja nic nie zrobiłem.-
- Tak nic nie zrobiłeś kiedy twoja matka rozwalała nasz związek. Nic nie zrobiłeś tylko jak głupi jej słuchałeś.-
- Co?!-
- To co słyszysz. Myślisz, że nie wiem co twoja matka o mnie myśli i co ci naopowiadała. Sądzisz, że jestem aż taka głupia?-
- Ale...-
- Wyjdź i nie pokazuj mi się na oczy.- i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.


Oczami Mario
Nie rozumiem czyli moja mama mnie okłamał w sprawie Viv? Muszę szybko iść do siebie do domu. Miałem klucze, więc bez problemu mogłem wejść. Po 30 min dotarłem do domu. Po cichu wszedłem i usłyszałem głosy z salonu. Była to moja mama i...Ann. A moja dziewczyna miała być dzisiaj w Monachium na sesji. Usłyszałem głos Ann:
- Załatwiłam tą Polkę tak, że Mario nawet na nią nie spojrzy. Ta Polska szmata nie wie z kim zadarła.- a moja mama na to:
- I bardzo dobrze. Mario nie może zadawać się z Polakami.- już wiedziałem, że to co mówiła moja mama na temat Viv to kłamstwo. Wszedłem do salonu, a one mnie dalej nie zauważyły. W końcu nie mogłem wytrzymać jak oczerniają Viv więc chrząknąłem. One momentalnie odwróciły wzrok i Ann powiedziała:
- Kochanie długo tu jesteś?-
- Wystarczająco aby wiedzieć, że bycie z tobą to moja największa życiowa pomyłka. Masz się wynieść z mojego mieszkania i życia.- potem zwróciłem się do mojej mamy:
- A z tobą MAMO nie chce mieć nic wspólnego dopóki nie przeprosisz Viv. Żegnam- i wróciłem do domu. Zadzwoniłem do Reusa i wyjaśniłem mu całą sprawę powiedział tylko:
- Ale numer.- teraz muszę wymyślić plan aby przeprosić Viv i do niej wrócić wiem, że to nie będzie łatwe, ale kto powiedział, że miłość jest łatwa?

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 25

Oczami Mario tydzień później
Jestem już w Dortmundzie. Jutro o 9:00 mam pierwszy trening w barwach BVB. Dobrze czuję się w barwach Westafalskich mimo tego, że jestem z pochodzenia Bawarczykiem. Wychowałem się w Dortmundzie i mimo, że mam dopiero 23 lata to wiem, że chcę tam być do końca kariery. Niech nawet mnie Barca za 100 mln będzie chciała kupić ja odmówię. Jeśli chodzi o moje samopoczucie po zerwaniu z Viv to jest coraz lepiej. Umówiłem się nawet z Ann na spotkanie. Okazało się, że zdradziła mnie po pijanemu, więc nie wiedziała co robiła. To można człowiekowi wybaczyć. Nie mam bladego pojęcia co u mojej byłej narzeczonej szczerze mało mnie to obchodzi. Może kiedyś spotkamy się na ulicy bo Vivianne ma studiować w Dortmundzie. Wstałem o 7:30 udałem się do łazienki i umyłem się, następnie ubrałem się i udałem się na trening. Na początku biegaliśmy 20 kółek, a potem ćwiczenia rozciągające. Mam wymagającą konkurencję na swojej pozycji mianowicie Henricha Mychitariana, jest bardzo dobry i rywalizacja będzie zacięta. Gdy ćwiczyłem podania z Reusem zauważyłem postać wchodzącą na murawę i podchodzącą do trenera. Mianowicie była to Vivianne. Była ubrana bardzo ładnie. Nie mogę powiedzieć olśniewająco, ale ładnie. Byłem bardzo zdziwiony, że ją tutaj widzę. Powiedziałem do Reusa:
- Marco co tutaj robi Vivianne?-
- To ty nic nie wiesz?!-
- W sensie?-
- Viv ma u nas staż na stanowisku fizjoterapeuty.-
- Aha nie wiedziałem.- i ćwiczyłem dalej. Po treningu poszliśmy do szatni na upragniony prysznic. Gdy wyszedłem z szatni zauważyłem Ann stojącą na korytarzu. Nie powiem wyglądała tak, że ślinka sama ciekła. Nie wiem co się ze mną działo, ale gdy ją zobaczyłem stojącą pod ścianą od razu po podejściu do niej przyparłem ją do ściany i wpiłem się w jej usta. Przyznam się szczerze, że usta Vivianne smakowały lepiej. Vivianne zawsze na ustach miała jedną warstwę bezbarwnego błyszczyku o smaku poziomek lub migdałów, a Ann no cóż to było kilka warstw cielistej szminki. Przyzwyczaję się. Mam czas na to. 


Oczami Viv
Właśnie miałam zanieść trenerowi wykaz wyników badań Mario (czemu ja?!). Ponieważ jest "nowym" piłkarzem u trenera musiały być wszystkie papierki. W drodze do gabinetu trenera trzeba minąć szatnię. Gdy wracałam ze swojego gabinetu (tak mam własny gabinet właściwie kanciapę dla stażystów) zobaczyłam Mario i Ann, ale nie to zabolało mnie najbardziej. Usta które jeszcze nie dawno całowały mnie teraz trwały w bardzo namiętnym pocałunku z ustami innej dziewczyny. Powiem jedno: ZABOLAŁO. Zaniosłam papiery do trenera, lecz cały czas miałam przed oczami miałam obraz całującej się pary. Mario szybko się pocieszył. Udawałam, że ich nie widzę. Po załatwieniu spraw z trenerem wróciłam do kanciapy. Zamknęłam drzwi na klucz, osunęłam się po drzwiach i zaczęłam płakać. Mimo iż miałam charakter chłopczycy, jednak byłam dziewczyną ze swoimi uczuciami. Serce właśnie pękło mi na miliony kawałków. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi i słowa Lewego:
- Viv co się stało? Otwórz te drzwi.-
- Zostaw mnie Robert.-
- Viwuś co się stało powiedz. I otwórz bo sam wejdę.-
- Spieprzaj stąd!-
- Sama chciałaś.- i po chwili wyłamał drzwi. Momentalnie podszedł do mnie i przytulił. To się nazywa prawdziwy przyjaciel bo jeżeli chodzi o Marco to on jest po "stronie" Mario, ale dalej flirtuje z moją kuzynką. Robert zapytał:
- Viv o co kaman?- opowiedziałam mu całą sytuację sprzed chwili. Powiedział tylko:
- Zabiję smarka!- nie zdążyłam nic powiedzieć, a Robert już nie było. Wybiegłam na parking i zauważyłam bijących się Mario i Roberta oraz Ann która stała i tylko krzyczała aby przestali zamiast coś zrobić, pewnie bała się aby jej paznokcia nie złamali. Podeszłam do Roberta i RAZ krzyknęłam:
- Robert zostaw go nie warto.-od razu pomogło, a Mario powiedział:
- Ty się lepiej zamknij i się nie wtrącaj.-
- Bo co znowu mnie uderzysz?! Czekam uderz! NO MÓWIĘ UDERZ!- kiedyś razem z Mario na treningu ćwiczyliśmy samokontrolę, ale nie na dużo się zdała. Tym razem oberwałam z liścia. Lecz tym razem ja też nie byłam obojętna i moja pięść wylądowała na twarzy czy też policzku Mario. Powiedziałam do niego:
- A to za to że nie mam teraz przez ciebie życia.- chciałam wyjść spotkanie z chłopakiem którego pewnego dnia spotkałam w sklepie, ale od razu zaczynałam porównywać go do Mario. To jakiś koszmar. Czy tak już zawsze będzie? Odeszłam z Robertem i udaliśmy się do domu Lewego na obiad na który zostałam zaproszona przez Anię. Po ok. 10-15 min dojechaliśmy pod domu Lewandowskich. Weszliśmy do domu Lewego, ja niestety musiałam robić za podpórkę bo Lewy miał oko podbite. Powiedziałam głośno:
- Aniu jesteśmy przynieś apteczkę.- w ciągu ułamka sekundy pojawiła się Ania w salonie. Powiedziała do nas:
- Matko co się stało?- ja na to:
- Pobił się z Mario.-
- O co poszło?- ja nie wytrzymałam i rozpłakałam się powiedziałam Ani:
- To przeze mnie, wszystkim przynoszę pecha lub powoduje kłopoty.- Lewy na to:
- Viv, ty niczemu nie jesteś winna. Nie wytrzymałem bo nie pozwolę ranić swoich przyjaciół.- i opowiedział Ani co się stało na stadionie. Ja poszłam do łazienki odświeżyć się,a potem wróciłam do domowników. Razem w lepszej atmosferze zjedliśmy obiad.

---------------------------------------------------------------------------------------------
W bohaterach pojawią się nowe postacie. Ze względu na rozwój opowiadania. Pozdrawiam i liczę na liczne bądź jakiekolwiek komentarze. :)

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 24

Oczami Viv
Cały czas zastanawiałam się o co chodziło Mario. Przecież nic złego jego mamie nie powiedziałam. To ona obsmarowała mnie od stóp do głowy. Tęskniłam strasznie za Mario. Sama wróciłam do Monachium, spakowałam swoje rzeczy i wyjechałam do Dortmundu. Zawsze chciałam tam mieszkać, i teraz moje marzenie się spełni. Ania pomogła mi znaleźć odpowiednie mieszkanie na moje wymagania finansowe. Miałam blisko do uczelni i do stadionu. Dostałam od trenera Kloppa wejściówkę do loży VIP na wszystkie mecze BVB w sezonie. Jeśli chodzi o praktyki na studiach mam już załatwione stanowisko w BVB. Kurdę jakby mi ktoś powiedział, że będę na stażu w BVB to bym chyba ze śmiechu pękła. Pomyślałam sobie pewnego dnia siedząc razem z Anią i Robertem przy kolacji "Już nigdy żaden piłkarz nie zawróci mi w głowie." postanowiłam iść dalej. Jak to mawia mój brat jak się dowiedział "Kochana tego kwiata jest pół świata". Ciekawa byłam jak się miewa Mario, czy czasami wspomina nasze wspólne chwile.

Oczami Mario

Siedziałem w swojej sypialni w Monachium. Patrzyłem na nasze zdjęcie. Byłem załamany postawą Viv, ale nie da się tak łatwo wymazać wspólnych chwil. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Popatrzyłem na wyświetlacz i zobaczyłem napis "Mama dzwoni" odebrałem i powiedziałem:
- Cześć mamuś co tam.-
- U nas wszystko ok, a co u ciebie synku?-
- Do bani.-
- Rozumiem Cię Mario, ale zrozum, że ona nie była ciebie warta. Ann nikogo nie ma możesz do niej wrócić.-
- Mam ledwo rozstałem się z narzeczoną, a ty już mi dziewczyny szukasz?-
- Wybacz, ale nie chcę abyś cierpiał.-
- Zastanowię się i zadzwonię do niej.-
- Całuski Mario.-
- Pa, pa mamo.- siedziałem tak dalej i patrzyłem na walizki które były spakowane do wyjazdu do Dortmundu. Będę mieszkał w swoim starym domu. Na razie sam. Może kogoś znajdę kto wie. Na razie chcę zapomnieć o Viv i o tym co nas łączyło. Jutro rano wracam do Dortmundu. Mam nadzieję, że mnie nie wygwiżdżą. Położyłem się do łóżka i rozmyślałem nad planem lepszego życia.

Rozdział 23

Oczami Viv
Poszłam za mamą Mario do kuchni i wtedy się zaczęło. Powiedziała do mnie:
- Vivianne mam do ciebie pytanie.-
- Tak, słucham.-
- Jak długo jesteś z Mario?-
- Ponad rok.-
- Jesteś z nim szczęśliwa?-
- Oczywiście.-
- Jak się poznaliście?-
- Felix z którym chodzę do klasy poznał mnie z Mario. W szkole mnie pobili, ja nie potrafiłam się wtedy bronić, więc Felix zaproponował pomoc. Tak poznałam Mario.-
- Aha to bardzo ciekawe. Mogłabym wyrazić opinię na temat waszego związku?-
- Oczywiście.- wtedy jeszcze nie wiedziałam co mama Mario dla mnie szykuje
- Uważam, że Mario powinien spotykać się z rodowitą Niemką, a nie z marną Polką, która jest z nim tylko dla pieniędzy. Najlepiej będzie jak znikniesz z życia Mario. NA ZAWSZE. A jeszcze jedno. Jesteś zwykłą dzi**ą-
- Ale czemu pani nie lubi Polaków? Sądzi pani, że Polka to gorsza?-
- Oczywiście, że tak. Polacy przyjeżdżają tutaj do Niemiec i kradną nam Niemcom miejsca pracy. Są jednymi wielkimi pasożytami.- mnie totalnie zamurowało. Miałam łzy w oczach. Wyszłam z kuchni, wyszłam z domu Mario.Poszłam w stronę domu Lewego. Na szczęście mój rodak nie mieszkał daleko Mario. Zadzwoniłam i czekałam chwilę. Otworzył mi Lewy w samych bokserkach. Pewnie nie jedna jego fanka padłaby teraz gradem, ale ja nie miałam sił na nic. Lewy powiedział do mnie:
- Viv co się stało. Czemu płaczesz.- ja nic się nie odezwałam tylko jeszcze bardziej płakałam. Po chwili zeszła do nas Ania. Powiedziałam do niech:
- Przepraszam, że wam przeszkodziłam, ale nie mogłam tam dłużej siedzieć.- Ania podeszła do mnie i mnie przytuliła. Zaprowadziła mnie do sypialni dla gości i dała kilka ubrań. Poprosiłam ją aby w razie czego nie mówiła nic Mario. Ona przytaknęła i wyszła z sypialni gościnnej.


Oczami Mario

Siedziałem z moim tatą w jadalni i mój tata w kółko powtarzał jaką to sobie fantastyczną dziewczynę znalazłem (jakbym o tym nie wiedział). W pewnym momencie usłyszeliśmy krzyki z kuchni. Chciałem tam iść, ale tata mnie powstrzymał. Po chwili z kuchni wyszła wkurzona Viv. Ubrała się szybko i wyszła z domu byłem lekko mówiąc w szoku. Poszliśmy z tatą do kuchni, a tam zastałem moją mamę płaczącą. Od razu do niej podszedłem i zapytałem:
- Mamuś co się stało?-
- Ta dziewczyna ona mnie zwyzywała i powiedziała, że obojętnie co nie będę robić to i tak ona dobierze się do twoich pieniędzy.- byłem w szoku. Viv nigdy się tak nie zachowywała. Pamiętam jak się stresowała spotkaniem z rodzicami, a tu takie jaja. Mama nigy mnie nie okłamała. Chyba będę musiał zerwać z Viv. Jeżeli ona jest taka jak mówi mama to lepiej teraz niż później. Wiedziałem, że moja "narzeczona" poszła do Lewego bo on nie daleko mieszka i powiedziałem Viv gdzie ma szukać Ani. Wyszedłem z domu i kierowałem się do Lewego. Otworzył mi pan domu i powiedziałem do niego:
- Jest Vivianne?-
- Yyy... nie?- wiedziałem, że przyjaciel kłamie i siłą wszedłem do środka. Zapytałem Lewego:
- Gdzie ona jest?-
- Nie mogę powiedzieć.- nie wiem co mną kierowało, ale chwyciłem Lewego za kołnierz koszuli którą miał na sobie i przyparłem do ściany. Wycedziłem przez zęby:
- Gdzie ona jest?-
- W sypialni gościnnej.- dokładnie wiedziałem gdzie jest to pomieszczenie. Wszedłem bez pukania i zastałem Viv siedzącą na parapecie pijącą herbatę. Podszedłem i powiedziałem (nie mam pojęcia co się ze mną stało):
- Viv oddaj mi pierścionek.- ona popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem i zapytała:
- Czemu Mario?-
- Po tym co powiedziałaś mojej mamie masz czelność się pytać czemu? Oddaj mi go.- zeszła powoli z parapetu, podeszła do mnie zdjęła pierścionek, dała mi go i powiedziała:
- Ja nic nie zrobiłam Mario, kochanie.-
- Nie nazywaj mnie tak!- i zrobiłem coś za co do końca życia będę miał wyrzuty sumienia. Mianowicie uniosłem do góry zaciśniętą pięść i z impetem uderzyłem nią Viv. Ona "poleciała" do tyłu i uderzyła się w głowę. Popatrzyła na mnie i krzyknęła:
- Wypieprzaj stąd!-
- Nie pokazuj mi się więcej na oczy! Żegnam!- wyszedłem z pokoju mijając na schodach Anię i Roberta którzy kierowali się w stronę pokoju Vivianne. Robert powiedział do mnie:
- Co się stało?-
- Nie będzie ślubu. Byłem głupi, że dałem się jej omotać. W tak prosty sposób- wyszedłem z domu przyjaciela i wróciłem do siebie do domu.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 22

Oczami Mario
Obudziłem się pierwszy i jako wzorowy narzeczony postanowiłem zrobić Viv śniadanie. Robiąc jej ulubione tosty przypomniałem sobie wczorajszą akcję w klubie. Byłem pod wielkim wrażeniem Viv. Facet był od niej co najmniej 3 razy szerszy, a ona bez problemu sobie z nim poradziła. Krążąc tak wspomnieniami po przeszłości. poczułem, że ktoś przytula się do moich pleców. Po chwili poczułem pod koszulką ciepłe dłonie. Od razu wiedziałem do kogo one należą. Odwróciłem się i pocałowałem moją narzeczoną na dzień dobry. Ona obdarowała mnie swoim uśmiechem i niepostrzeżenie wykradła tosty spod mojego nosa. Nic nie powiedziałem tylko się uśmiechnąłem. Pola spała dzisiaj u Marco w hotelu bo stwierdzili, że nie będą nam przeszkadzać, a Kaja wróciła do Polski. Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy na podwórze aby się przewietrzyć. Dzisiaj jedziemy do moich rodziców do Dortmundu. Viv kilka dni temu była w sklepie aby kupić sukienkę z tej okazji. Szczerze jeszcze jej nie widziałem w tej sukience, ale na pewno moi rodzice jak i ja będą pod wrażeniem. Była godz. 9:30 Viv poszła się przebrać do łazienki, a ja w sypialni ubierałem garnitur. Po ok 30 min. z łazienki wyszła Viv. Ja w tym momencie wiązałem a raczej męczyłem się z krawatem. Gdy ją zobaczyłem kopara mi opadła. Viv wyglądała olśniewająco. Sam sobie zazdrościłem, że mam taką piękną dziewczynę. 

Oczami Viv
Dzisiaj czeka mnie moje pierwsze spotkanie z przyszłymi teściami mam straszną tremę. Ale Mario pociesza mnie, że wszystko będzie ok. Po ok 6 godz. dojechaliśmy do Dortmundu. Oczywiście najpierw podjechaliśmy na SIP i Mario zrobił mi zdjęcie na tle stadionu. Potem oprowadził mnie po nim i biegałam boso po murawie SIP. Wróciliśmy do auta po 30 min. wygłupiania się na stadionie. Ja musiałam znów wrócić do szpilek. Szczerze sama siebie podziwiam, że się jeszcze w nich nie zabiłam. Ale cóż iść z mamą na zakupy to tak to się właśnie kończy. Po ok 20 min. dojechaliśmy do domu rodziców Mario. Mój narzeczony zaparkował na podjeździe i poszliśmy w stronę drzwi, następnie Mario zadzwonił dzwonkiem do drzwi i czekaliśmy aż ktoś otworzy. Po chwili otworzyła nam niska blondynka. Zapewne mama Mario. Wpuściła nas do środka i kazała się rozgościć. Nie chcąc zniszczyć parkietu zdjęłam szpilki (jeest, ale ulga). Mario przedstawił mnie swoim rodzicom. Jego mama dosyć nie chętnie na mnie patrzyła. Ale miałam nadzieję, że mi się wydaje. Usiedliśmy do stołu i rozpoczęliśmy rozmowę. Pierwsze pytanie zadał tata Mario:
- Bardzo się cieszę, że mogę cię w końcu poznać Viv.- 

- Mi też jest bardzo miło, że mogę państwa poznać.-
- Czym się zajmujesz?-
- Kończę ostatnią klasę liceum, a potem chciałabym iść na studia. Tutaj na uniwersytet.-
- Aha to bardzo ciekawe, a co chciałabyś studiować?-
- Dziennikarstwo sportowe i fizjoterapię.-
- Ambitnie.- w pewnej chwili mama Mario wstała od stołu w celu przyniesienia herbaty i jedzenia. Zaproponowałam pomoc i razem udałyśmy się do kuchni. Tam się zaczęło.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Małe pytanko :)

Siemka wszystkim czytającym. Mam małe pytanko do was. Mam aspiracje do założenia nowego bloga. Pomysł już w mojej łepetynie jest, ale chciałabym znać waszą opinię co do głównego BOHATERA. Waham się między Reusem, Durmem a Götze. Kogo chciałybyście zobaczyć jako głównego bohatera? Na wasze odpowiedzi czekam do 25.04.2014. Tego samego dnia pojawi się na nowym blogu opis bohaterów, prolog i 1 rozdział. Czekam na wasze komentarze. Pozdrawiam Ewi Borussen.

niedziela, 13 kwietnia 2014

To teraz to co wszyscy kochamy

Tak, tak Frayern na kolanach. Borussia przejechała po Bayernie niczym walec po maśle. Według mnie pan z Bayernu z -13- na koszulce powinien skierować się do dobrego psychologa bo on ma ze sobą naprawdę poważne problem.  No ale jak nie umie przegrywać z godnością to nie umie przegrywać wcale.Ale muszę pochwalić zachowanie Mario Götze w stosunku do byłych kolegów i trenera Kloppa. Widać, że w jego sercu dalej jest BVB. A to dla was kilka kotek z meczu i nie tylko.



                                 Rok temu był Götze, Reus i Lewy,
                                  a teraz jest Auba, Miki i Reus

                  Nowy deigne Allianz Areny mi się bardzo    podoba.

 Kiedyś Klopp powiedział, że chce być dla Guardioli jak Mourinho za czasów ery Guardioli w Primera Division. Na razie mu to wychodzi bardzo dobrze.

                    CÓŻ TRUDNO SIĘ Z TYM NIE ZGODZIĆ
                          PO WCZORAJSZYM MECZU.

Rozdział 21

Oczami Viv

Ta niezapomniana impreza skończyła się o 2:30. Marco, Pola i Kaja. Spały u nas, więc musiałam ostudzić nieco zapędy mojego narzeczonego. O Matko teraz dopiero to do mnie dociera. Jakby ktoś mi powiedział rok temu, że będę narzeczoną jednego z najlepszych piłkarzy w Niemczech jak nie Europie to kazałabym temu komuś zmienić dilera lub zmniejszyć dawkę. Kogo jak kogo, ale Mario trzeba pochwalić za romantyczność. Pola bardzo zaprzyjaźniła się z Marco. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. Oboje zasnęli na kanapie wtuleni w siebie. Rano zrobiłam im zdjęcie i wysłałam do nich i do Mario. Postanowiłam zrobić śniadanie dla naszej 5. Postawiłam na klasyczne naleśniki z owocami. Pomógł mi Mario, ale on bardziej pomagał w konsumpcji niż w przygotowaniu. Siedzieliśmy przy stole w piżamach i rozmawialiśmy. Potem poszłam do sypialni aby się przebrać w coś normalnego. Schodząc ze schodów usłyszałam, że Mario i Marco planują już wieczór kawalerski. Ja sobie myślę "Ludzie on mi się wczoraj oświadczył. Po co tak w przyszłość wybiegać?" ale oni dalej dyskutowali, a że było na polku ciepło to ja z dziewczynami ubrałyśmy stroje kąpielowe i poszłyśmy poszaleć w basenie. Potem dołączyli do nas chłopaki. Widok tzw. oczojebnych bokserek Mario po prostu raził w oczy.  Po ok 3 godz. kąpieli leżeliśmy na leżaczkach i prażyliśmy się na słonku. W pewnym momencie usłyszałam, że chłopaki... śpią popatrzyłam porozumiewawczo na dziewczyny i miałyśmy niecny plan co do chłopaków. Wzięłam do ręki samoopalacz który znalazłam w szafce Mario (komentarz mój na ten temat jest zbędny) w łazience i pomalowałam im nogi. Napisałam na nogach Mario "Twoja kochana Viv" a na jego jakże umięśnionym brzuszku "Karniaczek kochanie trzeba było nie spać." Marco został trochę ostrzej potraktowany. Dziewczyny narysowały mu w okuł oczu obwódki jakby miał okulary, do tego na twarzy wąsy, a na torsie coś na kształt stanika. O matko to było świetne. Na szczęście fotele miały kółka, więc wyprowadziłyśmy chłopaków na większe słonko. Boże gdy po 3 godz chłopaki się obudzili weszli do domu cali czerwoni, a ślady po samoopalaczu zostały. Nie mogłyśmy wyrobić ze śmiechu. Oczywiście ja jako ta zła tuż przed ich pobudką zrobiłam im zdjęcie i wstawiłam na fan-page i twittera Mario (oj jestem zła) oraz na swoje profile na portalach społecznościowych. O ile Mario to szybko usunie to ja się szybko tego nie pozbędę. Ok 19 postanowiliśmy wyjść do klubu. Poszłam do garderoby wyszukać jakiś ciuchów. Na szczęście w końcu znalazłam. A do tego makijaż. Oczywiście ja uznałam, że to nie jest dobry zestaw, ale kuzynki nie przekonały. Ja wolałam ten. Ale jak to moje sisters powiedziały tak to ja mogę na bankiet iść, anie do klubu, więc skapitulowałam. Jak mój narzeczony mnie zobaczył wykazał reakcję którą można było przewidzieć. Mianowicie - zagwizdał i powiedział:
- Viv z ciebie taka laska, że szok.-
- Miło mi.- poszliśmy do klubu i świetnie się bawiliśmy. Oczywiście piliśmy drinki ale nie przesadzaliśmy. Ja cały czas tańczyłam z Mario lub z Marco. A mój ukochany ze mną Polą lub Kają. Zdarzył mu się taniec z Reusem, ale to był taniec typowo na kankana. Całe szczęście, że miałam telefon i to nagrałam. Gdy Mario poszedł z Marco do baru po picie dla nas dosiadł się do nas jakiś typek z dwoma kolegami. Zaczęli nas podrywać. Te teksty "Bolało jak spadłaś z nieba" były na serio denne. Ja powiedziałam do kolesia który się do mnie przystawiał:
- Sorka koleś ale jestem zajęta.- i pokazałam mu palec z pierścionkiem od Mario. A on do mnie:
- No chodź laseczko. Twój narzeczony nawet nie zauważy, że wyszłaś.- i położył swoją obleśną łapę na moim kolanie. Widziałam jak Marco i Mario idą w naszą stronę. Po minie Mario widziałam, że się w nim gotuje. Wzięłam powoli rękę pseudo adoratora z mojego kolana i zgrabnie mu ją wygięłam tak, że ten klęczał na podłodze i kwiczał abym przestała. Powiedziałam do niego:
- Jeżeli jeszcze raz do mnie podejdziesz to skończy się to dla ciebie jeszcze gorzej.- jego koledzy widząc mój ciskający piorunami wzrok uciekli gdzie pieprz rośnie. Mario po kilku sekundach zawitał na sofę na której siedzieliśmy i namiętnie mnie pocałowała. Ja na to:
- A za co to.-
- Chciałem sprawdzić czy nie jesteś piękną zjawą.- do 5 nad ranem siedzieliśmy i gadaliśmy. Potem wróciliśmy do domu i poszliśmy w kimę.

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 20



Jakiś czas później oczami Viv

Nie dawno wróciliśmy z wakacji. Było naprawdę świetnie. Dzisiaj Mario ma urodziny, robimy imprezę u siebie w domu. Tak od niedawna mieszkam z Mario. Na imprezę ma przyjść cała drużyna. Aż się boję jak się chłopaki upiją. Ale na szczęście mają przyjść także ich partnerki. Marco niestety jako jedyny singiel przyjdzie sam. Mają wpaść moje kuzynki z Polski. Mają na imię Pola i Kaja. Są bliźniaczkami. Ale są zupełnie nie podobne do siebie. Mario od lipca będzie grał w Dortmundzie i ja razem z nim tam jadę będę studiować dziennikarstwo sportowe i fizjoterapię na uniwerku w Dortmundzie. Rodzice co prawda pogrymasili, ale się zgodzili. Bardzo pomógł mi Rafi. Powiedział rodzicom, że jestem już dorosła i najwyższy czas na to aby podejmować samemu decyzje. Mój brat też przyjdzie na domówkę do Mario. Mój chłopak zaprosił też kilku kolegów z Bayernu. Mianowicie Holgera, Toniego i Manuela. Muszę przyznać, ze oni są akurat spoko. Tak poznałam wszystkich z Bayernu i muszę przyznać, że tylko pojedyncze jednostki są dziwne (czyt. Robben, Ribery, Mandziukić). Na tą imprezę miałam zamiar założyć kupioną w Polsce sukienkę, mam nadzieję, że Mario się spodoba. Impreza zaczyna się o 20:30. Prawie wszystko przygotowane. Prezent ode mnie dobrze schowany. Czekamy na pierwszych gości. Mi przypadła rola DJ-a przyniosłam ze swojego domu specjalną konsolę i głośniki. Będzie się działo, oj będzie się działo. Fryzurę mam już zrobioną. Żona mojego brata - Natalia jest fryzjerką. Nati zrobiła mi wspaniałą fryzurę na 23 urodziny mojego fantastycznego faceta. Mario jak zobaczył, że w salonie rozstawiam kolumny miał oczy jak 5 zł patrzył jak rozstawiam kolumny i znam się na podłączeniu ich do konsoli. On dużo rzeczy o mnie nie wie. Ale wracając do imprezy. Siedziałam w łazience i przebierałam się. Gdy już ubrałam sukienkę, kolczyki i szpilki (o zgrozo) zabrałam się za makijaż. Wyszedł chyba niezły. Wyszłam z łazienki i szłam w stronę schodów słyszałam już śmiechy. Po głosach rozpoznałam Anię Lewandowską z mężem, Marco i Hummiego z dziewczyną. Hummi powiedział do Mario:
- Mario włącz muzykę.-
- Sorry stary. To konsola Viv i jeżeli ją tknę będę martwy.- ja schodzą ze schodów powiedziałam:
- Dobrze, że masz o tym pojęcie kochanie.- momentalnie wszyscy się odwrócili. Miny chłopaków były bezcenne. Powiedziałam:
- Aż tak źle?- Mario na to:
- Skąd kochanie. Wyglądasz wspaniale.- i pocałował mnie w policzek. Po ok 60 min byli już wszyscy łącznie z trenerem Kloppem. No i zaczęła się impreza. 

Oczami Mario

Gdy zobaczyłem moją dziewczynę byłem zaszokowany. Wiedziałem, że pięknie wygląda w sukienkach, ale nie wiedziałem, że aż tak. Po jakimś czasie byli już wszyscy Viv zajęła się oprawą muzyczną. Muszę przyznać, że ma świetny gust. W pewnym momencie podszedł do mnie Mats i powiedział
- Stary powiem ci jedno. Miałeś wiele imprez, ale zawsze była beznadziejna muzyka, a teraz nic tylko się bawić. Kiedy się jej oświadczysz?-
- Dzisiaj.-
- Co?!-
- Co głuchy jesteś? Dzisiaj.-
- To muszę chłopakom powiedzieć żeby przystopowali z alkoholem. Ty patrz na Reusa czyżby on podrywał kuzynkę twojej dziewczyny?- popatrzyłem w kierunku Marco i zauważyłem że faktycznie, że nie odstępuje Poli na krok. A nigdy (od rozstania z Carolin) nie gadał z dziewczyną dłużej niż 5 sek.). Miałem pierścionek w kieszeni marynarki kwiaty były w kuchni w wazonie. Podszedłem do Viv i powiedziałem:
- Mogłabyś na chwilę wyłączyć muzykę bo chcę Cie o coś zapytać?-
- Oczywiście kochanie.- poszedłem z nią na środek salonu, a wokół nas zebrali się wszyscy goście. Z nerwów mi się ręce pociły. Zacząłem przemowę:
- Kochanie poznaliśmy się w nietypowych okolicznościach. Przetrwaliśmy wiele złych rzeczy w naszym życiu, ale zawsze byliśmy razem. Dlatego mam do ciebie pytanie.- klęknąłem i kontynuowałem:
- Vivianne zostaniesz moją żoną?- Viv miała oczy w kształcie wielkich spodków. Miała łzy w oczach. W końcu powiedziała:
- Tak.- uklęknęła i przytuliła mnie. Założyłem na jej palec pierścionek, a wszyscy darli się "GORZKO! GORZKO!" nie pozostało mi nic innego jak pocałować moją NARZECZONĄ. Po tym jakże wspaniałym wydarzeniu bawiliśmy się dalej. To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 19

Następny dzień rano oczami Mario

Obudziłem się pierwszy.

Czułem na swojej klatce piersiowej lekki ciężar. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Viv. Jeszcze spała. Postanowiłem zrobić jej śniadanie. Ubrałem bokserki i poszedłem do kuchni i zacząłem robić śniadanie. Zrobiłem gofry, do szklanki nalałem soku brzoskwiniowego. Do małego flakona włożyłem kwiatka i zaniosłem do sypialni. Otworzyłem drzwi i zauważyłem, że Viv  jeszcze śpi. Podszedłem do niej i pocałowałem ją w policzek aby ją obudzić. Viv tylko się uśmiechnęła i obróciła się na drugą stronę. Musiałem ją jakoś obudzić, ale żadne metody nie działały. Położyłem się koło niej i zacząłem ją całować. W końcu się odezwała:
- No i tak masz mnie budzić zawsze.-
- Dla mnie to czysta przyjemność. Przyniosłem ci śniadanie.-
- Oh dziękuję. Jakiś ty kochany.-
- Wiem.-
- Do tego strasznie skromny.-
- Za to mnie kochasz.-
- Tak.- i zaczęła pałaszować mnie oczywiście ubrudziła śmietaną. Po wspólnej porannej toalecie poszliśmy na małe zakupy. Poszliśmy do tutejszej galerii i rozpoczęliśmy szał zakupowy. Wchodziliśmy do różnych sklepów typu H&M, NIKE, PUMA, ADIDAS i byliśmy jeszcze w jednym damskim sklepie. Powiedziałem do Viv:
- Popatrzysz na jakieś sukienki i wybierz sobie jakąś.-
- Kochanie przecież wiesz, że nienawidzę sukienek.-
- Zrób mi taki urodzinowy prezent.-
- No dobrze.- imprezę urodzinową robię po powrocie i na niej mam zamiar oświadczyć się Viv. Nie jesteśmy ze sobą strasznie długo, ale ja wiem, że to ta jedyna. Mam już pierścionek dla niej. Dałem jej kartę kredytową i wysłałem na podbój sklepu. Poleciłem zakup jakiejś biżuterii i butów, a w tym sklepie to wszystko było. Czekałem ok 30 min i zauważyłem Viv idącą w moją stronę z wielką reklamówką. Powiedziała tylko 3 słowa:
- Zabiję Cię Mario. Tylko żebyś się na urodzinach nie spalił ze wstydu.-
- Przy tobie jaja sobie robisz. Będę zazdrosny bo wszyscy kolesie będą się na ciebie lampić.-
- Co Mario zazdrosny?
- O ciebie? Strasznie. Zawsze i wszędzie.- i pocałowałem ją. Wiem, że Viv bardzo ładnie wygląda w sukienkach, ale ona ma taki styl, że nie chodzi w spódnicach czy sukienkach tylko w jeansach czy dresach. Viv kupiła sobie nowe korki, full-capy, buty sportowe, bluzy i koszulki. Viv kazała mi kupić sobie kąpielówki. Wyszliśmy z galerii i wróciliśmy do „domu” Viv.