Oczami Viv jakiś czas później
Dwa miesiące temu Pola urodziła. Na świat przyszła DWÓJKA pięknych szkrabów: Laura i Damianek Reusowie są oczkiem zarówno w głowie mamy i taty. Jak Marco dowiedział się na USG, że będzie miał bliźniaki zemdlał z wrażenia. Mój ukochany jak dowiedział się o tym powiedział:
- No to Reus od razu ustrzelił dubleta.- oczywiście zdzieliłam go po łbie. Do końca życia będę pamiętać jak Reus do nas zadzwonił, że się zaczęło
Retrospekcja
Siedziałam razem z Mario w salonie i bawiłam się z naszymi szkrabami. Lenka i Alanek rośli jak na drożdżach, a Gloria świetnie wypełniała obowiązki starszej siostry. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam mordkę Reusa. Odebrałam i powiedziałam:
- No witaj Lamo, jak sobie radzicie?-
- Viv nie wiem co mam robić Pola dostała skurczy z tego co wiem wody jej odeszły. Co mam robić?!- od razu podniosłam się na równe nogi i powiedziałam:
- Zawieź ją do szpitala. Zaraz tam będziemy.- powiedziałam Mario co się dzieje, a ten szybko zadzwonił do Felixa i Fabiana aby zajęli się naszymi szkrabami. Po 15 minutach byliśmy w drodze do szpitala. Sama zaczęłam się denerwować. Martwiłam się czy wszystko będzie dobrze. Gdy dojechaliśmy na porodówkę na korytarzu spotkaliśmy Reusa chodzącego z kąta w kąt. Powiedziałam do niego:
- I co z nią czemu nie ma cię przy niej?-
- Nie chciała abym przy tym był, rozumiesz? Nie mogę być przy narodzinach własnych dzieci.-
- Marco spokojnie ona po prostu nie chce abyś oglądał ją w takim stanie,- siedzieliśmy na korytarzu już 45 minut w końcu ciszę na korytarzu przeplataną krzykami Poli przerwał płacz dziecka. Sama nie wierzyłam w to co widzę. Reus zaczął płakać. Mario wstał z krzesła i uścisnął Marco. Po kolejnych 20 min. usłyszeliśmy płacz drugiego dziecka. Po kolejnych 5 minutach z sali wyszedł lekarz i powiedział:
- Który z panów to narzeczony Poli Lunasz?-
- To ja.- odezwał się Marco
- Gratuluję panu urodził się panu syn i córka. Dziewczynka starsza.- narzeczona zostanie przewieziona na salę poporodową, a za 20 min. pielęgniarka przywiezie do państwa dzieci.- Reus podziękował lekarzowi i podszedł do mnie:
- Jestem tatą, Viv rozumiesz to, jestem tatą.- i poryczał się. Powiedziałam do niego:
- Gratuluję ci Marco.- idź do niej ja pójdę po jakieś maskotki i baloniki.- zrobiłam jak powiedziałam poszłam do kwiaciarni po miśki dla maluchów i po baloniki z okazji urodzin. Zajęło mi to ponad 30 min. po czym udałam się do sali w której leżała moja "siostra" rozmawiałam z nią chwilę, i po chwili przywieźli do nas dzieci. Były śliczne chłopczyk to wykapany tatuś. Gdy na rękach trzymał go ktoś inny niż mama lub tata młody szedł w płacz. Ja i Mario zostaliśmy rodzicami chrzestnymi Damianka.
Parę lat później narrator
Vivianne i Mario doczekali się jeszcze jednego potomka syna - Nathaniela. Gloria, Alan i Nathaniel poszli w ślady swojego taty i zostali profesjonalnymi piłkarzami. Natomiast Lenka od dziecka pasjonowała się tańcem nowoczesnym i modelingiem sportowym. Razem ze swoją kuzynką Laurą były najsłynniejszymi modelkami, lecz skupiały się główni na markach sportowych. Damian natomiast został pilotem polskiej marynarki powietrznej. Gloria, Alan i Nathaniel byli najbardziej rozpoznawanymi piłkarzami na świecie. Alan jak i Nathaniel mieli w swojej kolekcji po złotej piłce, a Gloria w swojej gablotce posiadała nagrodę dla najlepszej piłkarki globu. Zgarniała ten tytuł co roku od 4 lat. Cała trójka grała w Dortmundzkim klubie. Alan spotykał się od kilku lat z córką Roberta i Ani Lewandowskich - Natalią, za to Gloria była narzeczoną Cristiano Ronaldo Juniora. Cóż nikt nie wie dokąd zaprowadzi cię serce.
Cóż kończę tego bloga. Ciężko jest mi się z nim rozstać. Był to mój pierwszy blog. Chciałabym serdecznie podziękować wszystkim, którzy komentowali, a w szczególności Klaudii Götze. Dzięki jeszcze raz pozdrawiam i zapraszam na resztę blogów.
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
niedziela, 17 sierpnia 2014
Rozdział 50 ostatni
Oczami Mario jakiś czas później
Dzisiaj mieliśmy odbierać małą Lenkę ze szpitala Viv robiła obiad, a ja razem z moimi rodzicami pojechałem po moją ukochaną księżniczkę. Odebrałem wypis od lekarza i wysłuchałem wszystkich jego zaleceń po czym wpakowałem małą do nosidełka po czym pojechaliśmy do domu. W drzwiach powitała nas moja ukochana żona i przejęła ode mnie nosidełko z naszą córeczką. Postawiła je ostrożnie na stole w jadalni i zajęła się przygotowywaniem obiadu dla nas. Ja cały czas doglądałem Lenki. Mała uśmiechała się do mnie, a ja robiłem głupie miny w jej kierunku. Viv podała mi butelkę abym nakarmił małą, więc ja jako wzorowy mąż i ojciec spełniłem ten obowiązek z największą przyjemnością. Gdy trzymałem Lenkę na rękach i usypiałem ją do domu niczym torpeda wbiegł Reus z krzykiem. Szczerze miałem ochotę go zabić. Lenka od razu się rozbudziła i zaczęła płakać, ja spojrzałem na Reusa i wręcz mordowałem go wzrokiem. Ale po tym co mi obwieścił nie miałem serca się na niego gniewać, powiedział do mnie:
- Odłóż Lenkę na chwilę do nosidełka.- zrobiłem to o co prosił mnie mój przyjaciel, ledwo odłożyłem małą do łóżeczka, a ten idiota zaczął mną potrząsać i drzeć się:
- Będę ojcem stary ogarniasz to, będę ojcem!!!- po chwili zaczął też ściskać Viv, już miałem interweniować, ale nie miałem serca przerywać cieszącemu się Reusowi. Viv również bardzo się cieszyła, powiedziałem do Reusa:
- No stary brawo, który to miesiąc?-
-Cco?-
- No który miesiąc ciąży?-
- Ty wiesz, że nie wiem. Wyleciałem z domu jak tylko się dowiedziałem.- zrobiłem facepalma i powiedziałem do Reusa:
- Idioto Pola myśli, że nie chcesz tego dziecka biegnij do kwiaciarni i kupuj kwiatki.- gdy tylko skończyłem Reus wyleciał równie szybko jak się u nas pojawił. Myślałem, że się posikam ze śmiechu nad tym jak bardzo mój przyjaciel jest nierozgarnięty.
Oczami Viv
Bardzo się cieszyłam, że jedna z moich ukochanych kuzynek zostanie matką wykonałam do niej telefon w razie czego. Reus tak się ucieszył, że od razu pobiegł do nas zamiast powiedzieć jej jak bardzo się cieszy. Po kilku sygnałach odebrała Pola:
- Viv hej co tam?-
- U nas ok Lenka właśnie została dzisiaj przywieziona ze szpitala.-
- To super, a jak mała się czuje?-
Jak rybka ona, Alan i Gloria to oczka w głowie tatusia. A czemu ty mi się nie chwalisz, że mamusią zostaniesz tylko ja się dowiaduje od tego niedorobionego Reusa?-
- Ale jak to?-
- Już ci mówię ta Lama przypałętała się tutaj do nas i Mario o mały włos nie wytrącił z rąk Lenki bo Marco miał mu coś ważnego do przekazania jak to mówił. Mario odłożył Lenkę do kołyski, po czym uważnie słuchał twojego ukochanego. Marco powiedział mu co i jak, a kiedy Mario zapytał się który miesiąc Lama powiedziała, ze wybiegła z domu jak tylko się dowiedział. Także twój przyszły ślubny jest wniebowzięty teraz czekaj na przeprosiny id niego i ogromny bukiet róż.-
- Naprawdę się cieszy?-
- Kobieto on ze zwycięstwa w lidze mistrzów i z mistrzostwa świata się tak nie cieszył. Zadzwoń do mnie i opowiadaj jak cię przepraszał.- gdy zakończyłam rozmowę z Polą. Poszłam do pokoju bliźniaków gdzie Mario znów usypiał Lenkę. Chciałam porozmawiać z nim na temat chrztu bliźniaków. Na matkę chrzestną Lenki chciałam dać Polę, a na matkę chrzestną Alanka, Kaję. Gdy powiedziałam o tym Mario ten zaproponował na ojców chrzestnych swoich braci. Chrzest miał być za 2 tygodnie. Zaproszenia rozesłane. Ja miałam nadzieję, ze zostanę matką chrzestną bobasa Reusów. Bardzo się z tego cieszyłam odkąd urodziła się Gloria zarówno Pola jak i Kaja marzyły o swoich berbeciach. Bardzo chętnie mi pomagały. Szczególnie Kaja, która przy opiece nad Glorią zapominała o tym swoim niedoszłym facecie, który tak jak myślałam na początku okazał się tylko jednym z wielu kobieciarzy. Już miałam plan z kim zeswatać moją ukochaną kuzynkę. Lecz plany spiskowo - swatcze zostawię na później.
Dzisiaj mieliśmy odbierać małą Lenkę ze szpitala Viv robiła obiad, a ja razem z moimi rodzicami pojechałem po moją ukochaną księżniczkę. Odebrałem wypis od lekarza i wysłuchałem wszystkich jego zaleceń po czym wpakowałem małą do nosidełka po czym pojechaliśmy do domu. W drzwiach powitała nas moja ukochana żona i przejęła ode mnie nosidełko z naszą córeczką. Postawiła je ostrożnie na stole w jadalni i zajęła się przygotowywaniem obiadu dla nas. Ja cały czas doglądałem Lenki. Mała uśmiechała się do mnie, a ja robiłem głupie miny w jej kierunku. Viv podała mi butelkę abym nakarmił małą, więc ja jako wzorowy mąż i ojciec spełniłem ten obowiązek z największą przyjemnością. Gdy trzymałem Lenkę na rękach i usypiałem ją do domu niczym torpeda wbiegł Reus z krzykiem. Szczerze miałem ochotę go zabić. Lenka od razu się rozbudziła i zaczęła płakać, ja spojrzałem na Reusa i wręcz mordowałem go wzrokiem. Ale po tym co mi obwieścił nie miałem serca się na niego gniewać, powiedział do mnie:
- Odłóż Lenkę na chwilę do nosidełka.- zrobiłem to o co prosił mnie mój przyjaciel, ledwo odłożyłem małą do łóżeczka, a ten idiota zaczął mną potrząsać i drzeć się:
- Będę ojcem stary ogarniasz to, będę ojcem!!!- po chwili zaczął też ściskać Viv, już miałem interweniować, ale nie miałem serca przerywać cieszącemu się Reusowi. Viv również bardzo się cieszyła, powiedziałem do Reusa:
- No stary brawo, który to miesiąc?-
-Cco?-
- No który miesiąc ciąży?-
- Ty wiesz, że nie wiem. Wyleciałem z domu jak tylko się dowiedziałem.- zrobiłem facepalma i powiedziałem do Reusa:
- Idioto Pola myśli, że nie chcesz tego dziecka biegnij do kwiaciarni i kupuj kwiatki.- gdy tylko skończyłem Reus wyleciał równie szybko jak się u nas pojawił. Myślałem, że się posikam ze śmiechu nad tym jak bardzo mój przyjaciel jest nierozgarnięty.
Oczami Viv
Bardzo się cieszyłam, że jedna z moich ukochanych kuzynek zostanie matką wykonałam do niej telefon w razie czego. Reus tak się ucieszył, że od razu pobiegł do nas zamiast powiedzieć jej jak bardzo się cieszy. Po kilku sygnałach odebrała Pola:
- Viv hej co tam?-
- U nas ok Lenka właśnie została dzisiaj przywieziona ze szpitala.-
- To super, a jak mała się czuje?-
Jak rybka ona, Alan i Gloria to oczka w głowie tatusia. A czemu ty mi się nie chwalisz, że mamusią zostaniesz tylko ja się dowiaduje od tego niedorobionego Reusa?-
- Ale jak to?-
- Już ci mówię ta Lama przypałętała się tutaj do nas i Mario o mały włos nie wytrącił z rąk Lenki bo Marco miał mu coś ważnego do przekazania jak to mówił. Mario odłożył Lenkę do kołyski, po czym uważnie słuchał twojego ukochanego. Marco powiedział mu co i jak, a kiedy Mario zapytał się który miesiąc Lama powiedziała, ze wybiegła z domu jak tylko się dowiedział. Także twój przyszły ślubny jest wniebowzięty teraz czekaj na przeprosiny id niego i ogromny bukiet róż.-
- Naprawdę się cieszy?-
- Kobieto on ze zwycięstwa w lidze mistrzów i z mistrzostwa świata się tak nie cieszył. Zadzwoń do mnie i opowiadaj jak cię przepraszał.- gdy zakończyłam rozmowę z Polą. Poszłam do pokoju bliźniaków gdzie Mario znów usypiał Lenkę. Chciałam porozmawiać z nim na temat chrztu bliźniaków. Na matkę chrzestną Lenki chciałam dać Polę, a na matkę chrzestną Alanka, Kaję. Gdy powiedziałam o tym Mario ten zaproponował na ojców chrzestnych swoich braci. Chrzest miał być za 2 tygodnie. Zaproszenia rozesłane. Ja miałam nadzieję, ze zostanę matką chrzestną bobasa Reusów. Bardzo się z tego cieszyłam odkąd urodziła się Gloria zarówno Pola jak i Kaja marzyły o swoich berbeciach. Bardzo chętnie mi pomagały. Szczególnie Kaja, która przy opiece nad Glorią zapominała o tym swoim niedoszłym facecie, który tak jak myślałam na początku okazał się tylko jednym z wielu kobieciarzy. Już miałam plan z kim zeswatać moją ukochaną kuzynkę. Lecz plany spiskowo - swatcze zostawię na później.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Rozdział 49
Oczami Mario
Strasznie się cieszyłem, że moja ukochana dała mi ostatnią szansę. Za nic jej nie zmarnuję. Codziennie albo ja albo Viv chodziliśmy do Lenki z którą z każdym dniem było coraz lepiej. Już w przyszłym tygodniu mogliśmy zabrać ją do domu. Alanek był bardzo grzecznym dzieckiem. Najbardziej lubi spać u mnie na rękach. Zawsze gdy go nosiłem mały miał uśmiech na ustach. Kilka razy Gloria pomagała mi przy myciu Alanka. Sam kazałem Viv odpoczywać, a sam się wszystkim zajmowałem. Zarówno obowiązkami domowymi jak i opieką nad dziećmi. Krótko mówiąc zostałem kogutem domowym, ale to mi bardzo odpowiadało. Chciałem chociaż po części odpokutować swoje winy, opieka nad dziećmi to była prawdziwa frajda. Wziąłem nawet mały urlop od trenera (tak o dziwo znów chcieli mnie w BVB) codziennie chodziłem z Glorią i Alankiem na spacery. Dzisiaj udałem się na SIP aby przywitać się z kolegami i pochwalić się moim królewiczem. Gdy tylko weszliśmy na teren stadionu mały zaczął od razu gaworzyć. Gloria powiedziała:
- Tatusiu on chyba będzie piłkarzem zobacz jak się cieszy.-
- Widzę kochanie. Chcesz isć do wujków i dziadka?-
- Nie chce prowadzić wózek z Alankiem.-
- Dobrze kochanie, ale ostrożnie.- pilnowałem córki gdy ta sprawowała pieczę nad Alanem. Kiedy wkroczyliśmy na murawę Gloria odeszła kawałek ode mnie i gwizdnęła głośno w gwizdek który dostała od trenera. Po czym powiedziała:
- Witam wszystkich. Przyszłam dzisiaj do was z tatą i z Alankiem.- od razu do wózka zbiegła się zgraja małp. Mała podeszła do mnie i widząc Łukasza chcącego odkryć przykrycie wózka dosłownie zdzieliła go po łapach po czym powiedziała:
- Wujek stop! Nie dla psa kiełbasa.- wszyscy obecni na murawie ryknęli śmiechem. Ja nie wiem skąd Gloria bierze takie odzywki, ale nie raz rozłożyła mnie tym na łopatki. Powiedziałem do kumpli:
- Jako, że Gloria jako wzorowa starsza siostra nie pozwala wam tknąć małego to ja go wam pokażę. Po czym wziąłem mojego malutkiego synka na ręce i powiedziałem do niego:
- Alanek przywitaj się z wujkami i dziadkiem Juergenem.- mały otworzył swoje zaspane oczka i uśmiechnął się do mnie. Chłopaki rozpływali się wręcz nad moim księciem. Pobyłem trochę na treningu po czym wróciłem do domu dałem małemu jedzenie i włożyłem go do łóżeczka. Mały popatrzył na mnie, uśmiechnął się po czym zasnął. Ja przykryłem go kołderką i pogłaskałem po główce. Zszedłem na dół do kuchnie gdzie urzędowała Viv. Glorię tuż po treningu zabrał do siebie jej ulubiony wujek czyli Marco Lama Reus. Podszedłem do Viv i przytuliłem się mocno do jej pleców. Moja ukochana wtuliłam się we mnie i powiedziała:
- Pomożesz mi gotować obiad czy będziesz mi przeszkadzał i mnie rozpraszał?-
- Ale ja cię wcale nie rozpraszam. Przecież nic nie robię.- mówiąc to cały czas składałem subtelne pocałunki na jej szyi. Moja ukochana odwróciła się do mnie i powiedziała:
- Co byś chciała Mario?-
- Oj żebyś ty kochanie wiedziała co ja chcę.- i zabawnie poruszyłem brwiami
- Zboczuch!-
- Ale tylko twój.-
- I cieszę się z tego.-
Strasznie się cieszyłem, że moja ukochana dała mi ostatnią szansę. Za nic jej nie zmarnuję. Codziennie albo ja albo Viv chodziliśmy do Lenki z którą z każdym dniem było coraz lepiej. Już w przyszłym tygodniu mogliśmy zabrać ją do domu. Alanek był bardzo grzecznym dzieckiem. Najbardziej lubi spać u mnie na rękach. Zawsze gdy go nosiłem mały miał uśmiech na ustach. Kilka razy Gloria pomagała mi przy myciu Alanka. Sam kazałem Viv odpoczywać, a sam się wszystkim zajmowałem. Zarówno obowiązkami domowymi jak i opieką nad dziećmi. Krótko mówiąc zostałem kogutem domowym, ale to mi bardzo odpowiadało. Chciałem chociaż po części odpokutować swoje winy, opieka nad dziećmi to była prawdziwa frajda. Wziąłem nawet mały urlop od trenera (tak o dziwo znów chcieli mnie w BVB) codziennie chodziłem z Glorią i Alankiem na spacery. Dzisiaj udałem się na SIP aby przywitać się z kolegami i pochwalić się moim królewiczem. Gdy tylko weszliśmy na teren stadionu mały zaczął od razu gaworzyć. Gloria powiedziała:
- Tatusiu on chyba będzie piłkarzem zobacz jak się cieszy.-
- Widzę kochanie. Chcesz isć do wujków i dziadka?-
- Nie chce prowadzić wózek z Alankiem.-
- Dobrze kochanie, ale ostrożnie.- pilnowałem córki gdy ta sprawowała pieczę nad Alanem. Kiedy wkroczyliśmy na murawę Gloria odeszła kawałek ode mnie i gwizdnęła głośno w gwizdek który dostała od trenera. Po czym powiedziała:
- Witam wszystkich. Przyszłam dzisiaj do was z tatą i z Alankiem.- od razu do wózka zbiegła się zgraja małp. Mała podeszła do mnie i widząc Łukasza chcącego odkryć przykrycie wózka dosłownie zdzieliła go po łapach po czym powiedziała:
- Wujek stop! Nie dla psa kiełbasa.- wszyscy obecni na murawie ryknęli śmiechem. Ja nie wiem skąd Gloria bierze takie odzywki, ale nie raz rozłożyła mnie tym na łopatki. Powiedziałem do kumpli:
- Jako, że Gloria jako wzorowa starsza siostra nie pozwala wam tknąć małego to ja go wam pokażę. Po czym wziąłem mojego malutkiego synka na ręce i powiedziałem do niego:
- Alanek przywitaj się z wujkami i dziadkiem Juergenem.- mały otworzył swoje zaspane oczka i uśmiechnął się do mnie. Chłopaki rozpływali się wręcz nad moim księciem. Pobyłem trochę na treningu po czym wróciłem do domu dałem małemu jedzenie i włożyłem go do łóżeczka. Mały popatrzył na mnie, uśmiechnął się po czym zasnął. Ja przykryłem go kołderką i pogłaskałem po główce. Zszedłem na dół do kuchnie gdzie urzędowała Viv. Glorię tuż po treningu zabrał do siebie jej ulubiony wujek czyli Marco Lama Reus. Podszedłem do Viv i przytuliłem się mocno do jej pleców. Moja ukochana wtuliłam się we mnie i powiedziała:
- Pomożesz mi gotować obiad czy będziesz mi przeszkadzał i mnie rozpraszał?-
- Ale ja cię wcale nie rozpraszam. Przecież nic nie robię.- mówiąc to cały czas składałem subtelne pocałunki na jej szyi. Moja ukochana odwróciła się do mnie i powiedziała:
- Co byś chciała Mario?-
- Oj żebyś ty kochanie wiedziała co ja chcę.- i zabawnie poruszyłem brwiami
- Zboczuch!-
- Ale tylko twój.-
- I cieszę się z tego.-
niedziela, 3 sierpnia 2014
Rozdział 48
Narrator
Mario obudził się o 10:30 udał się do łazienki i wziął prysznic, po czym zrobił sobie śniadanie i pojechał po Glorię. Razem ze swoją księżniczką udali się na wielkie zakupy. Kupił jej mnóstwo ciuchów, ale oprócz tego nowy strój sportowy, nowe korki i ochraniacze. Dzisiaj Viv razem z Alankiem mieli wychodzić ze szpitala. Lenka miała zostać jeszcze ok 2 tygodnie. Miał nadzieję, że z jego córeczką będzie wszystko dobrze. Zapakował do samochodu nosidełko dla Alanka i z wiecznie trajkotającą Glorią udał się w stronę budynku szpitala. Miał ze sobą jeszcze bukiet róż, a Gloria niosła w ręce laurki dla Alanka i dla Viv. Wszedł do sali żony razem z córką i zobaczył swoją ukochaną z ich synkiem na rękach. Wyglądali razem uroczo. Mały Alanek był ubrany w niebieskie śpioszki, a w buzi miał smoczek, który dostał od taty. Ku zdziwieniu Mario, Viv uśmiechnęła się do niego. Podszedł do niej i pocałował ją w policzek mówiąc:
- Witaj kochanie.- po czym wziął od niej synka, pocałował go w głowę i powiedział:
- Witam mały królewiczu? Nie zamęczyłeś mamusi?- mały uśmiechnął się na widok Mario i zaczął machać rączkami i nóżkami. Mario wziął w dłoń maleńką dłoń Alanka i pocałował ją. Razem z córką siedział u ukochanej ok 2 godz. po czym wziął Glorię w odwiedziny w Lenki. Mała Lenka leżała jeszcze w inkubatorze, ale Mario dowiedział się od lekarzy, że z małą coraz lepiej.
Oczami Viv
Zastanawiałam się coraz poważniej nad tym aby wybaczyć Mario. Widzę jak się stara nas odzyskać poza tym Gloria za nim tęskni, a Alan i Lenka powinny wychowywać się przez oboje rodziców. W najbliższym czasie mam zamiar zapisać Glorię do szkółki BVB. Trener Kloppo na pewno się zgodzi. Dzisiaj razem z Alankiem wychodzimy ze szpitala Lenka musi zostać tutaj jeszcze przez jakiś czas. W końcu późnym popołudniem dostałam wypis i mogliśmy pojechać do naszego domu. Tuż po przekroczeniu progu Mario założył mi na oczy opaskę i wziął mnie za rękę. W końcu stanęliśmy przed drzwiami zapewne do pokoju dzieci. Gdy weszłam do środka zaparło mi dech w piersiach. To wszystko było takie piękne aż łza mi z oka poleciała. Położyłam Alanka wcześniej dając mu jeść, a on od razu zasnął z uśmiechem na ustach. Piękny widok. Patrzyłam tak na Alanka i poczułam na mojej tali dłonie mojego kochanego Pączka. Oparł głowę na moim ramieniu, a ja wtuliłam się w niego. Było mi niesłychanie dobrze. Mario powiedział:
- Ciekawe czy odziedziczył po siostrze pasję.-
- Też jestem ciekawa. Ale kochanie pamiętaj nic na siłę.-
- Co powiedziałaś?-
- Że nic na siłę.-
- To wcześniej.-
- Kochanie?-
- Tak czy to znaczy, że dasz mi jeszcze jedną szansę?-
- Ostatnią nie zmarnuj jej.- wtedy Mario wziął mnie na ręce i okręcił kilka razy wokół własnej osi. Mam nadzieję, że nie będę załować tej decyzji.
Mario obudził się o 10:30 udał się do łazienki i wziął prysznic, po czym zrobił sobie śniadanie i pojechał po Glorię. Razem ze swoją księżniczką udali się na wielkie zakupy. Kupił jej mnóstwo ciuchów, ale oprócz tego nowy strój sportowy, nowe korki i ochraniacze. Dzisiaj Viv razem z Alankiem mieli wychodzić ze szpitala. Lenka miała zostać jeszcze ok 2 tygodnie. Miał nadzieję, że z jego córeczką będzie wszystko dobrze. Zapakował do samochodu nosidełko dla Alanka i z wiecznie trajkotającą Glorią udał się w stronę budynku szpitala. Miał ze sobą jeszcze bukiet róż, a Gloria niosła w ręce laurki dla Alanka i dla Viv. Wszedł do sali żony razem z córką i zobaczył swoją ukochaną z ich synkiem na rękach. Wyglądali razem uroczo. Mały Alanek był ubrany w niebieskie śpioszki, a w buzi miał smoczek, który dostał od taty. Ku zdziwieniu Mario, Viv uśmiechnęła się do niego. Podszedł do niej i pocałował ją w policzek mówiąc:
- Witaj kochanie.- po czym wziął od niej synka, pocałował go w głowę i powiedział:
- Witam mały królewiczu? Nie zamęczyłeś mamusi?- mały uśmiechnął się na widok Mario i zaczął machać rączkami i nóżkami. Mario wziął w dłoń maleńką dłoń Alanka i pocałował ją. Razem z córką siedział u ukochanej ok 2 godz. po czym wziął Glorię w odwiedziny w Lenki. Mała Lenka leżała jeszcze w inkubatorze, ale Mario dowiedział się od lekarzy, że z małą coraz lepiej.
Oczami Viv
Zastanawiałam się coraz poważniej nad tym aby wybaczyć Mario. Widzę jak się stara nas odzyskać poza tym Gloria za nim tęskni, a Alan i Lenka powinny wychowywać się przez oboje rodziców. W najbliższym czasie mam zamiar zapisać Glorię do szkółki BVB. Trener Kloppo na pewno się zgodzi. Dzisiaj razem z Alankiem wychodzimy ze szpitala Lenka musi zostać tutaj jeszcze przez jakiś czas. W końcu późnym popołudniem dostałam wypis i mogliśmy pojechać do naszego domu. Tuż po przekroczeniu progu Mario założył mi na oczy opaskę i wziął mnie za rękę. W końcu stanęliśmy przed drzwiami zapewne do pokoju dzieci. Gdy weszłam do środka zaparło mi dech w piersiach. To wszystko było takie piękne aż łza mi z oka poleciała. Położyłam Alanka wcześniej dając mu jeść, a on od razu zasnął z uśmiechem na ustach. Piękny widok. Patrzyłam tak na Alanka i poczułam na mojej tali dłonie mojego kochanego Pączka. Oparł głowę na moim ramieniu, a ja wtuliłam się w niego. Było mi niesłychanie dobrze. Mario powiedział:
- Ciekawe czy odziedziczył po siostrze pasję.-
- Też jestem ciekawa. Ale kochanie pamiętaj nic na siłę.-
- Co powiedziałaś?-
- Że nic na siłę.-
- To wcześniej.-
- Kochanie?-
- Tak czy to znaczy, że dasz mi jeszcze jedną szansę?-
- Ostatnią nie zmarnuj jej.- wtedy Mario wziął mnie na ręce i okręcił kilka razy wokół własnej osi. Mam nadzieję, że nie będę załować tej decyzji.
sobota, 26 lipca 2014
Rozdział 47
Oczami Mario
Spałem dzisiaj w naszym domu. Jutro Viv wychodzi ze szpitala. Już nie mogę się doczekać. Pojechałem do domu rodziców po Glorię. Mała o dziwo bardzo ucieszyła się na mój widok. Wskoczyła mi na ręce i powiedziała:
- Tata wlacaj do naś tęśkniłam zia tjobą.- ja pocałowałem ją w czoło i powiedziałem:
- Kochanie zrobię wszystko aby was odzyskać. Obiecuję, a chcesz iść gdzieś dzisiaj z tatusiem?-
- Tjak djo ZIOO.- ubrałem moją księżniczkę i udaliśmy się do ZOO. Gdy stanęliśmy koło wybiegu dla lam Gloria powiedziała:
- Tatja ziobać tja liama wygląda tjak jak wujek Malko.-
- Tak kochanie masz całkowitą rację. Wykapany wujek Marco.- w pewnym momencie doszliśmy do wybiegu dla fok. Akurat trafiliśmy na karmienie.Gloria była zafascynowana tymi ssakami. Z resztą nie ona jedna. Po ZOO chodziliśmy ok 2 godz. potem poszliśmy na lody Gloria zamówiła sobie śmietankowe i waniliowe. Usiadłem razem z moją córką przy jednym ze stolików i sam piłem zimną Colę, a przy okazji obserwowałem małą. Gdy już zjedliśmy pojechaliśmy do domu. Powiedziałem do Glorii:
- Chcesz odwiedzić mamusię i rodzeństwo?-
- Tjak! Mam dla nich rysunki.-
- To super na pewno się ucieszą.- zmieniłem jej ubrania i udaliśmy się w drogę do szpitala. Najpierw po drodze wstąpiłem do kwiaciarni po kwiaty dla żony. Gdy dojechaliśmy Glorię aż nosiło tak bardzo chciała zobaczyć rodzeństwo. Najpierw udaliśmy się na oddział noworodków i przez szybę pokazywałem małej jej rodzeństwo. Mała miała uśmiech od ucha do ucha. Powiedziała do mnie jak szliśmy do Viv:
- Tatjo jak Lenka dolośnie to będę jej lobiła flyzuly, a Alana bendę uciła jak stselać gole.-
- To wspaniale kochanie. Teraz idziemy do mamusi.- wszedłem do sali razem z córką i zobaczyłem moją żonę siedziała na łóżku i czytała jakąś gazetę. Powiedziałem do niej:
- Witaj Viv.-
- Dzień dobry Mario.- Gloria powiedziała do Viv:
- Mamusi widziałam Lenkę i Alana jus mówiłam tacie, zie bendę ich ciesać i ucić glać w piłkę. Mama ja chcię aby tatuś wlócił tęsknię za nim.-
- Kochanie, ale tatuś ma kontrakt w FC Barcelonie.- ja odpowiedziałem:
- Ale mogę go rozwiązać, wiesz, że dla was zrobię wszystko.-
- Sama nie wiem.-
- Ale ja wiem.- i pocałowałem moją żonę w czoło, a potem Gloria opowiadała o tym jak byliśmy w ZOO. Zostawiłem na chwilę moje kobiety w sali, a sam poszedłem na korytarz i zadzwoniłem do trenera i powiedziałem jak wygląda sytuacja. Bez problemu zgodził się abym wrócił do BVB w końcu rodzina jest najważniejsza. Po 2 godz. siedzenia u Viv udałem się do sklepu meblowego i kupiłem wszystkie rzeczy dla moich maleństw. Glorię dałem dziadkom, a sam pracowałem nad pokojem dla maluchów, który po 7 godzinach był gotowy. Nieskromnie mówiąc pokoik wyszedł świetny, a ja padnięty położyłem się w ubraniu roboczym do łóżka.
Spałem dzisiaj w naszym domu. Jutro Viv wychodzi ze szpitala. Już nie mogę się doczekać. Pojechałem do domu rodziców po Glorię. Mała o dziwo bardzo ucieszyła się na mój widok. Wskoczyła mi na ręce i powiedziała:
- Tata wlacaj do naś tęśkniłam zia tjobą.- ja pocałowałem ją w czoło i powiedziałem:
- Kochanie zrobię wszystko aby was odzyskać. Obiecuję, a chcesz iść gdzieś dzisiaj z tatusiem?-
- Tjak djo ZIOO.- ubrałem moją księżniczkę i udaliśmy się do ZOO. Gdy stanęliśmy koło wybiegu dla lam Gloria powiedziała:
- Tatja ziobać tja liama wygląda tjak jak wujek Malko.-
- Tak kochanie masz całkowitą rację. Wykapany wujek Marco.- w pewnym momencie doszliśmy do wybiegu dla fok. Akurat trafiliśmy na karmienie.Gloria była zafascynowana tymi ssakami. Z resztą nie ona jedna. Po ZOO chodziliśmy ok 2 godz. potem poszliśmy na lody Gloria zamówiła sobie śmietankowe i waniliowe. Usiadłem razem z moją córką przy jednym ze stolików i sam piłem zimną Colę, a przy okazji obserwowałem małą. Gdy już zjedliśmy pojechaliśmy do domu. Powiedziałem do Glorii:
- Chcesz odwiedzić mamusię i rodzeństwo?-
- Tjak! Mam dla nich rysunki.-
- To super na pewno się ucieszą.- zmieniłem jej ubrania i udaliśmy się w drogę do szpitala. Najpierw po drodze wstąpiłem do kwiaciarni po kwiaty dla żony. Gdy dojechaliśmy Glorię aż nosiło tak bardzo chciała zobaczyć rodzeństwo. Najpierw udaliśmy się na oddział noworodków i przez szybę pokazywałem małej jej rodzeństwo. Mała miała uśmiech od ucha do ucha. Powiedziała do mnie jak szliśmy do Viv:
- Tatjo jak Lenka dolośnie to będę jej lobiła flyzuly, a Alana bendę uciła jak stselać gole.-
- To wspaniale kochanie. Teraz idziemy do mamusi.- wszedłem do sali razem z córką i zobaczyłem moją żonę siedziała na łóżku i czytała jakąś gazetę. Powiedziałem do niej:
- Witaj Viv.-
- Dzień dobry Mario.- Gloria powiedziała do Viv:
- Mamusi widziałam Lenkę i Alana jus mówiłam tacie, zie bendę ich ciesać i ucić glać w piłkę. Mama ja chcię aby tatuś wlócił tęsknię za nim.-
- Kochanie, ale tatuś ma kontrakt w FC Barcelonie.- ja odpowiedziałem:
- Ale mogę go rozwiązać, wiesz, że dla was zrobię wszystko.-
- Sama nie wiem.-
- Ale ja wiem.- i pocałowałem moją żonę w czoło, a potem Gloria opowiadała o tym jak byliśmy w ZOO. Zostawiłem na chwilę moje kobiety w sali, a sam poszedłem na korytarz i zadzwoniłem do trenera i powiedziałem jak wygląda sytuacja. Bez problemu zgodził się abym wrócił do BVB w końcu rodzina jest najważniejsza. Po 2 godz. siedzenia u Viv udałem się do sklepu meblowego i kupiłem wszystkie rzeczy dla moich maleństw. Glorię dałem dziadkom, a sam pracowałem nad pokojem dla maluchów, który po 7 godzinach był gotowy. Nieskromnie mówiąc pokoik wyszedł świetny, a ja padnięty położyłem się w ubraniu roboczym do łóżka.
wtorek, 15 lipca 2014
Rozdział 46
Oczami Mario
Siedziałem w samolocie i czełem aż maszyna wyląduje. Bardzo się denerwowałem. Bałem się, nie spałem ani minuty z powodu strachu o stan zdrowie Viv i Lenki. Wiem, że z Alankiem wszystko ok. Gdy wyszedłem z samolotu od razu pojechałem do moich rodziców. Mama gdy mnie zobaczyła popłakała się i przytuliła mnie. Zjadlem obiad porozmawiałem chwilę z mamą i pojechałem do szpitala. Najpierw udałem się na oddział noworodków i szukałem inkubatorów z moimi maluchami. Gdy w końcu znalazłem na jednym napis ,, Lena Ewa Götze" momentalnie łza zakręciła mi się w oku. Lenka była prześliczna mimo iż była podłączona do wielu aparatur. Usiadłem na krzesełku obok inkubatora i podziwiałem kolejną najważniejszą kobietę w moim nędznym żywocie. Lejka była tak maleńka, że jej dłoń mogłaby zacisnąć mój mały palec. Kiedy podziwiałem moją księżniczkę do salu weszła pielęgniarka i powiedziała do mnie:
-Witam panie Götze. Widzę, że od rana u dzieci z Lenką jest już dużo lepiej mała bardzo chce żyć. Chce pan ją potrzymać?-
- A nic jej się nie stanie? Ona jest taka maleńka.-
- Ale musi jeść to chce pan nakarmić córkę? -
- Oczywiście, że tak.- po chwili na rękach trzymałem mają maleńką księżniczkę. Była barfzo głodna bo nie chciała puścić butelki. Kiedy już zjadła ponosiłem ją krótką chwilę aby jej się odbiło po czym z powrotem włożyłem ją do inkubatora. Następnie poszedłem zobaczyć synka. Na inkubatorze obok Lenki leżał Alanek. Marco miał rację rysy twarzy ma po mnie. Mój pierwszy syn to niesamowite uczucie. Nakarmiłem również Alanka i go chwilkę ponosiłem po czym włożyłem do inkubatora i podziwiałem. Po wizycie u dzieci nadszedł czad na wizytę u żony. Z nerwów nie kupiłem nawet marnych kwiatków. Kiedy znalazłem salę Viv zobaczyłem, że moja żona smaczjie śpi. Nie chciałem jej budzić, ale chciałem na nią popatrzeć. Po chwili zauważyłem, że moja ukochana zaczyna się budzić. Gdy mnie zobaczyła jie uśmiechnęła sie do mnie, ale co ja jej się dziwię. Jestem podlłym sukinsynem który skrzywdził rodzinę.
Oczami Viv
Kiedy zobaczyłam Mario moje serce podskoczyło do gardła nie umiałam wydobyć z siebie dźwięku. Byłam jednocześnie wściekła i szczęśliwa. Mario podszedł do łóżka i powiedzia:
- Kochanie wiem, że was skrzywdziłem ale chcę to naprawić pozwól mi się zbliżyć do wad. Proszę zrobię wszysto. Błagam cie.-
- Zastanowię sie. Czemu przeleciałeś?-
- Co za pytanie chciałem wad zobaczyć i poznać kojegk syna. On i jego siostra są śliczni. Karmiłem zarówno Lenkę jak i Alana.-
- I jak?-
- Lenka jest strasznie maleńka. Ale na pewno wszystko będzie w porządku. -
Z góry przpraszam was że rozdział nie powala długością ale pisałam go ma telefonie
Siedziałem w samolocie i czełem aż maszyna wyląduje. Bardzo się denerwowałem. Bałem się, nie spałem ani minuty z powodu strachu o stan zdrowie Viv i Lenki. Wiem, że z Alankiem wszystko ok. Gdy wyszedłem z samolotu od razu pojechałem do moich rodziców. Mama gdy mnie zobaczyła popłakała się i przytuliła mnie. Zjadlem obiad porozmawiałem chwilę z mamą i pojechałem do szpitala. Najpierw udałem się na oddział noworodków i szukałem inkubatorów z moimi maluchami. Gdy w końcu znalazłem na jednym napis ,, Lena Ewa Götze" momentalnie łza zakręciła mi się w oku. Lenka była prześliczna mimo iż była podłączona do wielu aparatur. Usiadłem na krzesełku obok inkubatora i podziwiałem kolejną najważniejszą kobietę w moim nędznym żywocie. Lejka była tak maleńka, że jej dłoń mogłaby zacisnąć mój mały palec. Kiedy podziwiałem moją księżniczkę do salu weszła pielęgniarka i powiedziała do mnie:
-Witam panie Götze. Widzę, że od rana u dzieci z Lenką jest już dużo lepiej mała bardzo chce żyć. Chce pan ją potrzymać?-
- A nic jej się nie stanie? Ona jest taka maleńka.-
- Ale musi jeść to chce pan nakarmić córkę? -
- Oczywiście, że tak.- po chwili na rękach trzymałem mają maleńką księżniczkę. Była barfzo głodna bo nie chciała puścić butelki. Kiedy już zjadła ponosiłem ją krótką chwilę aby jej się odbiło po czym z powrotem włożyłem ją do inkubatora. Następnie poszedłem zobaczyć synka. Na inkubatorze obok Lenki leżał Alanek. Marco miał rację rysy twarzy ma po mnie. Mój pierwszy syn to niesamowite uczucie. Nakarmiłem również Alanka i go chwilkę ponosiłem po czym włożyłem do inkubatora i podziwiałem. Po wizycie u dzieci nadszedł czad na wizytę u żony. Z nerwów nie kupiłem nawet marnych kwiatków. Kiedy znalazłem salę Viv zobaczyłem, że moja żona smaczjie śpi. Nie chciałem jej budzić, ale chciałem na nią popatrzeć. Po chwili zauważyłem, że moja ukochana zaczyna się budzić. Gdy mnie zobaczyła jie uśmiechnęła sie do mnie, ale co ja jej się dziwię. Jestem podlłym sukinsynem który skrzywdził rodzinę.
Oczami Viv
Kiedy zobaczyłam Mario moje serce podskoczyło do gardła nie umiałam wydobyć z siebie dźwięku. Byłam jednocześnie wściekła i szczęśliwa. Mario podszedł do łóżka i powiedzia:
- Kochanie wiem, że was skrzywdziłem ale chcę to naprawić pozwól mi się zbliżyć do wad. Proszę zrobię wszysto. Błagam cie.-
- Zastanowię sie. Czemu przeleciałeś?-
- Co za pytanie chciałem wad zobaczyć i poznać kojegk syna. On i jego siostra są śliczni. Karmiłem zarówno Lenkę jak i Alana.-
- I jak?-
- Lenka jest strasznie maleńka. Ale na pewno wszystko będzie w porządku. -
Z góry przpraszam was że rozdział nie powala długością ale pisałam go ma telefonie
wtorek, 8 lipca 2014
Rozdział 45
Oczami Viv
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą jasne światła. Koło mnie siedział jakiś człowiek nie byłam w stanie powiedzieć kto to. Jednak po chwili zobaczyłam, że tym ktosiem jest mój kochany braciszek - Rafał. Powiedział do mnie:
- Siostrzyczko jak się czujesz?- nie miałam siły odpowiedzieć, ponieważ czułam, że mam coś w ustach, zaczęłam się dusić, a Rafi pobiegł po lekarza. Okazało się, że oddech blokowała mi rurka intubacyjna. Po chwili przyszedł lekarz i wyjął mi to ustrojstwo z gardła i założył mi na twarz maskę tlenową, aby mi się lepiej oddychało. Poświecił mi latarką po oczach i zrobił test pt. "Ile widzisz palców?". Z moją głową było wszystko ok. Gdy lekarz wyszedł zapytałam Rafała:
- Co z dziećmi?-
- Na szczęście dzięki szybkiej reakcji lekarzy wszystko z nimi w porządku.-
- Tak się cieszę. Ile mnie nie było?- zapytałam kiedy zorientowałam się, ze mój brzuch jest już dość pokaźny. Rafał powiedział:
- Spałaś cztery miesiące. Wiele razy przychodzili chłopaki z drużyny, kilka razy był On, ja codziennie byłem, a Gloria przychodzi z twoją niedoszłą teściową raz w tygodniu przyniosła ci dużo laurek. Są tutaj w szufladzie.-
- Pokaż mi je.- brat podał mi kilkanaście laurek od mojej córeczki, na których było namalowane uśmiechające się słońce, tęcza i NASZA rodzina w pełnym składzie.
Oczami Mario
Siedziałem kolejny raz sam w mieszkaniu. W drużynie wszyscy się na mnie obrazili, za to co zrobiłem Viv. Nie dziwię im się w końcu wszyscy bardzo ją lubią. Nawet moi fani wściekli się na mnie za to co zrobiłem. Mam dosyć tej atmosfery. Viv od czterech miesięcy się nie obudziła, nic mnie tutaj nie trzyma moja mama zajmuje się Glorią, ale mi nie pozwala z nią rozmawiać bo Glorią, moja córeczka wie co zrobiłem i szykuje się na mnie z pięściami. Tą decyzję ciężko mi było podjąć, ale nie mam innego wyjścia. Zmieniam klub. Idę do FC Barcelony. Kontrakt już podpisany, dom kupiony jutro wyjeżdżam. Wszyscy mi mówią, że to uciekanie od problemu, że nie mam odwagi porozmawiać i walczyć o Viv. Krócej mówiąc nie mam jaj. I ja się z tym w pełni zgadzam. Jeżeli Viv się obudzi wiem, że Lewy, Reus, trener Klopp, moi rodzice i moi bracia oraz cała społeczność BVB pomoże Viv. Nie wiem nawet czy z bliźniakami jest wszystko w porządku. Jutro wylatuje do Barcelony i zaczynam nowe życie. Życie największego skurwysyna w Barcelonie. Jeżeli z dziećmi wszystko w porządku to już 7 miesiąc za 8 tygodni powinny przyjść na świat.
Oczami Viv 7 dni później
Wyszłam ze szpitala tydzień temu. Mieszkam z rodzicami. Gloria ma u nich swój pokój. Powoli szykujemy też pokój dla bliźniaków. Dalej nie chcę znać płci. Jadę dzisiaj na kontrolne USG, mam nadzieję, że z moimi skarbami wszystko w porządku. Ania Lewandowska obiecała mi, że pojedzie ze mną jako duchowe wsparcie. Gloria czasami pyta o tatę, ale wie co się stało. Siedziałam właśnie w salonie i oglądałam mecz FC Barcelony z Atletico Madryt. W pewnym momencie w drużynie mistrza Hiszpanii nastąpiła zmiana na boisko z numerem 19 wszedł...Mario. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, a mówił, że nigdy nie odejdzie z Borussi, że jedną z wielu rzeczy która trzyma go w Dortmundzie jestem ja, Gloria i nasze dzieci. Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy. Gloria powiedziała:
- Mamusiu czemu tatuś ma na sobie strój Barcelony?-
- Nie wiem kochanie, naprawdę nie wiem.- w pewnym momencie poczuła silny ból brzucha. Wiedziałam, aż za dobrze co on oznacza. Momentalnie oblałam się potem i ciężko łapałam powietrze. Gloria zorientowała się, że coś się dzieje i powiedziała:
- Mamusiu, źle się czujesz? Co się dzieje?-
- Kochanie dzwoń po ciocię Anię.- moja córeczka od razu wykręciła numer do Lewej,a moja przyjaciółka pojawiła się u mnie w domu już po 5 min. pomogła mi wsiąść do swojego auta i zawiozła mnie do szpitala. Poród trwał już od 45 min. nie usłyszałam płaczu żadnego z dzieci. Było mi strasznie ciężko. Płakałam z bólu i strachu, że dzieciom coś grozi. W końcu po kolejnych 15 min. usłyszałam płacz dziecka. Okazało się, że to chłopczyk. Ale to nie był koniec. Pielęgniarka umyła małego i widziałam, że wkłada go do inkubatora. Lekarz powiedział, że puls drugiego dziecka zanika i, że muszę się zdobyć na wielki wysiłek, po 10 min. lekarze powiedzieli, że mogę złapać oddech bo dziewczynka jest już na świecie. Ale coś mi nie pasowało. Czemu ona nie płakała? Widziałam małą. Była cała sina. Lekarz powiedział, że dziecko nie ma pulsu. Wiedziałam co to oznacza. Próbowali ją reanimować, lecz nic to nie dało. Lekarz powiedział:
- Przykro mi nie udało się.- nie mogłam się z tym pogodzić. Powiedziałam do lekarza:
- Niech mi pan ją da, proszę chcę ją potrzymać.- lekarz ze smutnym wyrazem twarzy podał mi maleńką dziewczynkę. Przytuliłam ją do siebie. Trzymałam ją już od 5 min, a łzy płynęły mi po policzkach niczym dwa wielkie wodospady. W pewnym momencie usłyszałam kasłanie tej maleńkiej istotki. Lekarze patrzyli z niedowierzaniem na to co się działo. Dziewczynka zaczęła coraz bardziej płakać. Lekarze wzięli ją ode mnie umyli dokładnie i włożyli do inkubatora. Lekarz powiedział do mnie:
- Dokonała pani cudu. Pracuję jako położnik od 15 lat, a nigdy nie widziałem czegoś takiego. Pani córeczka jest w ciężkim stanie, ale mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Zarówno ona jak i pani synek dostaną potrzebne leki aby ich płuca do końca się rozwinęły. A jakie dać im imiona?-
- Chłopczykowi Alan Mario, a dziewczynce Lena Ewa.- lekarz uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sali. Mam nadzieję, że Lenka sobie poradzi, że będzie walczyła. Zawieźli mnie na salę. Po chwili do środka zwaliła się cała Borussia jak i rodzice moi i Mario oraz Felix z Fabianem. Darli się jeden przez drugiego jaka płeć i jak maluchy się czują. Gdy powiedziałam im imiona wszyscy rozpływali się jakie są piękne. Musiałam im też opowiedzieć jak ciężko jest z Lenką. Po chwili przyszła pielęgniarka i powiedziała:
- Jak się pani czuje pani Vivianne?-
- Obolała, ale szczęśliwa jak Lenka lepiej coś?-
- Na razie nie można nic powiedzieć, ale może pani zobaczyć maluchy tylko musi pani założyć odzież ochronną. Rafał i mój tata pomogli mi założyć odzież po czym posadzili mnie na wózku. Udaliśmy się całą zgrają na oddział położniczy. Ja weszłam do środka z Anią, moją mamą i mamą Mario. Weszłyśmy do sali która była tuż przy dyżurce i szukałam inkubatorów z napisem Lena Ewa Götze, i Alan Mario Götze. W końcu znalazłam inkubator z Lenką. Jaka ona była śliczna to się w głowie nie mieściło. Chciałam maluchom zrobić zdjęcie, ale pielęgniarki mi nie pozwoliły. Alanek i Lenka spali, byli naprawdę śliczni. Wróciłam do sali i od razu odpłynęłam w krainę Morfeusz śniąc o moich kochanych pociechach.
Oczami Mario.
Siedziałem w domu i grałem z Neyem i Messim w FIFĘ. W pewnym momencie dostałem sms-a od Reusa. Przeprosiłem kolegów i poszedłem do kuchni odczytać jego treść:
Z góry przepraszam, że tak późno, ale jestem aktualnie u brata i składam papiery na uczelnie i nie mam kiedy siąść przed laptopem mam nadzieję, że rozdział się podoba. Pozdrawiam.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą jasne światła. Koło mnie siedział jakiś człowiek nie byłam w stanie powiedzieć kto to. Jednak po chwili zobaczyłam, że tym ktosiem jest mój kochany braciszek - Rafał. Powiedział do mnie:
- Siostrzyczko jak się czujesz?- nie miałam siły odpowiedzieć, ponieważ czułam, że mam coś w ustach, zaczęłam się dusić, a Rafi pobiegł po lekarza. Okazało się, że oddech blokowała mi rurka intubacyjna. Po chwili przyszedł lekarz i wyjął mi to ustrojstwo z gardła i założył mi na twarz maskę tlenową, aby mi się lepiej oddychało. Poświecił mi latarką po oczach i zrobił test pt. "Ile widzisz palców?". Z moją głową było wszystko ok. Gdy lekarz wyszedł zapytałam Rafała:
- Co z dziećmi?-
- Na szczęście dzięki szybkiej reakcji lekarzy wszystko z nimi w porządku.-
- Tak się cieszę. Ile mnie nie było?- zapytałam kiedy zorientowałam się, ze mój brzuch jest już dość pokaźny. Rafał powiedział:
- Spałaś cztery miesiące. Wiele razy przychodzili chłopaki z drużyny, kilka razy był On, ja codziennie byłem, a Gloria przychodzi z twoją niedoszłą teściową raz w tygodniu przyniosła ci dużo laurek. Są tutaj w szufladzie.-
- Pokaż mi je.- brat podał mi kilkanaście laurek od mojej córeczki, na których było namalowane uśmiechające się słońce, tęcza i NASZA rodzina w pełnym składzie.
Oczami Mario
Siedziałem kolejny raz sam w mieszkaniu. W drużynie wszyscy się na mnie obrazili, za to co zrobiłem Viv. Nie dziwię im się w końcu wszyscy bardzo ją lubią. Nawet moi fani wściekli się na mnie za to co zrobiłem. Mam dosyć tej atmosfery. Viv od czterech miesięcy się nie obudziła, nic mnie tutaj nie trzyma moja mama zajmuje się Glorią, ale mi nie pozwala z nią rozmawiać bo Glorią, moja córeczka wie co zrobiłem i szykuje się na mnie z pięściami. Tą decyzję ciężko mi było podjąć, ale nie mam innego wyjścia. Zmieniam klub. Idę do FC Barcelony. Kontrakt już podpisany, dom kupiony jutro wyjeżdżam. Wszyscy mi mówią, że to uciekanie od problemu, że nie mam odwagi porozmawiać i walczyć o Viv. Krócej mówiąc nie mam jaj. I ja się z tym w pełni zgadzam. Jeżeli Viv się obudzi wiem, że Lewy, Reus, trener Klopp, moi rodzice i moi bracia oraz cała społeczność BVB pomoże Viv. Nie wiem nawet czy z bliźniakami jest wszystko w porządku. Jutro wylatuje do Barcelony i zaczynam nowe życie. Życie największego skurwysyna w Barcelonie. Jeżeli z dziećmi wszystko w porządku to już 7 miesiąc za 8 tygodni powinny przyjść na świat.
Oczami Viv 7 dni później
Wyszłam ze szpitala tydzień temu. Mieszkam z rodzicami. Gloria ma u nich swój pokój. Powoli szykujemy też pokój dla bliźniaków. Dalej nie chcę znać płci. Jadę dzisiaj na kontrolne USG, mam nadzieję, że z moimi skarbami wszystko w porządku. Ania Lewandowska obiecała mi, że pojedzie ze mną jako duchowe wsparcie. Gloria czasami pyta o tatę, ale wie co się stało. Siedziałam właśnie w salonie i oglądałam mecz FC Barcelony z Atletico Madryt. W pewnym momencie w drużynie mistrza Hiszpanii nastąpiła zmiana na boisko z numerem 19 wszedł...Mario. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, a mówił, że nigdy nie odejdzie z Borussi, że jedną z wielu rzeczy która trzyma go w Dortmundzie jestem ja, Gloria i nasze dzieci. Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy. Gloria powiedziała:
- Mamusiu czemu tatuś ma na sobie strój Barcelony?-
- Nie wiem kochanie, naprawdę nie wiem.- w pewnym momencie poczuła silny ból brzucha. Wiedziałam, aż za dobrze co on oznacza. Momentalnie oblałam się potem i ciężko łapałam powietrze. Gloria zorientowała się, że coś się dzieje i powiedziała:
- Mamusiu, źle się czujesz? Co się dzieje?-
- Kochanie dzwoń po ciocię Anię.- moja córeczka od razu wykręciła numer do Lewej,a moja przyjaciółka pojawiła się u mnie w domu już po 5 min. pomogła mi wsiąść do swojego auta i zawiozła mnie do szpitala. Poród trwał już od 45 min. nie usłyszałam płaczu żadnego z dzieci. Było mi strasznie ciężko. Płakałam z bólu i strachu, że dzieciom coś grozi. W końcu po kolejnych 15 min. usłyszałam płacz dziecka. Okazało się, że to chłopczyk. Ale to nie był koniec. Pielęgniarka umyła małego i widziałam, że wkłada go do inkubatora. Lekarz powiedział, że puls drugiego dziecka zanika i, że muszę się zdobyć na wielki wysiłek, po 10 min. lekarze powiedzieli, że mogę złapać oddech bo dziewczynka jest już na świecie. Ale coś mi nie pasowało. Czemu ona nie płakała? Widziałam małą. Była cała sina. Lekarz powiedział, że dziecko nie ma pulsu. Wiedziałam co to oznacza. Próbowali ją reanimować, lecz nic to nie dało. Lekarz powiedział:
- Przykro mi nie udało się.- nie mogłam się z tym pogodzić. Powiedziałam do lekarza:
- Niech mi pan ją da, proszę chcę ją potrzymać.- lekarz ze smutnym wyrazem twarzy podał mi maleńką dziewczynkę. Przytuliłam ją do siebie. Trzymałam ją już od 5 min, a łzy płynęły mi po policzkach niczym dwa wielkie wodospady. W pewnym momencie usłyszałam kasłanie tej maleńkiej istotki. Lekarze patrzyli z niedowierzaniem na to co się działo. Dziewczynka zaczęła coraz bardziej płakać. Lekarze wzięli ją ode mnie umyli dokładnie i włożyli do inkubatora. Lekarz powiedział do mnie:
- Dokonała pani cudu. Pracuję jako położnik od 15 lat, a nigdy nie widziałem czegoś takiego. Pani córeczka jest w ciężkim stanie, ale mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Zarówno ona jak i pani synek dostaną potrzebne leki aby ich płuca do końca się rozwinęły. A jakie dać im imiona?-
- Chłopczykowi Alan Mario, a dziewczynce Lena Ewa.- lekarz uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sali. Mam nadzieję, że Lenka sobie poradzi, że będzie walczyła. Zawieźli mnie na salę. Po chwili do środka zwaliła się cała Borussia jak i rodzice moi i Mario oraz Felix z Fabianem. Darli się jeden przez drugiego jaka płeć i jak maluchy się czują. Gdy powiedziałam im imiona wszyscy rozpływali się jakie są piękne. Musiałam im też opowiedzieć jak ciężko jest z Lenką. Po chwili przyszła pielęgniarka i powiedziała:
- Jak się pani czuje pani Vivianne?-
- Obolała, ale szczęśliwa jak Lenka lepiej coś?-
- Na razie nie można nic powiedzieć, ale może pani zobaczyć maluchy tylko musi pani założyć odzież ochronną. Rafał i mój tata pomogli mi założyć odzież po czym posadzili mnie na wózku. Udaliśmy się całą zgrają na oddział położniczy. Ja weszłam do środka z Anią, moją mamą i mamą Mario. Weszłyśmy do sali która była tuż przy dyżurce i szukałam inkubatorów z napisem Lena Ewa Götze, i Alan Mario Götze. W końcu znalazłam inkubator z Lenką. Jaka ona była śliczna to się w głowie nie mieściło. Chciałam maluchom zrobić zdjęcie, ale pielęgniarki mi nie pozwoliły. Alanek i Lenka spali, byli naprawdę śliczni. Wróciłam do sali i od razu odpłynęłam w krainę Morfeusz śniąc o moich kochanych pociechach.
Oczami Mario.
Siedziałem w domu i grałem z Neyem i Messim w FIFĘ. W pewnym momencie dostałem sms-a od Reusa. Przeprosiłem kolegów i poszedłem do kuchni odczytać jego treść:
Viv urodziła. Było bardzo ciężko. Dzieci mają na imię Lena Ewa Götze i Alan Mario Götze. Z Lenką tuż po urodzeniu było bardzo ciężko. Nie miała pulsu Viv poprosiła aby lekarz podał jej małą bo chce ją potrzymać i po kilku minutach mała zaczęła płakać. Nie wiem czy zrozumiałeś, ale twoja żona dokonała cudu. Dzieci są na oddziale w inkubatorach. Widziałem je, ale nie pozwolili mi zrobić im zdjęć. Ale mówię ci, że są prześliczne. Alan jest bardzo podobny do ciebie. Lenka jest w ciężkim stanie, ale lekarze mówią, że wszystko powinno się ustabilizować. Lenka jest mniejsza od Alana. Mam nadzieję, ze przyjedziesz je zobaczyć. Pozdrawiam Marco.Gdy to przeczytałem łzy poleciały mi po policzkach. Jak ja mogłem się poddać. Postanowiłem jak najszybciej polecieć do Dortmundu i zobaczyć dzieci jak i Viv. Szczerze bardzo za nimi tęskniłem. Dopiero po wyprowadzeniu z domu Messiego i Neya uświadomiłem sobie, że urodził mi się syn. Strasznie się cieszyłem. Lot miałem dzisiaj o 17:00. Musiałem się śpieszyć bo była już 15:10. Musiałem lecieć w II klasie bo za późno zarezerwowałem bilet. Byłem bardzo podekscytowany. Postanowiłem siedzieć w Dortmundzie dopóki nie odzyskam Viv i dzieci mam w nosie to, że trener mnie usunie lub zawiesi.
Z góry przepraszam, że tak późno, ale jestem aktualnie u brata i składam papiery na uczelnie i nie mam kiedy siąść przed laptopem mam nadzieję, że rozdział się podoba. Pozdrawiam.
sobota, 28 czerwca 2014
Rozdział 44
Oczami Mario
Dzisiaj lecieliśmy z powrotem do domu. Już nie mogłem się doczekać. Jutro o 12:30 trening. Nie chciałem na niego iść pierwszy raz w swoim życiu, ponieważ chciałem cały dzień poświęcić moim ukochanym księżniczkom, no ale jak mus to mus. Viv miała jutro wizytę u lekarza, która zaczynała się dokładnie wtedy co mój trening. Jednak kiedy rozmawiałem z moją ukochaną ta obiecała mi, że postara się wpaść do nas na trening, podczas gdy mała będzie pod opieką mojej mamy.
Następny dzień oczami Viv
Obudziłam się o 11:15 i musiałam się pośpieszyć aby zdążyć. Zeszłam do kuchni i zobaczyłam kartkę od Mario o treści:
- Trenerze gdzie Mario?- bowiem mojego męża nie było na boisku. Trener odpowiedział mi:
- Mario jest w szatni. Źle się poczuł i miał wracać do domu.-
- Aha, a to coś poważnego?-
- Podczas treningu zrobił się w pewnym momencie zielony na twarzy i pobiegł do toalety. Chłopaki żartowali, że od ciebie zaraził się mdłościami. Idź do niego na pewno się ucieszy. A właśnie jak było u lekarza wszystko w porządku?-
- Tak i muszę się trenerowi pochwalić, ale to na ucho jeśli mogę?-
- Jasne nawet nie pytaj.- podeszłam do trenera i powiedziałam mu na ucho:
- Będą bliźniaki.-
- To super gratuluję. Mario mówił,m że nie chcecie znać płci.-
- Nie chcemy, najważniejsze aby były zdrowe,a teraz trenera przeproszę i udam się do męża.- odeszłam od trenera i poszłam w stronę szatni. Nie pukałam nawet tylko weszłam i to był mój błąd. Gdy weszłam do środka zobaczyłam Mario całującego się z...Ann. Stałam tam w osłupieniu przez 15 sek. Kiedy mój mąż chyba już były zaczął ściągać koszulkę z pseudo modelki odchrząknęłam i powiedziałam:
- Nie przeszkadzam wam?- Mario od razu zaczął się tłumaczyć:
- Viv kochanie to nie tak. Ja nie chciałem. Przepraszam.- i podszedł do mnie:
- Wiesz co mam cię dosyć. Nie mów mi, że to nie tak jak myślę bo stoję tu już dłuższą chwilę. A i jeszcze jedno.- i moja pięść wylądowała na jego twarzy. Mario zachwiał się i upadł na podłogę, a z jego nosa momentalnie zaczęła lecieć krew. Podeszłam do niego i w twarz rzuciłam mu kopertą ze zdjęciem bliźniaków. Po czym wyszłam wściekła, załamana, podminowana i zaskoczona. Facet, który dokładnie 12 tygodni temu przysięgał mi miłość, WIERNOŚĆ i uczciwość zdradził mnie z największą pizdą Niemiec (od aut. bez obrazy dla fanek dziewczyny Mario jeżeli tutaj jakieś są). Podeszłam do mojego auta oparłam się o nie i zaczęłam płakać. Dotknęłam mojego brzucha i powiedziałam:
- Moja maleństwa. Przepraszam was, ale nigdy nie zobaczycie swojego tatusia.- nagle zrobiło mi się strasznie gorąco i zaczęło mi ciemnieć przed oczami. Potem pustka.
Oczami Mario
Mówili mi: masz wspaniałą żonę. Ja odpowiadałem: Wiem, jest dla mnie najważniejsza. Mówili mi: Nie schrzań tego taka jak ona zdarza się raz na miliard. Ja odpowiadałem: Wiem, strasznie ją kocham. Ona mówiła: Na zawsze z tobą. Ja odpowiadałem: Na zawsze z tobą, wierność, aż po grób. Właśnie wierność. Spartoliłem sprawę wiem o tym doskonale. Źle się poczułem podczas treningu i udałem się do szatni. W pewnym momencie do środka weszła Ann i ni stąd ni zowąd zaczęła mnie całować. Chciałem ją odepchnąć, ale po chwili jej uległem. Czemu? Z czystej męskiej próżności. Ann jak zawsze miała nienaganną figurę, a Viv nabrała krągłości po pierwszej ciąży i podczas drugiej. Ale byłem tego świadom, że jeżeli kochałem się z Viv skutki tego (czyt. ciąża) są związane ze zmianą figury. Kiedy Viv nas nakryła poczułem się jak ostatni skruwysyn (od aut. przepraszam za wulgaryzm) kiedy przywaliła mi w twarz i złamała przy tym nos pomyślałem sobie: "Zasłużyłem w pełni na to." Od razu kazałem się wynosić Ann ze stadionu i wziąłem do ręki kopertę którą rzuciła mi w twarz Viv. Załzawionymi oczami zobaczyłem zdjęcie pochodzące z badania USG. Okazało się, że urodzą się bliźniaki. Szczerze? Strasznie się cieszyłem z tego powodu. Gdy oprztomniałem rzuciłem się pędem na parking licząc, że znajdę tam Viv. Jednak to co zobaczyłem zaszokowało mnie. Widziałem karetkę, wiele ludzi wokół i moich przyjaciół czekających na coś obok karetki. W pewnej chwili zobaczyłem Reusa i Lewego idących w moją stronę. Od Reusa dostałem z pięści w prawy policzek,a od Lewego w lewy. Reus powiedział:
- No brawo Panie Ćwoku. Jak mogłeś jej właściwie im to zrobić?! Jak?! Się do ciężkiej cholery pytam?!-
- Nie wiem.-
- Nie wiesz?! To teraz się módl aby bliźniaki przeżyły. Lekarz powiedział nam, że ciąża jest bardzo zagrożona. Czemu?! Skutek dużej dawki stresu. Brawo możesz być z siebie dumny.- nie rozumiałem co Reus do mnie mówi. Nagle usłyszałem głos Ani Lewandowskiej. Teraz to będzie nie zły sajgon. Najpierw w prawy i lewy policzek potem w czułe miejsce. Była tak wkurzona, że najchętniej by mnie zabiła widziałem to w jej oczach. Nie miałem dość siły w sobie aby jechać do szpitala. Pojechałem do siebie do domu, od progu powitała mnie mama, i powiedziała:
- Mario gdzie Viv. Gloria od dwóch godzin się o was pyta. Mario co ci się stało w twarz?-
- Dostałem od kolegów nauczkę, że żony się nie zdradza.-
- Coś ty powiedział?!-
- Że dostałem nauczkę od kolegów.-
- Ta druga część zdania.-
- Że żony się nie zdradza.- i wtedy moja mam pierwszy raz w życiu mnie uderzyła w policzek. Kiedy zauważyła zdziwienie w moich oczach powiedziała:
- Jak ci chamie nie wstyd?! Żonę w ciąży będzie zdradzał. Nie tak cię wychowaliśmy.-
- W bliźniaczej.-
-Co?-
- Mamo Viv jest w bliźniaczej ciąży, lecz teraz Viv leży w szpitalu bo ciąża jest bardzo zagrożona.- i drugi policzek. Tym to już się nie zdziwiłem. Moja mam powiedziała:
- Musze usiąść bo mi słabo.- ja udałem się pędem do kuchni i przyniosłem mojej mamie szklankę wody. Po czym udałem się do Glorii, która słodko spała w łóżeczku które stało w pokoiku który urządzili jej dziadkowie. Zszedłem do salonu w którym siedziała mama. W pewnym momencie usłyszałem podniesione głosy Felixa, Fabiana i mojego taty. Felix się darł:
- Gdzie jest ten sukinsyn, zaraz mu jaja urwę.- potem Fabiana:
- Dajcie mi tutaj tego gówniarza ja mu poukładam w głowie.- i tatę:
- Chłopcy spokojnie wysłuchajmy wersji Mario. Jeżeli będzie taka jak Marco kiedy wy będziecie go lać ja będę go trzymał. Powiem jedno bałem się. Zadzwoniłem do szpitala i dowiedziałem się, że z Viv jest bardzo źle. Wprowadzili ją w śpiączkę farmakologiczną bo była to ostatnia deska ratunku dla dzieci. Kiedy zakończyłem rozmowę z lekarzem do salonu weszli moi braci i tata. Tata powiedział:
- Mario siadaj na fotelu mamy do pogadania.-
Dzisiaj lecieliśmy z powrotem do domu. Już nie mogłem się doczekać. Jutro o 12:30 trening. Nie chciałem na niego iść pierwszy raz w swoim życiu, ponieważ chciałem cały dzień poświęcić moim ukochanym księżniczkom, no ale jak mus to mus. Viv miała jutro wizytę u lekarza, która zaczynała się dokładnie wtedy co mój trening. Jednak kiedy rozmawiałem z moją ukochaną ta obiecała mi, że postara się wpaść do nas na trening, podczas gdy mała będzie pod opieką mojej mamy.
Następny dzień oczami Viv
Obudziłam się o 11:15 i musiałam się pośpieszyć aby zdążyć. Zeszłam do kuchni i zobaczyłam kartkę od Mario o treści:
Kochanie zawiozłem małą do mojej mamy. Nie chciałem Cię budzić bo słodko spałaś, ale mam nadzieję, że nie zasapałaś do lekarza. Mam nadzieję, że przyjdziesz na trening. Tęsknię <3
TWÓJ MĘŻUŚCo jak co, ale Mario miał poczucie humoru. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam do pokoju się ubrać. Potem udałam się do garażu i odjechałam spod naszego domu w stronę przychodni ginekologicznej. Czekałam w poczekalni ok 10 min. zanim lekarka mnie wezwała. Po ok 20-30 minutach wyszłam z gabinetu z uśmiechem na ustach. Co się okazało? Ja i Mario będziemy mieli bliźniaki. Tak bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że Mario i Glorię ucieszy taki obrót spraw. Jechałam właśnie na stadion,a w mojej torebce znajdowała się koperta w której było zdjęcie naszych maleństw. Zaparkowałam na moim miejscu parkingowym, wzięłam torebkę na ramię i udałam się w stronę wejścia na stadion. Zobaczyłam, że chłopacy są na murawie podeszłam do trenera i zapytałam:
- Trenerze gdzie Mario?- bowiem mojego męża nie było na boisku. Trener odpowiedział mi:
- Mario jest w szatni. Źle się poczuł i miał wracać do domu.-
- Aha, a to coś poważnego?-
- Podczas treningu zrobił się w pewnym momencie zielony na twarzy i pobiegł do toalety. Chłopaki żartowali, że od ciebie zaraził się mdłościami. Idź do niego na pewno się ucieszy. A właśnie jak było u lekarza wszystko w porządku?-
- Tak i muszę się trenerowi pochwalić, ale to na ucho jeśli mogę?-
- Jasne nawet nie pytaj.- podeszłam do trenera i powiedziałam mu na ucho:
- Będą bliźniaki.-
- To super gratuluję. Mario mówił,m że nie chcecie znać płci.-
- Nie chcemy, najważniejsze aby były zdrowe,a teraz trenera przeproszę i udam się do męża.- odeszłam od trenera i poszłam w stronę szatni. Nie pukałam nawet tylko weszłam i to był mój błąd. Gdy weszłam do środka zobaczyłam Mario całującego się z...Ann. Stałam tam w osłupieniu przez 15 sek. Kiedy mój mąż chyba już były zaczął ściągać koszulkę z pseudo modelki odchrząknęłam i powiedziałam:
- Nie przeszkadzam wam?- Mario od razu zaczął się tłumaczyć:
- Viv kochanie to nie tak. Ja nie chciałem. Przepraszam.- i podszedł do mnie:
- Wiesz co mam cię dosyć. Nie mów mi, że to nie tak jak myślę bo stoję tu już dłuższą chwilę. A i jeszcze jedno.- i moja pięść wylądowała na jego twarzy. Mario zachwiał się i upadł na podłogę, a z jego nosa momentalnie zaczęła lecieć krew. Podeszłam do niego i w twarz rzuciłam mu kopertą ze zdjęciem bliźniaków. Po czym wyszłam wściekła, załamana, podminowana i zaskoczona. Facet, który dokładnie 12 tygodni temu przysięgał mi miłość, WIERNOŚĆ i uczciwość zdradził mnie z największą pizdą Niemiec (od aut. bez obrazy dla fanek dziewczyny Mario jeżeli tutaj jakieś są). Podeszłam do mojego auta oparłam się o nie i zaczęłam płakać. Dotknęłam mojego brzucha i powiedziałam:
- Moja maleństwa. Przepraszam was, ale nigdy nie zobaczycie swojego tatusia.- nagle zrobiło mi się strasznie gorąco i zaczęło mi ciemnieć przed oczami. Potem pustka.
Oczami Mario
Mówili mi: masz wspaniałą żonę. Ja odpowiadałem: Wiem, jest dla mnie najważniejsza. Mówili mi: Nie schrzań tego taka jak ona zdarza się raz na miliard. Ja odpowiadałem: Wiem, strasznie ją kocham. Ona mówiła: Na zawsze z tobą. Ja odpowiadałem: Na zawsze z tobą, wierność, aż po grób. Właśnie wierność. Spartoliłem sprawę wiem o tym doskonale. Źle się poczułem podczas treningu i udałem się do szatni. W pewnym momencie do środka weszła Ann i ni stąd ni zowąd zaczęła mnie całować. Chciałem ją odepchnąć, ale po chwili jej uległem. Czemu? Z czystej męskiej próżności. Ann jak zawsze miała nienaganną figurę, a Viv nabrała krągłości po pierwszej ciąży i podczas drugiej. Ale byłem tego świadom, że jeżeli kochałem się z Viv skutki tego (czyt. ciąża) są związane ze zmianą figury. Kiedy Viv nas nakryła poczułem się jak ostatni skruwysyn (od aut. przepraszam za wulgaryzm) kiedy przywaliła mi w twarz i złamała przy tym nos pomyślałem sobie: "Zasłużyłem w pełni na to." Od razu kazałem się wynosić Ann ze stadionu i wziąłem do ręki kopertę którą rzuciła mi w twarz Viv. Załzawionymi oczami zobaczyłem zdjęcie pochodzące z badania USG. Okazało się, że urodzą się bliźniaki. Szczerze? Strasznie się cieszyłem z tego powodu. Gdy oprztomniałem rzuciłem się pędem na parking licząc, że znajdę tam Viv. Jednak to co zobaczyłem zaszokowało mnie. Widziałem karetkę, wiele ludzi wokół i moich przyjaciół czekających na coś obok karetki. W pewnej chwili zobaczyłem Reusa i Lewego idących w moją stronę. Od Reusa dostałem z pięści w prawy policzek,a od Lewego w lewy. Reus powiedział:
- No brawo Panie Ćwoku. Jak mogłeś jej właściwie im to zrobić?! Jak?! Się do ciężkiej cholery pytam?!-
- Nie wiem.-
- Nie wiesz?! To teraz się módl aby bliźniaki przeżyły. Lekarz powiedział nam, że ciąża jest bardzo zagrożona. Czemu?! Skutek dużej dawki stresu. Brawo możesz być z siebie dumny.- nie rozumiałem co Reus do mnie mówi. Nagle usłyszałem głos Ani Lewandowskiej. Teraz to będzie nie zły sajgon. Najpierw w prawy i lewy policzek potem w czułe miejsce. Była tak wkurzona, że najchętniej by mnie zabiła widziałem to w jej oczach. Nie miałem dość siły w sobie aby jechać do szpitala. Pojechałem do siebie do domu, od progu powitała mnie mama, i powiedziała:
- Mario gdzie Viv. Gloria od dwóch godzin się o was pyta. Mario co ci się stało w twarz?-
- Dostałem od kolegów nauczkę, że żony się nie zdradza.-
- Coś ty powiedział?!-
- Że dostałem nauczkę od kolegów.-
- Ta druga część zdania.-
- Że żony się nie zdradza.- i wtedy moja mam pierwszy raz w życiu mnie uderzyła w policzek. Kiedy zauważyła zdziwienie w moich oczach powiedziała:
- Jak ci chamie nie wstyd?! Żonę w ciąży będzie zdradzał. Nie tak cię wychowaliśmy.-
- W bliźniaczej.-
-Co?-
- Mamo Viv jest w bliźniaczej ciąży, lecz teraz Viv leży w szpitalu bo ciąża jest bardzo zagrożona.- i drugi policzek. Tym to już się nie zdziwiłem. Moja mam powiedziała:
- Musze usiąść bo mi słabo.- ja udałem się pędem do kuchni i przyniosłem mojej mamie szklankę wody. Po czym udałem się do Glorii, która słodko spała w łóżeczku które stało w pokoiku który urządzili jej dziadkowie. Zszedłem do salonu w którym siedziała mama. W pewnym momencie usłyszałem podniesione głosy Felixa, Fabiana i mojego taty. Felix się darł:
- Gdzie jest ten sukinsyn, zaraz mu jaja urwę.- potem Fabiana:
- Dajcie mi tutaj tego gówniarza ja mu poukładam w głowie.- i tatę:
- Chłopcy spokojnie wysłuchajmy wersji Mario. Jeżeli będzie taka jak Marco kiedy wy będziecie go lać ja będę go trzymał. Powiem jedno bałem się. Zadzwoniłem do szpitala i dowiedziałem się, że z Viv jest bardzo źle. Wprowadzili ją w śpiączkę farmakologiczną bo była to ostatnia deska ratunku dla dzieci. Kiedy zakończyłem rozmowę z lekarzem do salonu weszli moi braci i tata. Tata powiedział:
- Mario siadaj na fotelu mamy do pogadania.-
czwartek, 26 czerwca 2014
UWAGA, UWAGA
KOCHANE CZYTELNICZKI NIE JESTEM PEWNA CZY MACIE NA FB POLUBIONY FANPAGE KUBY BŁASZCZYKOWSKIEGO ,WIĘC PRZEKAZUJĘ IŻ BŁASZCZU ZOSTAŁ PO RAZ DRUGI TATĄ (JEAH) CZWARTYM CZŁONKIEM RODZINY JEST.... LENKA BŁASZCZYKOWSKA. OTO WPIS KUBY NA FB:
A nas od dzisiejszego poranka jest już... czworo!! Lena Błaszczykowska Was pozdrawia! [Tata Kuba] źródło fanpage Jakuba Błaszczykowskiego.NIE POZOSTAJE NAM NIC INNEGO JAK ŻYCZYĆ MAŁEJ I AGACIE DUŻO ZDROWIA, KUBIE JAK NAJWIĘCEJ DNI Z UŚMIECHEM NA USTACH. JESZCZE RAZ SERDECZNE GRATULACJĘ.
środa, 25 czerwca 2014
Rozdział 43
Przeczytajcie notkę pod rozdziałem. Proszę. :)
3 miesiące później oczami Mario
Moja ukochana jest już w 4 miesiącu ciąży. Tym razem chcemy mieć niespodziankę, więc nie chcemy wiedzieć jakiej płci będzie nasze maleństwo. Najważniejsze jest to aby było zdrowe. Już za niedługo będę już mógł nosić je na rękach i wstawać w nocy aby uspokoić małego księcia lub księżniczkę. Nie irytuje mnie to wczesne wstawanie to dla mnie przyjemność. Dzisiaj gramy z polskim klubem w ramach przygotowań do nowego sezonu. A już wiem to były klub Lewego Lech Poznań. Ostatnio przedłużyłem kontrakt z BVB na kolejne 5 lat. Nie chcę się stąd nigdzie wynosić. Razem z nami jedzie Viv i Gloria. Moja ukochana i córeczka będą siedziały na ławce trenerskiej. Viv jako członek sztabu, a Gloria jako, że nie miała z kim zostać na trybunach siedziała obok trenera Kloppa. Miała na sobie swój strój Borussi i czapkę, którą dostała od trenera. Ślicznie wyglądała. Ja jak zawsze byłem w I składzie. Siedzieliśmy właśnie w szatni i słuchaliśmy trenera. Gdy ten skończył do naszej szatni weszła Gloria i powiedziała:
- Mam djo waś jedną śplawę. Walćcie całym selcem, a na pewno wam się udja. A cjo do taty. Pamiętaj tatuś, zie ja mjam cię cały cas na oku, tak zie jak nie będzies dobzie glał ja z papą pogadjam i ciem zdejmie z boiśka. Dobzie tata?- podszedłem do niej, wziąłem ją na ręce, pocałowałem w policzek i powiedziałem:
- Oczywiście córeczko, tatuś da z siebie wszystko dla ciebie, mamy i maluszka.- w szatni było słychać głośne "Awwwwww". Trener wziął małą i wyszedł z szatni. Ostatni mowa kapitana Kehla brzmiała:
- Panowie sądzę, że mała Gloria powiedziała już wszystko, więc nie będę się produkował tylko powiem. Do boju BVB!- podaliśmy sobie ręce i krzyknęliśmy:
- Do boju Borussen!!!- wyszliśmy do korytarza w którym stali już zawodnicy Lecha. Czekaliśmy na sędziego i wyszliśmy na murawę. Wchodząc na boisko przeżegnałem się i posłałem całusa w stronę Viv i Glorii. Już w 5 minucie mieliśmy okazję do zdobycia gola. Marco biegł sam w stronę bramki, ale o dziwo podał do mnie. Ja dostawiłem nogę i wpakowałem piłkę do bramki. Podbiegłem do ławki rezerwowych, wziąłem córeczkę na ręce, pocałowałem w oba policzki i powiedziałem do niej:
- Ten gol był dla ciebie córeczko.- Gloria uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
- Siupel ci idze tata czekam na więciej.- posadziłem ją na ławce i pobiegłem na boisko. Muszę przyznać trenerowi, że ten pomysł na nauszniki dla Glorii w kształcie pszczelich czółek to było genialne. Moja księżniczka wyglądała jak mała słodka pszczółka. W 30 minucie jedenz zawodników Lecha faulował Lewego w polu karnym. Zgodnie z umową ustaloną w szatni karnego miał strzelać Reus, ale mój przyjaciel oddał mi ten rzut karny. Gdy podszedł do mnie powiedział:
- Strzel dla maluszka.- uśmiechnąłem się i spojrzałem na trenera aby ten wyraził zgodę. Ten tylko kiwną ł głową i podszedłem do piłki. Kilka tysięcy kibiców BVB krzyczało "Mario!!! Mario!!!" popatrzyłem w oczy bramkarza, wziąłem lekki rozbieg i strzeliłem. Po kilku sekundach piłka zatrzepotała w siatce. Wziąłem ją szybko z braki, włożyłem pod koszulkę i latałem po boisku z kciukiem w ustach i wskazywałem na Viv. Gloria i Viv uniosły kciuki do góry, a moja żona pogładziła się po brzuchu i uśmiechnęła się do mnie. Po pierwszej połowie był wynik 2:0. Schodziliśmy do szatni w świetnych humorach. Pogadaliśmy trochę z trenerem i wyszliśmy na drugą połowę. Viv siedziała na fotelu i trzymała na kolanach głowę Glorii, która zasnęła podczas przerwy. Podszedłem do niej i okryłem kocem Glorię, po czym pocałowałem ją w czoło. Potem pobiegłem na boisko. Marco krzyknął do mnie:
- Ty wzorowy tatusiu teraz to ty się skuo na grze, a nie na swoich księżniczkach.-
- Żebyś się nie zdziwił jak ja ci tak kiedyś powiem.-
- Oj długo będziesz musiał czekać.-
- Ciekawe jestem ile?-
- Co najmniej 5 lat.-
- Znając ciebie to długo nie wytrzymasz.-
- Strasznie śmieszne, lepiej skup się na grze.- do 70 minuty było 2:0 był rzut wolny dla nas. Do jego wykonania podszedł Reus, ja i Sahin. I Marco i Nuri zrobili tzw. zmyłkę, a ja uderzyłem piłkę tuż obok muru i ta wpadła do bramki. Podbiegłem do Viv i pocałowałem ją w usta. Nie mogłem jej wziąć na ręce bo Gloria nadal spała na jej kolanach. Potem ci idiocie rzucili się na mnie i zrobiliśmy tzw. kanapkę. Było już 3:0 dla nas. I do końca mecz ten wynik się nie zmienił. Pobiegliśmy do szatni wcześniej dziękując przeciwnikom za dobry mecz i kibicom za doping. Wziąłem szybki prysznic i wróciłem na ławkę trenerską na której siedziała Viv z dalej śpiącą Glorią. Moja ukochana już chciała brać małą na ręce, lecz ubiegłem ją mówiąc:
- Kochanie wiesz, że nie możesz dźwigać. Ja wezmę Glorię.- Viv z wielkim niezadowoleniem wzięła z ławki torbę z prepitetami Glorii i ruszyliśmy do autokaru. Było już ciemno i chłodno, więc mojej ukochanej dałem swoją bluzę, a Glorią była zawinięta w kocyk. Wsiedliśmy do autokaru i o dziwo wszyscy byli cicho. Powiedziałem do Kehla:
- Sebastian co tutaj tak cicho?-
- Po pierwsze Reus wybrał się na jakąś kolację z narzeczoną, a poza tym nasz Dobry Duch Drużyny zasnął, więc trzeba być cicho.- mówiąc o dobrym duchu głową wskazał na śpiącą Glorię. Viv siedziała na siedzeniu obok mnie, a ja trzymałem naszą księżniczkę na rękach. W pewnym momencie myślałem, że mała się budzi, ale tylko bardziej się we mnie wtuliła. Uśmiechnąłem się i okryłem ją bardziej kocykiem. Na siedzeniu obok nas siedział Kuba z Łukaszem. Piszczu powiedział do mnie:
- Taki obrazek trzeba uwiecznić.- podszedł do nas ze swoją lustrzanką i powiedział jak mamy się ustawić. Viv położyła głowę na moje ramię, a ja oparłem swoją głowę na jej i uśmiechnęliśmy się. Łukasz uwiecznił nas swoim aparatem i pokazał nam zdjęcie. Poprosiłem go aby wysłał mi to zdjęcie na mojego e-maila. Powiedziałem do Viv:
- Kochanie wyciągnij z torby mojego laptopa i wejdź na moją pocztę dobrze?-
- Oczywiście kochanie.- Kuba powiedział:
- Ludzie nie przesadzajcie bo rzygnę tęczą!-
- Błaszczu jak ty się wymieniasz czułościami z Agatą to ja nic nie mówię, więc z łaski swojej zamknij jadaczkę.- Viv powiedziała:
- Kochanie wpisz hasło.- ja schyliłem się i powiedziałem jej jakie jest moje hasło na pocztę. Viv wpisała je i po chwili okazała się lista otrzymanych wiadomości. Na samej górze widniała wiadomość od Łukasza. Viv otworzyła ją i była tam krótka wiadomość tekstowa, a pod nią był załącznik ze zdjęciem. Viv otworzyła ją i ukazało nam się piękne zdjęcie naszej trójki. Viv wstawiła to zdjęcie na swojego facebooka i instagrama z podpisem: Rodzinka Götze w drodze do hotelu. Potem weszła na moje konta na tych portalach i wstawiła zdjęcie z podpisem który ja jej podyktowałem: Moja księżniczka, królowa i nowy członek rodziny który zawita do nas za 4 lub 5 miesięcy. Wygraliśmy 3:0, pozdrawiamy Mario, Viv i Gliria Götze. Od razu miałem mnóstwo komentarzy i like'ów. Po jakiś 30 minutach dojechaliśmy do hotelu. Gloria nadal spała, więc ja niosłem ją na rękach, Viv niosła jej torbę, a Kuba pomógł jej z resztą rzeczy. Gdy weszliśmy do pokoju położyłem Glorię do jej podróżnego łóżeczka i przykryłem jej ulubionym kocykiem po czym ucałowałem w czoło. Gloria od razu przytuliła się do swojej maskotki i cicho spała. Gdy upewniłem się, że mała spokojnie śpi poszedłem do łazienki i wziąłem krótki prysznic. Następnie włożyłem na siebie pierwsze lepsze czyste bokserki i poszedłem do łóżka w którym spała już moja ukochana żona. Nie zajęło mi dużo czasu udać się do krainy snów.
---------------------------------------------------------------------------------------
Drogie czytelniczki. Wpadłam na pewien pomysł co do tego bloga, więc ostatecznie rozdziałów będzie....50, a epilog będzie jako 51. Mam nadzieję, że ucieszyłam was tą wiadomością. Co do nowego bloga to termin jego rozpoczęcia nie zmienia się. Proszę o pozostawienie koma pod poprzednim postem. Z góry dziękuję i pozdrawiam. Życzę wam miłych wakacji, ponieważ rozdział na tym blogu pojawi się 28.06. Chcecie abym dodawała posty na wakacjach?
3 miesiące później oczami Mario
Moja ukochana jest już w 4 miesiącu ciąży. Tym razem chcemy mieć niespodziankę, więc nie chcemy wiedzieć jakiej płci będzie nasze maleństwo. Najważniejsze jest to aby było zdrowe. Już za niedługo będę już mógł nosić je na rękach i wstawać w nocy aby uspokoić małego księcia lub księżniczkę. Nie irytuje mnie to wczesne wstawanie to dla mnie przyjemność. Dzisiaj gramy z polskim klubem w ramach przygotowań do nowego sezonu. A już wiem to były klub Lewego Lech Poznań. Ostatnio przedłużyłem kontrakt z BVB na kolejne 5 lat. Nie chcę się stąd nigdzie wynosić. Razem z nami jedzie Viv i Gloria. Moja ukochana i córeczka będą siedziały na ławce trenerskiej. Viv jako członek sztabu, a Gloria jako, że nie miała z kim zostać na trybunach siedziała obok trenera Kloppa. Miała na sobie swój strój Borussi i czapkę, którą dostała od trenera. Ślicznie wyglądała. Ja jak zawsze byłem w I składzie. Siedzieliśmy właśnie w szatni i słuchaliśmy trenera. Gdy ten skończył do naszej szatni weszła Gloria i powiedziała:
- Mam djo waś jedną śplawę. Walćcie całym selcem, a na pewno wam się udja. A cjo do taty. Pamiętaj tatuś, zie ja mjam cię cały cas na oku, tak zie jak nie będzies dobzie glał ja z papą pogadjam i ciem zdejmie z boiśka. Dobzie tata?- podszedłem do niej, wziąłem ją na ręce, pocałowałem w policzek i powiedziałem:
- Oczywiście córeczko, tatuś da z siebie wszystko dla ciebie, mamy i maluszka.- w szatni było słychać głośne "Awwwwww". Trener wziął małą i wyszedł z szatni. Ostatni mowa kapitana Kehla brzmiała:
- Panowie sądzę, że mała Gloria powiedziała już wszystko, więc nie będę się produkował tylko powiem. Do boju BVB!- podaliśmy sobie ręce i krzyknęliśmy:
- Do boju Borussen!!!- wyszliśmy do korytarza w którym stali już zawodnicy Lecha. Czekaliśmy na sędziego i wyszliśmy na murawę. Wchodząc na boisko przeżegnałem się i posłałem całusa w stronę Viv i Glorii. Już w 5 minucie mieliśmy okazję do zdobycia gola. Marco biegł sam w stronę bramki, ale o dziwo podał do mnie. Ja dostawiłem nogę i wpakowałem piłkę do bramki. Podbiegłem do ławki rezerwowych, wziąłem córeczkę na ręce, pocałowałem w oba policzki i powiedziałem do niej:
- Ten gol był dla ciebie córeczko.- Gloria uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
- Siupel ci idze tata czekam na więciej.- posadziłem ją na ławce i pobiegłem na boisko. Muszę przyznać trenerowi, że ten pomysł na nauszniki dla Glorii w kształcie pszczelich czółek to było genialne. Moja księżniczka wyglądała jak mała słodka pszczółka. W 30 minucie jedenz zawodników Lecha faulował Lewego w polu karnym. Zgodnie z umową ustaloną w szatni karnego miał strzelać Reus, ale mój przyjaciel oddał mi ten rzut karny. Gdy podszedł do mnie powiedział:
- Strzel dla maluszka.- uśmiechnąłem się i spojrzałem na trenera aby ten wyraził zgodę. Ten tylko kiwną ł głową i podszedłem do piłki. Kilka tysięcy kibiców BVB krzyczało "Mario!!! Mario!!!" popatrzyłem w oczy bramkarza, wziąłem lekki rozbieg i strzeliłem. Po kilku sekundach piłka zatrzepotała w siatce. Wziąłem ją szybko z braki, włożyłem pod koszulkę i latałem po boisku z kciukiem w ustach i wskazywałem na Viv. Gloria i Viv uniosły kciuki do góry, a moja żona pogładziła się po brzuchu i uśmiechnęła się do mnie. Po pierwszej połowie był wynik 2:0. Schodziliśmy do szatni w świetnych humorach. Pogadaliśmy trochę z trenerem i wyszliśmy na drugą połowę. Viv siedziała na fotelu i trzymała na kolanach głowę Glorii, która zasnęła podczas przerwy. Podszedłem do niej i okryłem kocem Glorię, po czym pocałowałem ją w czoło. Potem pobiegłem na boisko. Marco krzyknął do mnie:
- Ty wzorowy tatusiu teraz to ty się skuo na grze, a nie na swoich księżniczkach.-
- Żebyś się nie zdziwił jak ja ci tak kiedyś powiem.-
- Oj długo będziesz musiał czekać.-
- Ciekawe jestem ile?-
- Co najmniej 5 lat.-
- Znając ciebie to długo nie wytrzymasz.-
- Strasznie śmieszne, lepiej skup się na grze.- do 70 minuty było 2:0 był rzut wolny dla nas. Do jego wykonania podszedł Reus, ja i Sahin. I Marco i Nuri zrobili tzw. zmyłkę, a ja uderzyłem piłkę tuż obok muru i ta wpadła do bramki. Podbiegłem do Viv i pocałowałem ją w usta. Nie mogłem jej wziąć na ręce bo Gloria nadal spała na jej kolanach. Potem ci idiocie rzucili się na mnie i zrobiliśmy tzw. kanapkę. Było już 3:0 dla nas. I do końca mecz ten wynik się nie zmienił. Pobiegliśmy do szatni wcześniej dziękując przeciwnikom za dobry mecz i kibicom za doping. Wziąłem szybki prysznic i wróciłem na ławkę trenerską na której siedziała Viv z dalej śpiącą Glorią. Moja ukochana już chciała brać małą na ręce, lecz ubiegłem ją mówiąc:
- Kochanie wiesz, że nie możesz dźwigać. Ja wezmę Glorię.- Viv z wielkim niezadowoleniem wzięła z ławki torbę z prepitetami Glorii i ruszyliśmy do autokaru. Było już ciemno i chłodno, więc mojej ukochanej dałem swoją bluzę, a Glorią była zawinięta w kocyk. Wsiedliśmy do autokaru i o dziwo wszyscy byli cicho. Powiedziałem do Kehla:
- Sebastian co tutaj tak cicho?-
- Po pierwsze Reus wybrał się na jakąś kolację z narzeczoną, a poza tym nasz Dobry Duch Drużyny zasnął, więc trzeba być cicho.- mówiąc o dobrym duchu głową wskazał na śpiącą Glorię. Viv siedziała na siedzeniu obok mnie, a ja trzymałem naszą księżniczkę na rękach. W pewnym momencie myślałem, że mała się budzi, ale tylko bardziej się we mnie wtuliła. Uśmiechnąłem się i okryłem ją bardziej kocykiem. Na siedzeniu obok nas siedział Kuba z Łukaszem. Piszczu powiedział do mnie:
- Taki obrazek trzeba uwiecznić.- podszedł do nas ze swoją lustrzanką i powiedział jak mamy się ustawić. Viv położyła głowę na moje ramię, a ja oparłem swoją głowę na jej i uśmiechnęliśmy się. Łukasz uwiecznił nas swoim aparatem i pokazał nam zdjęcie. Poprosiłem go aby wysłał mi to zdjęcie na mojego e-maila. Powiedziałem do Viv:
- Kochanie wyciągnij z torby mojego laptopa i wejdź na moją pocztę dobrze?-
- Oczywiście kochanie.- Kuba powiedział:
- Ludzie nie przesadzajcie bo rzygnę tęczą!-
- Błaszczu jak ty się wymieniasz czułościami z Agatą to ja nic nie mówię, więc z łaski swojej zamknij jadaczkę.- Viv powiedziała:
- Kochanie wpisz hasło.- ja schyliłem się i powiedziałem jej jakie jest moje hasło na pocztę. Viv wpisała je i po chwili okazała się lista otrzymanych wiadomości. Na samej górze widniała wiadomość od Łukasza. Viv otworzyła ją i była tam krótka wiadomość tekstowa, a pod nią był załącznik ze zdjęciem. Viv otworzyła ją i ukazało nam się piękne zdjęcie naszej trójki. Viv wstawiła to zdjęcie na swojego facebooka i instagrama z podpisem: Rodzinka Götze w drodze do hotelu. Potem weszła na moje konta na tych portalach i wstawiła zdjęcie z podpisem który ja jej podyktowałem: Moja księżniczka, królowa i nowy członek rodziny który zawita do nas za 4 lub 5 miesięcy. Wygraliśmy 3:0, pozdrawiamy Mario, Viv i Gliria Götze. Od razu miałem mnóstwo komentarzy i like'ów. Po jakiś 30 minutach dojechaliśmy do hotelu. Gloria nadal spała, więc ja niosłem ją na rękach, Viv niosła jej torbę, a Kuba pomógł jej z resztą rzeczy. Gdy weszliśmy do pokoju położyłem Glorię do jej podróżnego łóżeczka i przykryłem jej ulubionym kocykiem po czym ucałowałem w czoło. Gloria od razu przytuliła się do swojej maskotki i cicho spała. Gdy upewniłem się, że mała spokojnie śpi poszedłem do łazienki i wziąłem krótki prysznic. Następnie włożyłem na siebie pierwsze lepsze czyste bokserki i poszedłem do łóżka w którym spała już moja ukochana żona. Nie zajęło mi dużo czasu udać się do krainy snów.
---------------------------------------------------------------------------------------
Drogie czytelniczki. Wpadłam na pewien pomysł co do tego bloga, więc ostatecznie rozdziałów będzie....50, a epilog będzie jako 51. Mam nadzieję, że ucieszyłam was tą wiadomością. Co do nowego bloga to termin jego rozpoczęcia nie zmienia się. Proszę o pozostawienie koma pod poprzednim postem. Z góry dziękuję i pozdrawiam. Życzę wam miłych wakacji, ponieważ rozdział na tym blogu pojawi się 28.06. Chcecie abym dodawała posty na wakacjach?
Pytanie
Siemka kochane czytelniczki. W związku z tym, że kończę bloga o Vivianne i Mario mam do was pytanie. Czy chciałybyście nowy blog o Mario? Mam w głowie pomysł, a on (Mario) najlepiej pasuje do opowiadania. Na wasze odpowiedzi czekam do 1 lipca. Wtedy na ,,Miłość odnajdzie cię wszędzie!" pojawi się epilog, a na nowym blogu prolog i I rozdział. Liczę na wasze komentarze. Pozdrawiam serdecznie Ewi Borussen.
wtorek, 17 czerwca 2014
Rozdział 42
Oczami Mario
Obudziłem się jako pierwszy. Zobaczyłem, że moja żoną śpi wtulona we mnie jak w wielkiego misia. Delikatnie wyswobodziłem się z jej "stalowego" uścisku, udałem się w stronę łazienki i wziąłem orzeźwiający prysznic. Gdy doprowadziłem się do stanu używalności poszedłem do pokoju Glorii aby zobaczyć czy moja mała księżniczką śpi. Gdy tylko uchyliłem drzwi zobaczyłem moją córeczkę, która siedzi sobie na krzesełku i maluje sobie coś na kartce. Wszedłem w głąb pokoju i powiedziałem do Glorii:
- Kochanie co robisz?-
- O ceść tata, malujem.-
- A co malujesz?-
- Nasą lodzinkę.- i na kartce zobaczyłem sylwetki podpisane: mama, tata, ja i Max, a koło "mnie" stało jakieś małe coś. Nie miałem pojęcia co to takiego, więc zapytałem mojej córeczki:
- Kochanie a co narysowałaś obok mnie?-
- A tjo jeśt piesek bo jak będę stalsia to chciałabym pieśka.-
- Obiecuję ci kochanie, że razem z mamusią porozmawiamy o piesku.-
- Dziękuję tatusiu, a mas dzisiaj tlening?-
- Mam córeczko, a chciałabyś jechać ze mną?-
- Tjak, pocekaj tatusiu jak mnie umyjes to ja siem ubiole w mój śtluj Bolussi i pojedziemy na tlening dobzie?-
- Oczywiście kochanie.- i pocałowałem ją w czoło. Moja córka potrafiła mnie czasami do łez doprowadzić. Gdy była już umyta i ubrana siedziała z niecierpliwością na śniadanie na które były naleśniki z owocami. Gdy mała pałaszowała swoje śniadanie na schodach pojawiła się Viv. Pocałowała małą w czoło, a mnie czule pocałowała w usta. Powiedziałem do mojej żony:
- Kochanie idziesz z nami na trening?-
- Mario nie zadawaj pytań na które znasz odpowiedź.- i uśmiechnęła się do mnie. Gdy wszyscy zjedliśmy śniadanie udaliśmy się na trening. Gdy wyszliśmy z szatni zobaczyłem śliczny widok Gloria z Viv bawiły się piłką na murawie. Gloria cały czas się śmiała, a Viv razem z nią. Gloria powiedziała do Viv:
- Mamusiu a pokazieś mi śwój pokaziowy tlik?-
- Oczywiście skarbie.- Viv jak każdy piłkarz miała swoje popisowe zagranie. Poprosiła Glorię aby stanęła w polu brakowym. Viv zaczęła biec z piłką okiwała Glorię i zrobiła obrót z piłką o 360 stopni. Następnie kilka razy podbiła piłkę do góry i strzeliła z voley-a po czym bezpiecznie wylądowała na ziemi. Glorią krzyknęła:
- Blawo mamusiu, ślicna blamka.- i zaczęła klaskać w swoje rączki. Moim kumplom szczęki opadły. Nie wiedzieli, że Viv tak dobrze gra. Od razu podbiegłem do mojej ukochanej i wziąłem ją na ręce i okręcałem w koło. Viv usiadła z mała na ławce rezerwowych i dała jej do picia jej ulubiony soczek.
Oczami Viv
Gdy chłopaki rozgrywali mecz ja siedziałam z Glorią na ławce rezerwowych, a moja córeczka piła sobie ze swojego kubeczka swój ulubiony soczek. Po chwili usiadł koło nas trener. Glorią od razu usiadła mu na kolanach i powiedziała do niego:
- Papa, a jak tatuś sobie ladzi?- papa to w języku Glorii dziadek, trener odpowiedział jej:
- Kochanie ty moje twój tatuś świetnie sobie radzi. Ale broń boże nie mów mu tego.-
- Dobzie papa będę miała buzie na kłutkię.-
- Idziesz ze mną na murawę?-
- Tjak! A mogę gwiźdek papy?-
- Oczywiście, że tak, jak ci powiem to zagwiżdżesz, że koniec treningu dobrze?-
- Dobzie.- trener poszedł z małą na boisko i bacznie obserwował poczynania Borussen. Powiedział coś Glorii na ucho, a ta wzięła gwizdek do ust i mocno zagwizdała. Stado udało się do szatni. Ja czekałam z małą koła samochodu Mario w pewnym momencie podszedł do nas trener i powiedział do Glorii:
- no moja droga za pomoc w treningu należy ci się nagroda.- i założył na jej głowę swoją czapkę, która zawsze nosił na treningach i meczach. To była tzw. Święta czapka Kloppa. Nikt absolutnie nikt nie mógł jej dotykać bez jego pozwolenia. A teraz moja córeczka miała ją na swojej główce i powiedziała do trenera:
- Dziękuję papa.-
- Teraz masz obowiązek razem z mamą siedzieć na meczach na ławce rezerwowych.-
- Ale siupel, bedę ci podpowiadać papa jak nasi mają glać.-
- To bardzo dobrze.- zaśmiał się trener i pożegnał się z nami. Po chwili przyszedł Mario i ze zdziwieniem patrzył na glorię. Ja powiedziałam tylko:
- Nasza córeczka dostała już pracę w BVB. Jako osobisty doradca trenera.- i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.W drodze do domu mała zasnęła, więc gdy dojechaliśmy Mario zaniósł ją do jej pokoiku i położył do łóżeczka po czym przyszedł do mnie do salonu i postanowiliśmy, że obejrzymy jakiś dobry film. Padło na "Olimp w ogniu". Po obejrzeniu filmu udaliśmy się do łóżka na zasłużony odpoczynek.
Obudziłem się jako pierwszy. Zobaczyłem, że moja żoną śpi wtulona we mnie jak w wielkiego misia. Delikatnie wyswobodziłem się z jej "stalowego" uścisku, udałem się w stronę łazienki i wziąłem orzeźwiający prysznic. Gdy doprowadziłem się do stanu używalności poszedłem do pokoju Glorii aby zobaczyć czy moja mała księżniczką śpi. Gdy tylko uchyliłem drzwi zobaczyłem moją córeczkę, która siedzi sobie na krzesełku i maluje sobie coś na kartce. Wszedłem w głąb pokoju i powiedziałem do Glorii:
- Kochanie co robisz?-
- O ceść tata, malujem.-
- A co malujesz?-
- Nasą lodzinkę.- i na kartce zobaczyłem sylwetki podpisane: mama, tata, ja i Max, a koło "mnie" stało jakieś małe coś. Nie miałem pojęcia co to takiego, więc zapytałem mojej córeczki:
- Kochanie a co narysowałaś obok mnie?-
- A tjo jeśt piesek bo jak będę stalsia to chciałabym pieśka.-
- Obiecuję ci kochanie, że razem z mamusią porozmawiamy o piesku.-
- Dziękuję tatusiu, a mas dzisiaj tlening?-
- Mam córeczko, a chciałabyś jechać ze mną?-
- Tjak, pocekaj tatusiu jak mnie umyjes to ja siem ubiole w mój śtluj Bolussi i pojedziemy na tlening dobzie?-
- Oczywiście kochanie.- i pocałowałem ją w czoło. Moja córka potrafiła mnie czasami do łez doprowadzić. Gdy była już umyta i ubrana siedziała z niecierpliwością na śniadanie na które były naleśniki z owocami. Gdy mała pałaszowała swoje śniadanie na schodach pojawiła się Viv. Pocałowała małą w czoło, a mnie czule pocałowała w usta. Powiedziałem do mojej żony:
- Kochanie idziesz z nami na trening?-
- Mario nie zadawaj pytań na które znasz odpowiedź.- i uśmiechnęła się do mnie. Gdy wszyscy zjedliśmy śniadanie udaliśmy się na trening. Gdy wyszliśmy z szatni zobaczyłem śliczny widok Gloria z Viv bawiły się piłką na murawie. Gloria cały czas się śmiała, a Viv razem z nią. Gloria powiedziała do Viv:
- Mamusiu a pokazieś mi śwój pokaziowy tlik?-
- Oczywiście skarbie.- Viv jak każdy piłkarz miała swoje popisowe zagranie. Poprosiła Glorię aby stanęła w polu brakowym. Viv zaczęła biec z piłką okiwała Glorię i zrobiła obrót z piłką o 360 stopni. Następnie kilka razy podbiła piłkę do góry i strzeliła z voley-a po czym bezpiecznie wylądowała na ziemi. Glorią krzyknęła:
- Blawo mamusiu, ślicna blamka.- i zaczęła klaskać w swoje rączki. Moim kumplom szczęki opadły. Nie wiedzieli, że Viv tak dobrze gra. Od razu podbiegłem do mojej ukochanej i wziąłem ją na ręce i okręcałem w koło. Viv usiadła z mała na ławce rezerwowych i dała jej do picia jej ulubiony soczek.
Oczami Viv
Gdy chłopaki rozgrywali mecz ja siedziałam z Glorią na ławce rezerwowych, a moja córeczka piła sobie ze swojego kubeczka swój ulubiony soczek. Po chwili usiadł koło nas trener. Glorią od razu usiadła mu na kolanach i powiedziała do niego:
- Papa, a jak tatuś sobie ladzi?- papa to w języku Glorii dziadek, trener odpowiedział jej:
- Kochanie ty moje twój tatuś świetnie sobie radzi. Ale broń boże nie mów mu tego.-
- Dobzie papa będę miała buzie na kłutkię.-
- Idziesz ze mną na murawę?-
- Tjak! A mogę gwiźdek papy?-
- Oczywiście, że tak, jak ci powiem to zagwiżdżesz, że koniec treningu dobrze?-
- Dobzie.- trener poszedł z małą na boisko i bacznie obserwował poczynania Borussen. Powiedział coś Glorii na ucho, a ta wzięła gwizdek do ust i mocno zagwizdała. Stado udało się do szatni. Ja czekałam z małą koła samochodu Mario w pewnym momencie podszedł do nas trener i powiedział do Glorii:
- no moja droga za pomoc w treningu należy ci się nagroda.- i założył na jej głowę swoją czapkę, która zawsze nosił na treningach i meczach. To była tzw. Święta czapka Kloppa. Nikt absolutnie nikt nie mógł jej dotykać bez jego pozwolenia. A teraz moja córeczka miała ją na swojej główce i powiedziała do trenera:
- Dziękuję papa.-
- Teraz masz obowiązek razem z mamą siedzieć na meczach na ławce rezerwowych.-
- Ale siupel, bedę ci podpowiadać papa jak nasi mają glać.-
- To bardzo dobrze.- zaśmiał się trener i pożegnał się z nami. Po chwili przyszedł Mario i ze zdziwieniem patrzył na glorię. Ja powiedziałam tylko:
- Nasza córeczka dostała już pracę w BVB. Jako osobisty doradca trenera.- i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.W drodze do domu mała zasnęła, więc gdy dojechaliśmy Mario zaniósł ją do jej pokoiku i położył do łóżeczka po czym przyszedł do mnie do salonu i postanowiliśmy, że obejrzymy jakiś dobry film. Padło na "Olimp w ogniu". Po obejrzeniu filmu udaliśmy się do łóżka na zasłużony odpoczynek.
poniedziałek, 16 czerwca 2014
POWIADOMIENIE
DROGIE CZYTELNICZKI. ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JUTRO, PONIEWAŻ DZISIAJ BARDZO ŹLE SIĘ CZUJĘ I DAŁAM RADĘ NAPISAĆ TYLKO ROZDZIAŁ NA JEDNEGO BLOGA. BARDZO SIĘ CIESZĘ Z WYSOKIEJ WYGRANEJ NIEMCÓW. CO DO HUMIEGO MAM NADZIEJĘ, ŻE WSZYSTKO BĘDZIE OK. CZEKAM NA NASTĘPNY MECZ MOICH FAWORYTÓW NA MUNDIALU. DO JUTRA, POZDRAWIAM WSZYSTKICH!!!!
czwartek, 12 czerwca 2014
Rozdział 41
Oczami Mario
Jechałem właśnie z Glorią po Viv. Moja córeczka bardzo się ucieszyła, że będzie miała rodzeństwo. Jej pierwsze zdanie po tym jak się dowiedziała:
- Ojejku to siupel! Tylko nie wiem czy chciałabym sioscyckę cy blaciska? Siostle mogłabym ciesać i bawić się z nią lalkami, za to z blaciskiem glałabym w piłkę i pomagałabym mu lozwiązywać ploblemy.- byłem pod wrażeniem jej wypowiedzi. Jak Fabian dowiedział się, że ja pojawię się na świecie jego słowa mama do dzisiaj pamiętała, a brzmiały one następująco:
- Mamusi, ale ja nie chcę rodzeństwa mi samemu dobrze.- zawsze się nabijałem z tego zdania. Kiedy wszedłem do sali moja ukochana siedziała na łóżku i była spakowana. Uśmiechnęła się do nas i podeszła do Glorii i przytuliła ją mocno. Potem przywitała się ze mną słodkim pocałunkiem. Po chwili do sali wszedł lekarz, który przyniósł wypis Viv. Powiedział nam jeszcze kilka rzeczy i pożegnał nas z uśmiechem na ustach. Do domu dojechaliśmy po 20 minutach. Ja zabrałem się za robienie obiadu, a Viv bawiła się z Glorią. Obie były bardzo uśmiechnięte. W naszym ogrodzie był rozstawiony namiot Glorii w którym się zawsze bawiła ja miałem bezwzględny zakaz wchodzenia do namiotu. Tylko Viv mogła wchodzić do środka Gloria siedziała kilka godzin dziennie. Viv powiedziała mi, że ma tam pełno kartek z prowizorycznie namalowanym ustawieniem piłkarzy na mecz. Uśmiechnąłem się i wróciłem do robienia obiadu. Dzisiaj na obiad miał być rosół i pierogi z jagodami. Moja babcia nauczyła mnie robić pierogi, a mama Viv powiedziała jak gotować rosół. Po chwili wygoniłem Viv z kuchni i kazałem jej oglądać telewizor, a ja sam zabrałem się za robienie ciasta. Usłyszałem, ze Viv włączyła nasz ulubiony kanał telewizyjny czyli Eskę TV. Leciała akurat polska piosenka, która bardzo mi się podobała i często słuchałem jej przed meczami,a była to nowa polska piosenka "Daj z siebie wszystko" bardzo podobała mi się ta piosenka głownie jej słowa i sens. Po ponad godzinie cały obiad był gotowy. Na stole postawiłem talerze z rosołem i zawołałem moje księżniczki na obiad. Ja karmiłem Glorię, której bardzo rosół smakował. Gdy wszyscy zjedliśmy rosół przyniosłem do jadalni talerze z pierogami, Glorii również dałem kilka pierożków. Mała sama zajadała pierogi, ale oczywiście cała się umazała. Musiałem przyznać, ze mała wyglądała przezabawnie. Po obiedzie poszliśmy na ulubiony plac zabaw Glorii, ja i Viv usiedliśmy na ławce, a nasza córeczka bawiła się pod naszą opieką. Podłoże placu było wyłożone specjalną gąbką która chroni przed różnymi otarciami. Wózek Glorii stał obok naszej ławki, Gloria była cały czas uśmiechnięta. To automatycznie powodowało uśmiech na mojej twarzy. Po ponad godzinnej zabawie udaliśmy się w stronę domu. Gloria była zmęczona wojażami, więc włożyłem ją do wózka. Mijaliśmy budkę z lodami włoskimi i Gloria od razu się odezwała:
- Papi kupis mi lodzika?-
- Dobrze kochanie, a jakiego chcesz?-
- Hmm...o śmiaku śmietanki.-powiedziałem do mężczyzny który stał w budce:
- Poproszę małego śmietankowego.-
- 2 Euro.- i podał mi przysmak który zażyczyła sobie moja córeczka. Wziąłem z kubeczka łyżeczkę aby pokarmić Glorię. Usiadłem na ławce niedaleko budki i karmiłem moją małą księżniczkę. Glorii bardzo smakowało, po spacerze wróciliśmy do domu i usiedliśmy przed telewizorem i Viv włączyła bajkę pt "Mój brat niedźwiedź" ulubiona bajka Glorii. Bajka skończyła się o 20:15, więc położyłem moją młodszą księżniczkę do łóżka. Najpierw umyłem ją, zawsze był przy tym ubaw bo mała musiała mieć w wannie kulki do kąpieli które po wrzuceniu do wody musują i wydzielają zapach owoców lub kwiatów. Potem przebrałem ją w piżamkę i położyłem do łóżka. Pokój Glorii przeszedł remont i moja księżniczka ma nowe łóżko. Oczywiście musiałem opowiedzieć jej bajkę o księżniczce i piłkarzu. Jej ulubiona bajka. Zawsze dopowiadałem jakieś nowe rzeczy. Gdy mała już spała sam udałem się do sypialni na spoczynek moja żona już spała, więc ja udałem się do łazienki, wziąłem szybki prysznic, wróciłem do sypialni , przytuliłem się do żony i zasnąłem.
Jechałem właśnie z Glorią po Viv. Moja córeczka bardzo się ucieszyła, że będzie miała rodzeństwo. Jej pierwsze zdanie po tym jak się dowiedziała:
- Ojejku to siupel! Tylko nie wiem czy chciałabym sioscyckę cy blaciska? Siostle mogłabym ciesać i bawić się z nią lalkami, za to z blaciskiem glałabym w piłkę i pomagałabym mu lozwiązywać ploblemy.- byłem pod wrażeniem jej wypowiedzi. Jak Fabian dowiedział się, że ja pojawię się na świecie jego słowa mama do dzisiaj pamiętała, a brzmiały one następująco:
- Mamusi, ale ja nie chcę rodzeństwa mi samemu dobrze.- zawsze się nabijałem z tego zdania. Kiedy wszedłem do sali moja ukochana siedziała na łóżku i była spakowana. Uśmiechnęła się do nas i podeszła do Glorii i przytuliła ją mocno. Potem przywitała się ze mną słodkim pocałunkiem. Po chwili do sali wszedł lekarz, który przyniósł wypis Viv. Powiedział nam jeszcze kilka rzeczy i pożegnał nas z uśmiechem na ustach. Do domu dojechaliśmy po 20 minutach. Ja zabrałem się za robienie obiadu, a Viv bawiła się z Glorią. Obie były bardzo uśmiechnięte. W naszym ogrodzie był rozstawiony namiot Glorii w którym się zawsze bawiła ja miałem bezwzględny zakaz wchodzenia do namiotu. Tylko Viv mogła wchodzić do środka Gloria siedziała kilka godzin dziennie. Viv powiedziała mi, że ma tam pełno kartek z prowizorycznie namalowanym ustawieniem piłkarzy na mecz. Uśmiechnąłem się i wróciłem do robienia obiadu. Dzisiaj na obiad miał być rosół i pierogi z jagodami. Moja babcia nauczyła mnie robić pierogi, a mama Viv powiedziała jak gotować rosół. Po chwili wygoniłem Viv z kuchni i kazałem jej oglądać telewizor, a ja sam zabrałem się za robienie ciasta. Usłyszałem, ze Viv włączyła nasz ulubiony kanał telewizyjny czyli Eskę TV. Leciała akurat polska piosenka, która bardzo mi się podobała i często słuchałem jej przed meczami,a była to nowa polska piosenka "Daj z siebie wszystko" bardzo podobała mi się ta piosenka głownie jej słowa i sens. Po ponad godzinie cały obiad był gotowy. Na stole postawiłem talerze z rosołem i zawołałem moje księżniczki na obiad. Ja karmiłem Glorię, której bardzo rosół smakował. Gdy wszyscy zjedliśmy rosół przyniosłem do jadalni talerze z pierogami, Glorii również dałem kilka pierożków. Mała sama zajadała pierogi, ale oczywiście cała się umazała. Musiałem przyznać, ze mała wyglądała przezabawnie. Po obiedzie poszliśmy na ulubiony plac zabaw Glorii, ja i Viv usiedliśmy na ławce, a nasza córeczka bawiła się pod naszą opieką. Podłoże placu było wyłożone specjalną gąbką która chroni przed różnymi otarciami. Wózek Glorii stał obok naszej ławki, Gloria była cały czas uśmiechnięta. To automatycznie powodowało uśmiech na mojej twarzy. Po ponad godzinnej zabawie udaliśmy się w stronę domu. Gloria była zmęczona wojażami, więc włożyłem ją do wózka. Mijaliśmy budkę z lodami włoskimi i Gloria od razu się odezwała:
- Papi kupis mi lodzika?-
- Dobrze kochanie, a jakiego chcesz?-
- Hmm...o śmiaku śmietanki.-powiedziałem do mężczyzny który stał w budce:
- Poproszę małego śmietankowego.-
- 2 Euro.- i podał mi przysmak który zażyczyła sobie moja córeczka. Wziąłem z kubeczka łyżeczkę aby pokarmić Glorię. Usiadłem na ławce niedaleko budki i karmiłem moją małą księżniczkę. Glorii bardzo smakowało, po spacerze wróciliśmy do domu i usiedliśmy przed telewizorem i Viv włączyła bajkę pt "Mój brat niedźwiedź" ulubiona bajka Glorii. Bajka skończyła się o 20:15, więc położyłem moją młodszą księżniczkę do łóżka. Najpierw umyłem ją, zawsze był przy tym ubaw bo mała musiała mieć w wannie kulki do kąpieli które po wrzuceniu do wody musują i wydzielają zapach owoców lub kwiatów. Potem przebrałem ją w piżamkę i położyłem do łóżka. Pokój Glorii przeszedł remont i moja księżniczka ma nowe łóżko. Oczywiście musiałem opowiedzieć jej bajkę o księżniczce i piłkarzu. Jej ulubiona bajka. Zawsze dopowiadałem jakieś nowe rzeczy. Gdy mała już spała sam udałem się do sypialni na spoczynek moja żona już spała, więc ja udałem się do łazienki, wziąłem szybki prysznic, wróciłem do sypialni , przytuliłem się do żony i zasnąłem.
środa, 11 czerwca 2014
Rozdział 40
Oczami Mario
Wczoraj wróciliśmy z naszej podróży poślubnej. Było naprawdę wspaniale. Viv bardzo się opalił, ale nie poparzyła się na szczęście. Glorii bardzo się podobało, cały czas była uśmiechnięta. Kupiliśmy jej mnóstwo zabawek, które musieliśmy wysłać pocztą do Niemiec bo stanowczo przekraczały dopuszczalną wagę bagażu. Kupiliśmy jej piłkę z mistrzostw świata, i nowe korki. Była godzina 12:30 Viv właśnie jadła śniadanie, a mała od 10:30 biegała po podwórku za piłką. Postawiła na małej bramce wielkiego misia i próbowała wbić piłkę do bramki. Była ubrana w swój strój Borussi i kopała nieprzerwanie od 2 godz. widziałem, po niej, ze ma duży talent. W końcu zarówno ja jak i Viv potrafiliśmy grać w piłkę. Viv ostatnimi dniami źle się czułą. Nic nie jadła, była cała blada czasami zdarzało jej się wymiotować. Bardzo się o nią martwiłem. Zawołałem Glorię do kuchni:
- Gloria córeczka chodź się coś napić.- od razu przybiegła do kuchni i aż skakała abym dał jej soczek aby dalej mogła biegać za piłką. Viv siedziała ledwo żywa przy stole i patrzyła z wielką niechęcią na kanapki, chociaż te (według mnie) wyglądały smakowicie. Popatrzyła na mnie, a potem na kanapki i wykrzywiła twarz na kształt grymasu. Powiedziałem do niej:
- Kochanie musisz coś, nic nie jesz to nie dobre dla ciebie.-
- Ale Mario zrozum, że jak tylko coś zjem to zwracam to.-
- No to czemu mi nic nie mówisz ubieraj się jedziemy do lekarza.-
- Nie mam siły.- powiedziała ledwo i spadła z krzesła, nie zdążyłem jej złapać. Podbiegłem do niej i próbowałem ją ocudzić. Nic to nie dawało, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Zadzwoniłem do Felixa, który mieszkał obok nas aby przyszedł do małej, po niecałej minucie mój brat był już z Glorią. Ja jechałem jak wariat do szpitala. Viv nie odzyskała przytomności. Podjechałem na SOR i wbiegłem na izbę przyjęć krzycząc:
- Lekarza! Pomocy!- od razu podbiegł do mnie jakiś lekarz i zapytał:
- Co się stało?-
- Zasłabła jakieś 10 minut temu, uderzyła się w głowę.-
- Jak pan ją tutaj wiózł odzyskiwała na chwilę przytomność?-
- Nie.-
- Zabierzemy ją na badania, a pan jest dla niej?-
- Mężem.-
- Zabierzemy pana żonę na badania, proszę czekać tutaj na korytarzu.-
- Dobrze.- i zawieźli moją ukochaną na badania. Zadzwoniłem do moich rodziców, do rodziców Viv, Rafała, trenera, Marco i Ani. Po ok 30 min. w szpitalu zjawił się Rafał, Ania i Marco. Jak jeden mąż zapytali:
- Co z nią?-
- Nie wiem pół godziny temu zabrali ją na badania, nikt jeszcze nie wychodził.- siedzieliśmy na korytarzu kolejne 20 min w końcu drzwi do sali w której przebywała Viv otworzyły się, a z niej wyszedł lekarz który badał moją żonę. Od razu wszyscy jak jeden mąż wstaliśmy i patrzyliśmy na lekarza jak na święty obrazek. Lekarz zapytał:
- Czy jest tutaj mąż pani Vivianne?- odpowiedziałem:
- Tak to ja. Co z nią doktorze?-
- Zapraszam do gabinetu.- wszedłem do środka, lecz mojej ukochanej tam nie było, zapytałem więc lekarza:
- Pani doktorze gdzie moja żona?-
- W tej chwili jest na sali, odpoczywa. Daliśmy jej dożylnie płyny ponieważ była bardzo odwodniona. Zrobiliśmy wszystkie konieczne badania. Zarówno badania krwi jak i USG z których wynika jedno. Pańska żona jest w 3 tygodniu ciąży. Gratuluję.- mi mowę odjęło po raz drugi zostanę ojcem. Moje marzenia się spełniają. Morda od razu mi się wyszczerzyła, lekarza widząc moją minę powiedział:
- Widzę, że pan się cieszy. Musi pan jedynie powiadomić żonę, i tutaj są wypisane zalecenia.-
- Dziękuję panu bardzo, a kiedy będę mógł zabrać ją do domu?-
- Myślę, że pojutrze będzie najlepiej i niech pańska żona zapisze się do ginekologa.-
- Wiem panie doktorze mamy 2 letnią córeczkę, mniej więcej wiem co robić.- uśmiechnąłem się i uściskałem dłoń lekarza po czym wyszedłem na korytarz. Marco, Rafał i Ania od razu wstali i wpatrywali się we mnie czekając na jakiekolwiek informacje o Viv. Ania zapytała:
- Co jej jest to coś poważnego?-
- Usiądźcie.- widziałem ten strach w ich oczach. Powiedziałem do nich:
- Zatem drodzy przyjaciele. Moja najukochańsza żona jest...w 3 tygodniu ciąży. Będę ojcem.- ich miny? Bezcenne. Ania wstała walnęła mnie w łeb i powiedziała:
- Człowieku chcesz abym na zawał zeszła. Już się bała, że to coś poważnego,a tu taka wspaniała wiadomość.- i przytuliła mnie po przyjacielsku, Rafał powiedział do mnie:
- No szwagier zwolnijcie tempo bo ty przed 30 będziesz miał jeszcze co najmniej trójkę berbeciów.- również mnie uściskał, a Reus (przyszły szwagier Viv, a narzeczony Poli) podszedł do mnie i zamknął mnie w swoim Lamowatym uścisku. Byłem tak szczęśliwy, że prawie biegłem do sali w której leżała moja najukochańsza żona. Wszedłem do środka i zobaczyłem, że Viv czyta jakąś gazetę. Powiedziałem do niej:
- Kochanie jak się czujesz?-
- Na razie ok, a co mówili lekarze, czemu tak haftowałam?-
- Chcesz dobrą czy złą wiadomość?-
- Dobrą.-
- No dobrze czyli dobra jest taka, że będziemy mieli dzidziusia.-
- A ta zła?-
- Że to dopiero 3 tydzień.-
- Ale czemu według ciebie to ta zła?-
- Bo długo będę musiał na niego lub na nią czekać, a chciałbym już mieć tego brzdąca na rękach.-
- Czyli skoro to 3 tydzień to.-
- Dokładnie kochanie noc poślubna widzisz jak się postarałem.-
- Ty nigdy nie umiesz zachowywać się poważnie?-
- Moje dzieci muszą wiedzieć, ze ich tatuś ma poczucie humoru.-
- Gloria o tym wie, ale boję się żeby nie zgłupiała bo jak patrzę jak ty się znią zajmujesz do spółki z Marco to bardzo się o to obawiam.-
- Haha bardzo śmieszne kochanie.-
- Wiem, że śmieszne. Kiedy mnie wypisują?-
- Pojutrze jak wszystko będzie ok.-
- Ok, przywieziesz do mnie Glorię?-
- Oczywiście kochanie, wezmę ci z domu jakieś rzeczy i przywiozę małą.- pocałowałem Viv w czoło i wyszedłem z sali. Na korytarzy napisałem do wszystkich znajomych i do rodziny sms-y z tą radosną nowiną. Oczywiście wpis musiał zagościć również na facebooku i instagramie. Skrobnąłem parę słów i kliknąłem "Opublikuj". Jechałem do domu w wyśmienitym humorze. Mam nadzieję, że Gloria ucieszy się, ze będzie miała rodzeństwo.
Wczoraj wróciliśmy z naszej podróży poślubnej. Było naprawdę wspaniale. Viv bardzo się opalił, ale nie poparzyła się na szczęście. Glorii bardzo się podobało, cały czas była uśmiechnięta. Kupiliśmy jej mnóstwo zabawek, które musieliśmy wysłać pocztą do Niemiec bo stanowczo przekraczały dopuszczalną wagę bagażu. Kupiliśmy jej piłkę z mistrzostw świata, i nowe korki. Była godzina 12:30 Viv właśnie jadła śniadanie, a mała od 10:30 biegała po podwórku za piłką. Postawiła na małej bramce wielkiego misia i próbowała wbić piłkę do bramki. Była ubrana w swój strój Borussi i kopała nieprzerwanie od 2 godz. widziałem, po niej, ze ma duży talent. W końcu zarówno ja jak i Viv potrafiliśmy grać w piłkę. Viv ostatnimi dniami źle się czułą. Nic nie jadła, była cała blada czasami zdarzało jej się wymiotować. Bardzo się o nią martwiłem. Zawołałem Glorię do kuchni:
- Gloria córeczka chodź się coś napić.- od razu przybiegła do kuchni i aż skakała abym dał jej soczek aby dalej mogła biegać za piłką. Viv siedziała ledwo żywa przy stole i patrzyła z wielką niechęcią na kanapki, chociaż te (według mnie) wyglądały smakowicie. Popatrzyła na mnie, a potem na kanapki i wykrzywiła twarz na kształt grymasu. Powiedziałem do niej:
- Kochanie musisz coś, nic nie jesz to nie dobre dla ciebie.-
- Ale Mario zrozum, że jak tylko coś zjem to zwracam to.-
- No to czemu mi nic nie mówisz ubieraj się jedziemy do lekarza.-
- Nie mam siły.- powiedziała ledwo i spadła z krzesła, nie zdążyłem jej złapać. Podbiegłem do niej i próbowałem ją ocudzić. Nic to nie dawało, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Zadzwoniłem do Felixa, który mieszkał obok nas aby przyszedł do małej, po niecałej minucie mój brat był już z Glorią. Ja jechałem jak wariat do szpitala. Viv nie odzyskała przytomności. Podjechałem na SOR i wbiegłem na izbę przyjęć krzycząc:
- Lekarza! Pomocy!- od razu podbiegł do mnie jakiś lekarz i zapytał:
- Co się stało?-
- Zasłabła jakieś 10 minut temu, uderzyła się w głowę.-
- Jak pan ją tutaj wiózł odzyskiwała na chwilę przytomność?-
- Nie.-
- Zabierzemy ją na badania, a pan jest dla niej?-
- Mężem.-
- Zabierzemy pana żonę na badania, proszę czekać tutaj na korytarzu.-
- Dobrze.- i zawieźli moją ukochaną na badania. Zadzwoniłem do moich rodziców, do rodziców Viv, Rafała, trenera, Marco i Ani. Po ok 30 min. w szpitalu zjawił się Rafał, Ania i Marco. Jak jeden mąż zapytali:
- Co z nią?-
- Nie wiem pół godziny temu zabrali ją na badania, nikt jeszcze nie wychodził.- siedzieliśmy na korytarzu kolejne 20 min w końcu drzwi do sali w której przebywała Viv otworzyły się, a z niej wyszedł lekarz który badał moją żonę. Od razu wszyscy jak jeden mąż wstaliśmy i patrzyliśmy na lekarza jak na święty obrazek. Lekarz zapytał:
- Czy jest tutaj mąż pani Vivianne?- odpowiedziałem:
- Tak to ja. Co z nią doktorze?-
- Zapraszam do gabinetu.- wszedłem do środka, lecz mojej ukochanej tam nie było, zapytałem więc lekarza:
- Pani doktorze gdzie moja żona?-
- W tej chwili jest na sali, odpoczywa. Daliśmy jej dożylnie płyny ponieważ była bardzo odwodniona. Zrobiliśmy wszystkie konieczne badania. Zarówno badania krwi jak i USG z których wynika jedno. Pańska żona jest w 3 tygodniu ciąży. Gratuluję.- mi mowę odjęło po raz drugi zostanę ojcem. Moje marzenia się spełniają. Morda od razu mi się wyszczerzyła, lekarza widząc moją minę powiedział:
- Widzę, że pan się cieszy. Musi pan jedynie powiadomić żonę, i tutaj są wypisane zalecenia.-
- Dziękuję panu bardzo, a kiedy będę mógł zabrać ją do domu?-
- Myślę, że pojutrze będzie najlepiej i niech pańska żona zapisze się do ginekologa.-
- Wiem panie doktorze mamy 2 letnią córeczkę, mniej więcej wiem co robić.- uśmiechnąłem się i uściskałem dłoń lekarza po czym wyszedłem na korytarz. Marco, Rafał i Ania od razu wstali i wpatrywali się we mnie czekając na jakiekolwiek informacje o Viv. Ania zapytała:
- Co jej jest to coś poważnego?-
- Usiądźcie.- widziałem ten strach w ich oczach. Powiedziałem do nich:
- Zatem drodzy przyjaciele. Moja najukochańsza żona jest...w 3 tygodniu ciąży. Będę ojcem.- ich miny? Bezcenne. Ania wstała walnęła mnie w łeb i powiedziała:
- Człowieku chcesz abym na zawał zeszła. Już się bała, że to coś poważnego,a tu taka wspaniała wiadomość.- i przytuliła mnie po przyjacielsku, Rafał powiedział do mnie:
- No szwagier zwolnijcie tempo bo ty przed 30 będziesz miał jeszcze co najmniej trójkę berbeciów.- również mnie uściskał, a Reus (przyszły szwagier Viv, a narzeczony Poli) podszedł do mnie i zamknął mnie w swoim Lamowatym uścisku. Byłem tak szczęśliwy, że prawie biegłem do sali w której leżała moja najukochańsza żona. Wszedłem do środka i zobaczyłem, że Viv czyta jakąś gazetę. Powiedziałem do niej:
- Kochanie jak się czujesz?-
- Na razie ok, a co mówili lekarze, czemu tak haftowałam?-
- Chcesz dobrą czy złą wiadomość?-
- Dobrą.-
- No dobrze czyli dobra jest taka, że będziemy mieli dzidziusia.-
- A ta zła?-
- Że to dopiero 3 tydzień.-
- Ale czemu według ciebie to ta zła?-
- Bo długo będę musiał na niego lub na nią czekać, a chciałbym już mieć tego brzdąca na rękach.-
- Czyli skoro to 3 tydzień to.-
- Dokładnie kochanie noc poślubna widzisz jak się postarałem.-
- Ty nigdy nie umiesz zachowywać się poważnie?-
- Moje dzieci muszą wiedzieć, ze ich tatuś ma poczucie humoru.-
- Gloria o tym wie, ale boję się żeby nie zgłupiała bo jak patrzę jak ty się znią zajmujesz do spółki z Marco to bardzo się o to obawiam.-
- Haha bardzo śmieszne kochanie.-
- Wiem, że śmieszne. Kiedy mnie wypisują?-
- Pojutrze jak wszystko będzie ok.-
- Ok, przywieziesz do mnie Glorię?-
- Oczywiście kochanie, wezmę ci z domu jakieś rzeczy i przywiozę małą.- pocałowałem Viv w czoło i wyszedłem z sali. Na korytarzy napisałem do wszystkich znajomych i do rodziny sms-y z tą radosną nowiną. Oczywiście wpis musiał zagościć również na facebooku i instagramie. Skrobnąłem parę słów i kliknąłem "Opublikuj". Jechałem do domu w wyśmienitym humorze. Mam nadzieję, że Gloria ucieszy się, ze będzie miała rodzeństwo.
piątek, 6 czerwca 2014
Rozdział 39
Oczami Viv
Obudziłam się o 9:30. Poczułam, że mojego męża nie ma obok. Wstałam z łóżka założyłam koszulę Mario, i udałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i umyłam zęby. Nie miałam żadnego ubrania w łazience, więc wyszłam z niej w samej koszuli Mario i swojej bieliźnie, mój mąż szwędał się po pokoju. Czegoś szukał, powiedziałam do niego:
- Kochanie mnie szukasz?-
- Tak gdzie mi uciekłaś?-
- Byłam w łazience.-
- Beze mnie?- zapytał z wyrzutem w głosie:
- Tak bez ciebie. Umiem się sama umyć.-
- W to nie wątpię, ale wiesz, że jest kryzys trzeba wodę oszczędzać.-
- Kochanie ja znam twoje intencje dotyczące oszczędzania wody. Czemu po meczy nie proponujesz chłopakom abyście wodę oszczędzali.- i tym sposobem zgasiłam Mario.
- No dobrze a tak a propos przyniosłem śniadanko mojej kochanej żonie.-
- Mmmm, pachnie super chodź dam ci buzi w nagrodę.- Mario zaserwował mi uśmiech numer 1 pt. "Jak spowodować u Viv miękkie nogi." był w tym mistrzem. ZAWSZE jak widziałam ten jego uśmiech to automatycznie miękły mi nogi. Wracając do teraźniejszości. Mario podszedł do mnie oczekując na nagrodę. Nachylił się nade mną i czekał. Pomyślałam sobie "Czekasz skarbie na zbawienie, oj nie doczekasz się." Ale w końcu to jak zawsze ja pierwsza musiałam go pocałować. Czy mi to przeszkadzało? Absolutnie nie, uwielbiam całować mojego męża. Gy już zjadłam śniadanie Mario powiedział:
- To co kochanie to teraz się we trójkę pakujemy i lecimy w naszą rodzinną podróż poślubną?-
- W jaką podróż?-
- Poślubną razem z Glorią. Wszystko załatwione. Samolot wynajęty nic tylko zadzwonić do pilota i witaj przygodo. Popatrzyłam na mojego męża z miną WTF?! Jaki samolot wynajęty?! Mój ukochany oszalał. ALe ok spakowałam siebie i Glorię, zapytałam Mario ile tam będziemy, a ona odpowiedział, że 3 tygodnie. Szczerze zdziwiłam się, że dostał tyle wolnego ale nic nie mówiłam. Po 2 godz. siedziałam już w samolocie. Okazało się, że mój mężuś zrobił sobie prezent na urodziny i kupił sobie prywatny samolot. Ale musiałam przyznać, że wnętrze robiło wrażenie. Po jakiś 3 godzinach dolecieliśmy. Gdzie okazało się, że ten mój kochany wariat wywiózł nas na...Majorkę. Wynajął domek jednorodzinny, tak aby nikt nam nie przeszkadzał. Gloria miała swój własny pokoik,a my własną sypialnię, łazienka była naprawdę przytulna, kuchnia byłą duża, jadalnia przy kuchni i salon z 50 calowym telewizorem. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy na plażę było naprawdę super. Mario mówił, że był tutaj tylko raz, ale bardzo mu się podobało. Okazało się, że podczas ostatniej wizyty na tej wyspie kupił sobie jachcik sam mi to powiedział:
- Jak byłem tutaj ostatnio to sobie taki mały jachcik kupiłem.-
- Nie wierzę.-
- To uwierz i patrz.- i mim oczom ukazał się mały jacht. Właściwie wyraz mały powinnam wziąć w cudzysłów. A wnętrze? Cóż mój mąż miał gust. O ironio była sypialnia,a łóżeczko dla Glorii stało w sąsiednim pokoju. Co było jeszcze gorsze Mario miał licencję na prowadzenie tego czegoś. Mi powiedział:
- Ubierz sobie i Glorii kostium i poopalajcie się.- poszłam do naszej sypialni i ubrałam sobie mój ulubiony kostium, a córeczce przygotowałam kostiumik i kapelusik. Gloria od razu poszła do Mario i powiedziała do niego:
- Tatusiu, a weźnieś mnie na kolana?-
- Oczywiście skarbie.- i kierowali razem tą maszyną. Widziałam wielki uśmiech na twarzy mojej córeczki i męża. Gloria zawsze jak gdzieś wychodziliśmy pytała:
- A będzie tam można zagrać w piłkę?- zawsze nas to rozbawiało. Wiedzieliśmy, że nasza córeczka kocha ten sport, więc postanowiliśmy zapisać ją za dwa lata do szkółki BVB. Na pewno się ucieszy. Tylko problem tkwi w tym, ze nie ma szkółki dla dziewczyn. Jak powiedziałam o tym Glorii ona po swojemu powiedziała:
- To nic mama, będę grała tak ostro jak chłopaki. A jak mnie będą faulować to płakać nie będę bo będę twarda.- jak Mario to usłyszał to powiedział:
- Moja dzielna dziewczynka.- na jachcie świetnie się bawiliśmy, nawet mała Gloria znalazła sobie jakieś zajęcie. Czuliśmy tą rodzinną atmosferę. To były wspaniałe 3 tygodnie.
Obudziłam się o 9:30. Poczułam, że mojego męża nie ma obok. Wstałam z łóżka założyłam koszulę Mario, i udałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i umyłam zęby. Nie miałam żadnego ubrania w łazience, więc wyszłam z niej w samej koszuli Mario i swojej bieliźnie, mój mąż szwędał się po pokoju. Czegoś szukał, powiedziałam do niego:
- Kochanie mnie szukasz?-
- Tak gdzie mi uciekłaś?-
- Byłam w łazience.-
- Beze mnie?- zapytał z wyrzutem w głosie:
- Tak bez ciebie. Umiem się sama umyć.-
- W to nie wątpię, ale wiesz, że jest kryzys trzeba wodę oszczędzać.-
- Kochanie ja znam twoje intencje dotyczące oszczędzania wody. Czemu po meczy nie proponujesz chłopakom abyście wodę oszczędzali.- i tym sposobem zgasiłam Mario.
- No dobrze a tak a propos przyniosłem śniadanko mojej kochanej żonie.-
- Mmmm, pachnie super chodź dam ci buzi w nagrodę.- Mario zaserwował mi uśmiech numer 1 pt. "Jak spowodować u Viv miękkie nogi." był w tym mistrzem. ZAWSZE jak widziałam ten jego uśmiech to automatycznie miękły mi nogi. Wracając do teraźniejszości. Mario podszedł do mnie oczekując na nagrodę. Nachylił się nade mną i czekał. Pomyślałam sobie "Czekasz skarbie na zbawienie, oj nie doczekasz się." Ale w końcu to jak zawsze ja pierwsza musiałam go pocałować. Czy mi to przeszkadzało? Absolutnie nie, uwielbiam całować mojego męża. Gy już zjadłam śniadanie Mario powiedział:
- To co kochanie to teraz się we trójkę pakujemy i lecimy w naszą rodzinną podróż poślubną?-
- W jaką podróż?-
- Poślubną razem z Glorią. Wszystko załatwione. Samolot wynajęty nic tylko zadzwonić do pilota i witaj przygodo. Popatrzyłam na mojego męża z miną WTF?! Jaki samolot wynajęty?! Mój ukochany oszalał. ALe ok spakowałam siebie i Glorię, zapytałam Mario ile tam będziemy, a ona odpowiedział, że 3 tygodnie. Szczerze zdziwiłam się, że dostał tyle wolnego ale nic nie mówiłam. Po 2 godz. siedziałam już w samolocie. Okazało się, że mój mężuś zrobił sobie prezent na urodziny i kupił sobie prywatny samolot. Ale musiałam przyznać, że wnętrze robiło wrażenie. Po jakiś 3 godzinach dolecieliśmy. Gdzie okazało się, że ten mój kochany wariat wywiózł nas na...Majorkę. Wynajął domek jednorodzinny, tak aby nikt nam nie przeszkadzał. Gloria miała swój własny pokoik,a my własną sypialnię, łazienka była naprawdę przytulna, kuchnia byłą duża, jadalnia przy kuchni i salon z 50 calowym telewizorem. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy na plażę było naprawdę super. Mario mówił, że był tutaj tylko raz, ale bardzo mu się podobało. Okazało się, że podczas ostatniej wizyty na tej wyspie kupił sobie jachcik sam mi to powiedział:
- Jak byłem tutaj ostatnio to sobie taki mały jachcik kupiłem.-
- Nie wierzę.-
- To uwierz i patrz.- i mim oczom ukazał się mały jacht. Właściwie wyraz mały powinnam wziąć w cudzysłów. A wnętrze? Cóż mój mąż miał gust. O ironio była sypialnia,a łóżeczko dla Glorii stało w sąsiednim pokoju. Co było jeszcze gorsze Mario miał licencję na prowadzenie tego czegoś. Mi powiedział:
- Ubierz sobie i Glorii kostium i poopalajcie się.- poszłam do naszej sypialni i ubrałam sobie mój ulubiony kostium, a córeczce przygotowałam kostiumik i kapelusik. Gloria od razu poszła do Mario i powiedziała do niego:
- Tatusiu, a weźnieś mnie na kolana?-
- Oczywiście skarbie.- i kierowali razem tą maszyną. Widziałam wielki uśmiech na twarzy mojej córeczki i męża. Gloria zawsze jak gdzieś wychodziliśmy pytała:
- A będzie tam można zagrać w piłkę?- zawsze nas to rozbawiało. Wiedzieliśmy, że nasza córeczka kocha ten sport, więc postanowiliśmy zapisać ją za dwa lata do szkółki BVB. Na pewno się ucieszy. Tylko problem tkwi w tym, ze nie ma szkółki dla dziewczyn. Jak powiedziałam o tym Glorii ona po swojemu powiedziała:
- To nic mama, będę grała tak ostro jak chłopaki. A jak mnie będą faulować to płakać nie będę bo będę twarda.- jak Mario to usłyszał to powiedział:
- Moja dzielna dziewczynka.- na jachcie świetnie się bawiliśmy, nawet mała Gloria znalazła sobie jakieś zajęcie. Czuliśmy tą rodzinną atmosferę. To były wspaniałe 3 tygodnie.
środa, 4 czerwca 2014
Rozdział 38
Dzień ślubu Mario i Vivianne oczami Viv
Przygotowywałam się do tej ważnej uroczystości w naszym obecnym domu, a Mario w swoim rodzinnym domu. Gloria leżała w łóżeczku i spała. Moja suknia wisiała w pokrowcu na szafie, buty (te białe) stały koło szafy. Moje kuzynki latały wokół mnie i przygotowywały wszystko na uroczystość. Mario miał przy sobie bukiet i obrączki. W naszej sypialni była jeszcze makijażystka i fryzjerka. Najpierw zrobiono mi fryzurę, a potem makijaż. Muszę przyznać, że świetnie to wyglądało. Bardzo mi się podobała moja biżuteria którą dostałam od mojej mamy. Gdy schodziłam z ze schodów w salonie zobaczyłam moich rodziców i brata. Mama poryczała się ze szczęścia. Moja córeczka była na rękach swojego wujka. Ślicznie wyglądała. Pamiętam jak po urodzeniu miała ciemne włoski, a teraz jej się rozjaśniły, ja miałam tak samo, po urodzeniu miałam jaśniutkie blond włosy, a teraz mam brązowe. Ale wracając do naszego dnia. Gloria miała nieść obrączki, a Sara i Oliwka miały sypać kwiatki. W pewnym momencie usłyszałam klakson samochodu ślubnego, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Mario z rodzicami. Mieli dać nam błogosławieństwo. Mario wręczył mi kwiaty i powiedział mi na ucho:
- Wyglądasz niesamowicie.-
- Ty również.- powiedziałam do niego patrząc na to jak prezentuje się w garniaku. Po błogosławieństwie udaliśmy się do samochodu stojącego pod domem. Razem z nami jechali nasi świadkowie i nasza córeczka która na kolanach trzymał Mario. Dojechaliśmy do kościoła przed którym stało mnóstwo reporterów i fanów, którzy chcieli zobaczyć Mario w ostatnich minutach wolności. Gdy nadszedł moment przysięgi mało co się nie poryczałam. W końcu na naszych palcach spoczywały obrączki. Wyszliśmy z kościoła i goście rzucali w nas ryżem i płatkami róż. Nie chcieliśmy przyjmować życzeń przed kościołem tylko jak będziemy na sali weselnej. Jej wystrój sprawiał wrażenie, że siedzimy pod gołym niebem. Obok była sala taneczna. Wystrój bardzo mi się podobał. Było dużo gości i wszyscy mogli się pomieścić. Była CAŁA Borussia, trener Klopp z małżonką oraz Željko Buvač nasze rodziny i tak jakoś zebrało się ponad 300 osób. Wczoraj czytałam na plotkarskim portalu, że ten ślub jest okrzyknięty ślubem dekady. Co się dziwić stan cywilny zmienia Niemiecki Messi. Po obiedzie podszedł do mnie Mario i powiedział:
- Mogę prosić panią do tańca pani Götze?- odpowiedziałam mu:
- Oczywiście panie Götze.- poszliśmy na parkiet, a Gloria, Sara i Oliwka dmuchały bańki mydlane, które na szczęście nie pozostawiały śladów na parkiecie inaczej zabiłabym się. Z głośników poleciała piosenka Libera i Natalii Szroeder. O północy na salę wjechał tort. I pomyśleć, że my go mamy pokroić. Po wykonaniu układu choreograficznego wszyscy bili nam brawa. Nie mieliśmy zespoły tylko laptopa z muzyką obsługiwał jeden z kelnerów. W pewnym momencie zauważyłam, że do ów DJ-a podszedł Lewy, pomyślałam sobie "No to koniec!" wziął do ręki mikrofon i powiedział:
- Panie i panowie, a teraz mały prezent dla pana młodego, który w tym właśnie dniu żegna się z wolnością. Mam nadzieję Mario, że nigdy nie usłyszę od ciebie zdania "Sorry chłopaki ja spadam do domu bo żoneczka czeka."- podeszła do mnie Ania i powiedziała:
- Sorry za Roberta, ale powiedział, że muszą przedstawić ten taniec na waszym weselu. Jam w tym palcy nie maczałam przysięgam. Nagle na sali tanecznej zgasło światło po chwili znów się zapaliło i ujrzałam zawodników BVB w samych spodniach, bez koszul, ale za to w krawatach lub muchach (zależy co kto miał). To był szok 20 paru facetów z gołymi klatami na moim weselu żyć nie umierać. Z głośników poleciały pierwsze nuty...Gangnam style. Stałam z szeroko otwartymi oczami i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Mario stanął za mną i zasłonił mi oczy bo jak to ujął na widok tylko gołych klat jego kolegów mogłabym jeszcze rozwód z nim wziąć. Ja powiedziałam:
- Twoja klata mnie w zupełności zaspokaja.- i mój MĄŻ pocałował mnie w policzek i dalej podziwialiśmy wygłupy chłopaków. Ale niestety to nie był koniec. Na scenę na której stał stół z butelką od wina i innymi pierdołami wyszedł Lewy (już ubrany) i powiedział:
- A teraz specjalnie dla polskojęzycznych gości ja wraz z pomocnikami odegramy skecz kabaretowy. Przed państwem Kabaret neonówka "Wesele" w wykonaniu. Lewego i innych. Myślałam, ze zesikam się ze śmiechu razem z Mario, który wszystko zrozumiał. Wszyscy, którzy rozumieli co mówią chłopacy na scenie zwijali się ze śmiechu. A dziewczyny razem ze mną też miałyśmy prezencik dla naszych menów. Ania nauczyła mnie trochę tańca brzucha ( była w tym naprawdę dobra) i po tym jak przebrałam się w ciuchy do układu, a na nie założyłam satynowy szlafrok . Tak samo jak chłopacy zgasiłyśmy światło, a po chwili z głośników poleciały pierwsze nuty "Get sexy" więcej było przy tym śmiechu niż tańca, ale widziałam po minie Mario, że powstrzymywał ledwo swoje nerwowe usposobienie na wodzy. Gdy muzyka się skończyła poszłam ubrać się w jakąś wygodniejszą sukienkę i buty. Zabawa była naprawdę przednia. Była już 1:30 a Gloria nadal nie była w łóżku, cały czas krążyła od wujków do dziadków po nas. W pewnym momencie tańca do piosenki "Ona tańczy dla mnie" którą zapodał DJ Lewy Mario powiedział do mnie:
- Chodźmy kochanie do pokoju co?-
- A czemu przecież teraz jest tak fajnie. Jeszcze nie wypiłeś kolejki z moim wujkiem, a to jest u nas obowiązkowe.-
- Ze swojej nocy poślubnej chcę coś pamiętać.-
- A co masz taką słabą głowę?-
- Do polskiej wódki tak. To co idziemy.-
- No w sumie jak tak mnie błagasz to ostatecznie mogę się zgodzić.-
- Widzisz kochanie mam dar przekonywania.- udaliśmy się na pierwsze piętro pensjonatu w którym mieliśmy weselę. Tam były pokoje dla gości jak i dla pary młodej. Mario otworzył kluczem drzwi, wziął mnie na ręce i wniósł do pokoju. Widziałam wszędzie płatki róż. Na pościeli na łóżku były one usypane w serce. Pięknie to wyglądało. W pewnej chwili usłyszałam ciche nuty mojej ulubionej polskiej piosenki. Mario ukłonił się przede mną i podał mi rękę prosząc mnie do tańca. Nuty piosenki były jakby na drugim planie, ja byłam wtulona w ramiona mojego męża i bujaliśmy się w rytm muzyki. W pewnym momencie jego usta odszukały moje, a jego dłonie mocowały się z zamkiem od sukienki. Ja nie byłam mu dłużna i powoli rozpinałam guziki jego koszuli. Gdy moja sukienka opadła na podłogę Mario popatrzył mi prosto w oczy i powiedział:
- Jestem cholernym szczęściarzem. Kocham Cię.- i znów zatraciliśmy się w pocałunku. Niestety z serca które było na pościeli nic nie zostało.Po wszystkim opadliśmy na łóżko ciężko dysząc. Mario przytulił mnie do swojej klatki piersiowej i powiedział:
- Miłych snów kochanie. Pojutrze lecimy na 3 tygodniowy urlopik.-
- Nie pytam gdzie bo mi i tak nie powiesz. Mi łych snów kochanie.- pocałowałam go w nos i usnęłam.
-----------------------------------------------------------------------------------
Lecę do was z 38 rozdziałem. Jeśli chodzi o skecz to był on odgrywany na weselu przez następujące osoby:
Łukasz Piszczek - pan młody
Kuba Błaszczykowski - pan młody
Robert Lewandowski - drużba lub prowadzący
Wojciech Szczęsny - matka pana młodego
Rafał - złapał krawat Kuby
Marco - złapał krawat Łukasza
Serdecznie pozdrawiam trzymajcie się ciepło.
Przygotowywałam się do tej ważnej uroczystości w naszym obecnym domu, a Mario w swoim rodzinnym domu. Gloria leżała w łóżeczku i spała. Moja suknia wisiała w pokrowcu na szafie, buty (te białe) stały koło szafy. Moje kuzynki latały wokół mnie i przygotowywały wszystko na uroczystość. Mario miał przy sobie bukiet i obrączki. W naszej sypialni była jeszcze makijażystka i fryzjerka. Najpierw zrobiono mi fryzurę, a potem makijaż. Muszę przyznać, że świetnie to wyglądało. Bardzo mi się podobała moja biżuteria którą dostałam od mojej mamy. Gdy schodziłam z ze schodów w salonie zobaczyłam moich rodziców i brata. Mama poryczała się ze szczęścia. Moja córeczka była na rękach swojego wujka. Ślicznie wyglądała. Pamiętam jak po urodzeniu miała ciemne włoski, a teraz jej się rozjaśniły, ja miałam tak samo, po urodzeniu miałam jaśniutkie blond włosy, a teraz mam brązowe. Ale wracając do naszego dnia. Gloria miała nieść obrączki, a Sara i Oliwka miały sypać kwiatki. W pewnym momencie usłyszałam klakson samochodu ślubnego, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Mario z rodzicami. Mieli dać nam błogosławieństwo. Mario wręczył mi kwiaty i powiedział mi na ucho:
- Wyglądasz niesamowicie.-
- Ty również.- powiedziałam do niego patrząc na to jak prezentuje się w garniaku. Po błogosławieństwie udaliśmy się do samochodu stojącego pod domem. Razem z nami jechali nasi świadkowie i nasza córeczka która na kolanach trzymał Mario. Dojechaliśmy do kościoła przed którym stało mnóstwo reporterów i fanów, którzy chcieli zobaczyć Mario w ostatnich minutach wolności. Gdy nadszedł moment przysięgi mało co się nie poryczałam. W końcu na naszych palcach spoczywały obrączki. Wyszliśmy z kościoła i goście rzucali w nas ryżem i płatkami róż. Nie chcieliśmy przyjmować życzeń przed kościołem tylko jak będziemy na sali weselnej. Jej wystrój sprawiał wrażenie, że siedzimy pod gołym niebem. Obok była sala taneczna. Wystrój bardzo mi się podobał. Było dużo gości i wszyscy mogli się pomieścić. Była CAŁA Borussia, trener Klopp z małżonką oraz Željko Buvač nasze rodziny i tak jakoś zebrało się ponad 300 osób. Wczoraj czytałam na plotkarskim portalu, że ten ślub jest okrzyknięty ślubem dekady. Co się dziwić stan cywilny zmienia Niemiecki Messi. Po obiedzie podszedł do mnie Mario i powiedział:
- Mogę prosić panią do tańca pani Götze?- odpowiedziałam mu:
- Oczywiście panie Götze.- poszliśmy na parkiet, a Gloria, Sara i Oliwka dmuchały bańki mydlane, które na szczęście nie pozostawiały śladów na parkiecie inaczej zabiłabym się. Z głośników poleciała piosenka Libera i Natalii Szroeder. O północy na salę wjechał tort. I pomyśleć, że my go mamy pokroić. Po wykonaniu układu choreograficznego wszyscy bili nam brawa. Nie mieliśmy zespoły tylko laptopa z muzyką obsługiwał jeden z kelnerów. W pewnym momencie zauważyłam, że do ów DJ-a podszedł Lewy, pomyślałam sobie "No to koniec!" wziął do ręki mikrofon i powiedział:
- Panie i panowie, a teraz mały prezent dla pana młodego, który w tym właśnie dniu żegna się z wolnością. Mam nadzieję Mario, że nigdy nie usłyszę od ciebie zdania "Sorry chłopaki ja spadam do domu bo żoneczka czeka."- podeszła do mnie Ania i powiedziała:
- Sorry za Roberta, ale powiedział, że muszą przedstawić ten taniec na waszym weselu. Jam w tym palcy nie maczałam przysięgam. Nagle na sali tanecznej zgasło światło po chwili znów się zapaliło i ujrzałam zawodników BVB w samych spodniach, bez koszul, ale za to w krawatach lub muchach (zależy co kto miał). To był szok 20 paru facetów z gołymi klatami na moim weselu żyć nie umierać. Z głośników poleciały pierwsze nuty...Gangnam style. Stałam z szeroko otwartymi oczami i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Mario stanął za mną i zasłonił mi oczy bo jak to ujął na widok tylko gołych klat jego kolegów mogłabym jeszcze rozwód z nim wziąć. Ja powiedziałam:
- Twoja klata mnie w zupełności zaspokaja.- i mój MĄŻ pocałował mnie w policzek i dalej podziwialiśmy wygłupy chłopaków. Ale niestety to nie był koniec. Na scenę na której stał stół z butelką od wina i innymi pierdołami wyszedł Lewy (już ubrany) i powiedział:
- A teraz specjalnie dla polskojęzycznych gości ja wraz z pomocnikami odegramy skecz kabaretowy. Przed państwem Kabaret neonówka "Wesele" w wykonaniu. Lewego i innych. Myślałam, ze zesikam się ze śmiechu razem z Mario, który wszystko zrozumiał. Wszyscy, którzy rozumieli co mówią chłopacy na scenie zwijali się ze śmiechu. A dziewczyny razem ze mną też miałyśmy prezencik dla naszych menów. Ania nauczyła mnie trochę tańca brzucha ( była w tym naprawdę dobra) i po tym jak przebrałam się w ciuchy do układu, a na nie założyłam satynowy szlafrok . Tak samo jak chłopacy zgasiłyśmy światło, a po chwili z głośników poleciały pierwsze nuty "Get sexy" więcej było przy tym śmiechu niż tańca, ale widziałam po minie Mario, że powstrzymywał ledwo swoje nerwowe usposobienie na wodzy. Gdy muzyka się skończyła poszłam ubrać się w jakąś wygodniejszą sukienkę i buty. Zabawa była naprawdę przednia. Była już 1:30 a Gloria nadal nie była w łóżku, cały czas krążyła od wujków do dziadków po nas. W pewnym momencie tańca do piosenki "Ona tańczy dla mnie" którą zapodał DJ Lewy Mario powiedział do mnie:
- Chodźmy kochanie do pokoju co?-
- A czemu przecież teraz jest tak fajnie. Jeszcze nie wypiłeś kolejki z moim wujkiem, a to jest u nas obowiązkowe.-
- Ze swojej nocy poślubnej chcę coś pamiętać.-
- A co masz taką słabą głowę?-
- Do polskiej wódki tak. To co idziemy.-
- No w sumie jak tak mnie błagasz to ostatecznie mogę się zgodzić.-
- Widzisz kochanie mam dar przekonywania.- udaliśmy się na pierwsze piętro pensjonatu w którym mieliśmy weselę. Tam były pokoje dla gości jak i dla pary młodej. Mario otworzył kluczem drzwi, wziął mnie na ręce i wniósł do pokoju. Widziałam wszędzie płatki róż. Na pościeli na łóżku były one usypane w serce. Pięknie to wyglądało. W pewnej chwili usłyszałam ciche nuty mojej ulubionej polskiej piosenki. Mario ukłonił się przede mną i podał mi rękę prosząc mnie do tańca. Nuty piosenki były jakby na drugim planie, ja byłam wtulona w ramiona mojego męża i bujaliśmy się w rytm muzyki. W pewnym momencie jego usta odszukały moje, a jego dłonie mocowały się z zamkiem od sukienki. Ja nie byłam mu dłużna i powoli rozpinałam guziki jego koszuli. Gdy moja sukienka opadła na podłogę Mario popatrzył mi prosto w oczy i powiedział:
- Jestem cholernym szczęściarzem. Kocham Cię.- i znów zatraciliśmy się w pocałunku. Niestety z serca które było na pościeli nic nie zostało.Po wszystkim opadliśmy na łóżko ciężko dysząc. Mario przytulił mnie do swojej klatki piersiowej i powiedział:
- Miłych snów kochanie. Pojutrze lecimy na 3 tygodniowy urlopik.-
- Nie pytam gdzie bo mi i tak nie powiesz. Mi łych snów kochanie.- pocałowałam go w nos i usnęłam.
-----------------------------------------------------------------------------------
Lecę do was z 38 rozdziałem. Jeśli chodzi o skecz to był on odgrywany na weselu przez następujące osoby:
Łukasz Piszczek - pan młody
Kuba Błaszczykowski - pan młody
Robert Lewandowski - drużba lub prowadzący
Wojciech Szczęsny - matka pana młodego
Rafał - złapał krawat Kuby
Marco - złapał krawat Łukasza
Serdecznie pozdrawiam trzymajcie się ciepło.
Subskrybuj:
Posty (Atom)