środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 40

Oczami Mario

Wczoraj wróciliśmy z naszej podróży poślubnej. Było naprawdę wspaniale. Viv bardzo się opalił, ale nie poparzyła się na szczęście. Glorii bardzo się podobało, cały czas była uśmiechnięta. Kupiliśmy jej mnóstwo zabawek, które musieliśmy wysłać pocztą do Niemiec bo stanowczo przekraczały dopuszczalną wagę bagażu. Kupiliśmy jej piłkę z mistrzostw świata, i nowe korki. Była godzina 12:30 Viv właśnie jadła śniadanie, a mała od 10:30 biegała po podwórku za piłką. Postawiła na małej bramce wielkiego misia i próbowała wbić piłkę do bramki. Była ubrana w swój strój Borussi i kopała nieprzerwanie od 2 godz. widziałem, po niej, ze ma duży talent. W końcu zarówno ja jak i Viv potrafiliśmy grać w piłkę. Viv ostatnimi dniami źle się czułą. Nic nie jadła, była cała blada czasami zdarzało jej się wymiotować. Bardzo się o nią martwiłem. Zawołałem Glorię do kuchni:
- Gloria córeczka chodź się coś napić.- od razu przybiegła do kuchni i aż skakała abym dał jej soczek aby dalej mogła biegać za piłką. Viv siedziała ledwo żywa przy stole i patrzyła z wielką niechęcią na kanapki, chociaż te (według mnie) wyglądały smakowicie. Popatrzyła na mnie, a potem na kanapki i wykrzywiła twarz na kształt grymasu. Powiedziałem do niej:
- Kochanie musisz coś, nic nie jesz to nie dobre dla ciebie.-
- Ale Mario zrozum, że jak tylko coś zjem to zwracam to.-
- No to czemu mi nic nie mówisz ubieraj się jedziemy do lekarza.-
- Nie mam siły.- powiedziała ledwo i spadła z krzesła, nie zdążyłem jej złapać. Podbiegłem do niej i próbowałem ją ocudzić. Nic to nie dawało, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Zadzwoniłem do Felixa, który mieszkał obok nas aby przyszedł do małej, po niecałej minucie mój brat był już z Glorią. Ja jechałem jak wariat do szpitala. Viv nie odzyskała przytomności. Podjechałem na SOR i wbiegłem na izbę przyjęć krzycząc:
- Lekarza! Pomocy!- od razu podbiegł do mnie jakiś lekarz i zapytał:
- Co się stało?-
- Zasłabła jakieś 10 minut temu, uderzyła się w głowę.-
- Jak pan ją tutaj wiózł odzyskiwała na chwilę przytomność?-
- Nie.-
- Zabierzemy ją na badania, a pan jest dla niej?-
- Mężem.-
- Zabierzemy pana żonę na badania, proszę czekać tutaj na korytarzu.-
- Dobrze.- i zawieźli moją ukochaną na badania. Zadzwoniłem do moich rodziców, do rodziców Viv, Rafała, trenera, Marco i Ani. Po ok 30 min. w szpitalu zjawił się Rafał, Ania i Marco. Jak jeden mąż zapytali:
- Co z nią?-
- Nie wiem pół godziny temu zabrali ją na badania, nikt jeszcze nie wychodził.- siedzieliśmy na korytarzu kolejne 20 min w końcu drzwi do sali w której przebywała Viv otworzyły się, a z niej wyszedł lekarz który badał moją żonę. Od razu wszyscy jak jeden mąż wstaliśmy i patrzyliśmy na lekarza jak na święty obrazek. Lekarz zapytał:
- Czy jest tutaj mąż pani Vivianne?- odpowiedziałem:
- Tak to ja. Co z nią doktorze?-
- Zapraszam do gabinetu.- wszedłem do środka, lecz mojej ukochanej tam nie było, zapytałem więc lekarza:
- Pani doktorze gdzie moja żona?-
- W tej chwili jest na sali, odpoczywa. Daliśmy jej dożylnie płyny ponieważ była bardzo odwodniona. Zrobiliśmy wszystkie konieczne badania. Zarówno badania krwi jak i USG z których wynika jedno. Pańska żona jest w 3 tygodniu ciąży. Gratuluję.- mi mowę odjęło po raz drugi zostanę ojcem. Moje marzenia się spełniają. Morda od razu mi się wyszczerzyła, lekarza widząc moją minę powiedział:
- Widzę, że pan się cieszy. Musi pan jedynie powiadomić żonę, i tutaj są wypisane zalecenia.-
- Dziękuję panu bardzo, a kiedy będę mógł zabrać ją do domu?-
- Myślę, że pojutrze będzie najlepiej i niech pańska żona zapisze się do ginekologa.-
- Wiem panie doktorze mamy 2 letnią córeczkę, mniej więcej wiem co robić.- uśmiechnąłem się i uściskałem dłoń lekarza po czym wyszedłem na korytarz. Marco, Rafał i Ania od razu wstali i wpatrywali się we mnie czekając na jakiekolwiek informacje o Viv. Ania zapytała:
- Co jej jest to coś poważnego?-
- Usiądźcie.- widziałem ten strach w ich oczach. Powiedziałem do nich:
- Zatem drodzy przyjaciele. Moja najukochańsza żona jest...w 3 tygodniu ciąży. Będę ojcem.- ich miny? Bezcenne. Ania wstała walnęła mnie w łeb i powiedziała:
- Człowieku chcesz abym na zawał zeszła. Już się bała, że to coś poważnego,a tu taka wspaniała wiadomość.- i przytuliła mnie po przyjacielsku, Rafał powiedział do mnie:
- No szwagier zwolnijcie tempo bo ty przed 30 będziesz miał jeszcze co najmniej trójkę berbeciów.- również mnie uściskał, a Reus (przyszły szwagier Viv, a narzeczony Poli) podszedł do mnie i zamknął mnie w swoim Lamowatym uścisku. Byłem tak szczęśliwy, że prawie biegłem do sali w której leżała moja najukochańsza żona. Wszedłem do środka i zobaczyłem, że Viv czyta jakąś gazetę. Powiedziałem do niej:
- Kochanie jak się czujesz?-
- Na razie ok, a co mówili lekarze, czemu tak haftowałam?-
- Chcesz dobrą czy złą wiadomość?-
- Dobrą.-
- No dobrze czyli dobra jest taka, że będziemy mieli dzidziusia.-
- A ta zła?-
- Że to dopiero 3 tydzień.-
- Ale czemu według ciebie to ta zła?-
- Bo długo będę musiał na niego lub na nią czekać, a chciałbym już mieć tego brzdąca na rękach.-
- Czyli skoro to 3 tydzień to.-
- Dokładnie kochanie noc poślubna widzisz jak się postarałem.-
- Ty nigdy nie umiesz zachowywać się poważnie?-
- Moje dzieci muszą wiedzieć, ze ich tatuś ma poczucie humoru.-
- Gloria o tym wie, ale boję się żeby nie zgłupiała bo jak patrzę jak ty się znią zajmujesz do spółki z Marco to bardzo się o to obawiam.-
- Haha bardzo śmieszne kochanie.-
- Wiem, że śmieszne. Kiedy mnie wypisują?-
- Pojutrze jak wszystko będzie ok.-
- Ok, przywieziesz do mnie Glorię?-
- Oczywiście kochanie, wezmę ci  z domu jakieś rzeczy i przywiozę małą.- pocałowałem Viv w czoło i wyszedłem z sali. Na korytarzy napisałem do wszystkich znajomych i do rodziny sms-y z tą radosną nowiną. Oczywiście wpis musiał zagościć również na facebooku i instagramie. Skrobnąłem parę słów i kliknąłem "Opublikuj". Jechałem do domu w wyśmienitym humorze. Mam nadzieję, że Gloria ucieszy się, ze będzie miała rodzeństwo.

2 komentarze:

  1. Rozdział jest cudowny. Na poczatku nie źle się przestraszyłam Jan Viv straciła przytomność. Ale potem jak Mario wszedł do gabinetu to od razu się uśmiechnęłam. Poczułam nawet ulgę ;)
    Mam nadzieję, że tym razem będzie to chłopiec ;)
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Dodaj go jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziki wielkie za koma. Rozdział dodam jutro, albo dzisiaj wieczorem, nie wiem. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział na twoim blogu.

      Usuń