niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 36

Oczami Mario
Podszedł do nas lekarz, lecz nie miał za wesołej miny i powiedział:
- Państwa córka, ma się nieco lepiej, ale jej stan nadal jest poważny. Musimy nadal czekać. Mogą państwo wejść na OIOM, ale w specjalnych uniformach.- odpowiedziałem:
- Dziękuję doktorze.- ubraliśmy się w specjalne uniformy i poszliśmy na OIOM. Nasza kruszynka leżała w inkubatorze i spała. Już nie płakała. Na tabliczce był zapis temperatury. Ostatnio była mierzona temperatura 15 minut temu i zmalała do 38,2 stopnia. To i tak mały sukces. Nie mogliśmy pogłaskać nawet naszej księżniczki to strasznie bolesne uczucie. Siedzieliśmy tam 10 min. i wyszliśmy na korytarz Viv od razu przytuliła się do mnie i zaczęła płakać. Ja cały czas powtarzałem:
- Będzie dobrze kochanie. Nasza księżniczka wyjdzie z tego. Staliśmy tak na środku korytarza i usłyszałem dużą liczbę osób. Podniosłem głowę i zobaczyłem moich kolegów z drużyny. Trener zapytał mnie:
- Jak mała?-
- Ciutkę lepiej gorączka spadła do 38,2 stopnia, ale dalej jest w ciężkim stanie.-
- Jesteśmy z wami. Może wróćcie do domu, a my tutaj zostaniemy. Oboje jesteście ledwo żywi.-
- Na pewno?-

- Tak Mario zadzwonimy do was jak coś będzie wiadomo.-
- No dobrze.- wziąłem Viv na ręce bo już słaniała się na nogach i zaniosłem ją do samochodu. Wróciliśmy do domu i poszedłem razem z narzeczoną do łóżka aby spróbować zasnąć.Zasnęliśmy ok 17:30. Obudziliśmy się następnego dnia o 7:15. Zrobiłem Viv śniadanie do łóżka i zaniosłem jej. Moja ukochana nie chciała jeść, ale siła persfazji MG10 zawsze działa. Sam również zjadałem lekkie śniadanie, od razu potem pojechaliśmy do szpitala. Lekarz powiedział nam, ze gorączka spadła do 37,5 stopnia, a w poczekalni siedział trener i moi rodzice. Bałem się, że mogą mieć jakieś pretensje do Viv,  ale moja mam podeszłam do mnie i Viv przytuliła nas i powiedziała:
- Wszystko będzie dobrze. Gloria to silna dziewczynka wyjdzie z tego. Wyspałaś się Viv.- zwróciła się do mojej ukochanej
- W miarę dziękuję, a jak Gloria spała w nocy?-
- Tak koło 5:30 się obudziła, ale cały czas śpi.-
- Może będzie lepiej.-
- Skarbie na pewno będzie lepiej.- moja mama odpowiedziała mojej narzeczonej na jej prawie nieme pytanie. Ja udałem się do bufetu i kupiłem każdemu jakąś kanapkę i sałatkę. Ok godz 12:30 ja i Viv mogliśmy wejść do małej aż na 30 min. patrząc na moją córeczkę widziałem, że już lepiej się czuje. Nawet próbowała się uśmiechać do nas. Poznawała nas. Dotknąłem palcem szyby inkubatora w którym leżała Gloria, a ona przyłożyła swoją rączkę do szyby jakby chciała chwycić mój palec. To było urocze. Siedzieliśmy tam ok 30 min i opowiadaliśmy małej o tym co się u nas dzieje. Potem wróciliśmy do reszty i opowiedzieliśmy co z naszą kruszynką. O godz. 20:30 wróciliśmy do domu. I tak przez kolejne 2 tygodnie. Taka rutyna zrobiła się z życia chwilowo. Ale z każdym dniem z małą było coraz lepiej. 

6 komentarzy:

  1. Biedna ;c
    Mam nadzieję, że wszystko będzie z nią dobrze.
    Rozdział cudowny
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za koma. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam na resztę blogów.

      Usuń
  2. Rozdział jak zawsze genialny :) Cieszę się że z kruszynką zaczyna być lepiej :) Dodaj jak najszybciej następny :)

    OdpowiedzUsuń