Oczami Mario
Obudziłem się o 6:00 (jak to jest możliwe?) obróciłem głowę w prawo aby zobaczyć twarz mojej ukochanej. Spała spokojnie widziałem po jej minie, że śni błogie sny. Wstałem cicho z łóżka i udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i wróciłem do sypialni. Zauważyłem, że Viv już nie śpi powiedziałem do niej:
- Kochanie jeszcze wcześnie pośpi jeszcze i pocałowałem ją w czoło. Udałem się do kuchni w celu zrobienia czegoś do jedzenia. Po zrobieniu kanapek z rzodkiewką i pomidorem udałem się do salonu i włączyłem cicho telewizor. Wróciłem do kuchni aby zrobić sobie kawę. nastawiłem ekspres i czekałem chwilę aż czarna ciecz będzie gotowa. Razem z moim porannym rozbudzaczem wróciłem do salonu i słuchałem wiadomości. Oglądałem o dziwo same wiadomości. Przełączyłem na kanał muzyczny i po cichu słuchałem muzyki. Spędziłem tak czas do 9:30 kiedy na schodach usłyszałem kroki mojej ukochanej. Odwróciłem się i ujrzałem mojego aniołka. Powiedziałem do niej:
- Cześć słoneczko jak się spało?-
- W miarę. A tobie czemu tak wcześnie wstałeś?-
- Dobrze spałem, nie wiem byłem wyspany, więc się obudziłem. Chodź siadaj zrobię Ci śniadanie.-
- Mario, ale ja mogę sama.-
- Wiem, ale ja chcę to zrobić za ciebie.-
- Ale ja nie jestem obłożnie chora jestem w ciąży.-
- Wiem, ale w ciąży też musisz o siebie dbać.-
- I weź tutaj faceta przegadaj.-
- Mnie nie przegadasz kochanie.-
- I to jest najgorsze, o której masz dzisiaj trening?-
- Dzisiaj mam wolne kochanie, więc jest przez cały dzień do twojej dyspozycji.-
- Mam pomysł.-
- Jaki?-
- Zakupy dla Glorii. Wiesz typu nosidełko, wózek itp. co ty na to?-
- Jak najbardziej za tym bardziej, że ja płacę.-
- Mario no proszę Cię.-
- Nie ma kochanie.-
- Gdybym Cię tak nie kochała to bym Cię zabiła.-
- O odezwał się agresor w Viv ludzie uciekajcie!-
- Haha, bardzo śmieszne Mario.-
Oczami Viv
Po kilkunastu min już siedzieliśmy w dużym Mercedesie Mario. Podjechaliśmy do galerii handlowej. Jak ja dziękowałam bogu, że Mario ma terenowe auto w garażu. Mario czekał na mnie przed drzwiami pasażera. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Co dupka urosła?-
- Nie pogrywaj ze mną bo Gloria będzie twoim pierwszym i ostatnim dzieckiem.- popatrzyłam na niego z mordem w oczach.
- Oj nie bulwersuj się kochanie.- i pocałował mnie w policzek w ramach przeprosin. Uśmiechnął się do mnie i chwycił mnie za rękę i udaliśmy się do wejścia do centrum handlowego. Po kilku minutach znaleźliśmy sklep z artykułami dla dzieci i kobiet w ciąży. Na wystawie Mario wyczaił bardzo śmieszną bluzkę i wręcz kazał mi ją przymierzyć. Muszę mu przyznać rację, że slogan był całkiem, całkiem. Ja też znalazłam coś ciekawego. Aby zrobić na złość Mario byliśmy w polskim sklepie, więc wszystko było napisane po polsku. Znalazłam nawet śliczny wózek dla mojej kruszynki. Mario znalzł nosidełko i fotelik. Chciałam aby mała jeździła tylko w dużym samochodzie ponieważ słyszałam, że to bezpieczniejsze. Patrzyliśmy również na zabawki. Znalazłam bardzo ładną matę z zabawkami. Mój narzeczony znalazł śliczną kołyskę którą postawimy w salonie. Znalazłam ślicznego misia który będzie w łóżeczku naszej kruszynki. I będzie taką jej przytulanką na koszmary. Sama w dzieciństwie miałam futszaka przy którym czułam się bezpiecznie. A pan Super Mario znalazł jeszcze buciki i powiedział, że musi je wziąć. Zakupy zajęły nam ok 3 godz. muszę przyznać, że byłam zmęczona. Zanieśliśmy zakupy do samochodu i wróciliśmy na małą przekąskę. Ja zamówiłam lekką sałatkę, a Mario? Mario oczywiście na ostro czyli: 6 skrzydełek w super ostrej panierce. A kelner mówił mu, że mało osób to zjada, ale Mario powiedział do mnie:
- Ja nie dam rady skrzydełkom, ja Mario Götze nie dam rady skrzydełkom?!-
- Żeby potem nie było krzyku.- i jak to się skończyło? Mario po pierwszym gryzie latał po całej restauracji i piszczał tak piszczał, że parzy. Po czym wleciał do toalety. Weszłam do środka bo długo nie wychodził i co zobaczyłam? Mario pił zimną wodę z kranu jakby wrócił do cywilizacji po miesiącu na pustyni. Szkoda, ze tego nie nagrałam. Wyszliśmy z Mario z restauracji i wróciliśmy do domu. Rozpakowaliśmy wszystkie zakupy i zabraliśmy się za robienie obiadu.
3 miesiące później oczami Mario
Siedzę cały czas jak na szpilkach. Viv może w każdej chwili rodzić. Poprosiłem jej mamę aby była z nią kiedy ja będę na treningu lub na meczu. Dzisiaj mam mecz o Mistrzostwo z (o zgrozo) Bayernem. Jak zawsze jestem w podstawowym składzie. Mój telefon miał trener w razie wypadku.
55 minuta mecz ławka trenerska narrator
Trener BVB miał w swoich dresach telefon w razie czego. Nagle poczuł, że ów urządzenie zaczyna wibrować. Wyjął telefon z kieszeni i zobaczył na ekranie zdjęcie Viv. Odebrał i powiedział:
- Jürgen Klopp z tej strony. Mario rozgrywa mecz.-
- Dobry wieczór trenerze, przepraszam, że przeszkadzam ale Viv od godziny jest na porodówce. Viv nie chciała abym dzwoniła na początku meczu, więc dzwonię teraz. Chwileczkę bo drzwi się otworzyły.- trener usłyszał w słuchawce mały charmider, a po chwili usłyszał przyszłą teściową jednego ze swoich graczy mówiła i jednocześnie płakała:
- Panie Jürgenie właśnie babcią zostałam. Malutka jest już na świecie. Wszystko w porządku waży 3,6 kg. Zaraz powinni przynieść ją Viv.- trener był zszokowany ze szczęścia odebrało mu mowę. Powiedział:
- A jak Viv się czuję?-
- Jest zmęczoną, ale uśmiechnięta. Chce pan z nią rozmawiać?-
- Jeśli to nie problem.- po chwili usłyszał w słuchawce:
- Witam dziadka Kloppa melduję, że zadanie zostało wykonane.- i zaczęła się śmiać. Tak samo trener, który powiedział:
- Jak się czujesz?-
- Myślałam, że będę bardziej zmęczona, ale Gloria nie męczyła mnie długo.-
- Ty i to twoje poczucie humoru.-
- O pani przywiozła Glorię zrobię jej zdjęcie i wyśle na telefon Mario ok?-
- Jasne po meczu przyjedziemy do was ok?-
- Jasne zapraszam.- po kilku min. na telefon Mario przyszedł MMS ze zdjęciem małej Glorii. Gdy trener to zobaczył zaczął się śmiać tak, że cała ławka rezerwowych do niego podeszła. Mitchell powiedział:
- Co się stało?-
- Na świecie zawitała mała Gloria Götze.- i pokazał im zdjęcie. Wszyscy zaczęli się śmiać z miny małej córeczki Mario. Chcieli mu jakoś tą wiadomość przekazać, więc trener zaczepił biegnącego obok niego Piszczka i powiedział:
- Przekażcie Mario, że Viv urodziła. Po meczu jedziemy do nich.- wiadomość ta od razu została przekazana do odbiorcy czyli Mario. Ten osłupiał i chciał strzelić gola dla swojej nowo narodzonej córeczki. Po dokładnie 5 min. udało mu się to. Biegał po boisku z kciukiem w ustach. Już cały piłkarski świat wiedział, że Mario został ojcem.
Po meczu oczami Mario
Trener oddał mi telefon na którym było zdjęcie mojej córeczki. Uśmiechnąłem się na sam widok jej miny. Wszyscy zapakowaliśmy się do autokary drużynowego i pojechaliśmy do szpitala. Każdy chłopak miał jakiś prezent dla małej. Ja kupiłem jej smoczek tuż przed meczem. Chłopaki kupili kilka ubranek, śpioszków i śliniaczki trener totalnie zaszalał i kupił jej butelkę, zestaw obiadowy i małą zabawkę coś na zasadzie konia na biegunach. Dojechaliśmy do szpitala i wszyscy udaliśmy się do recepcji. Zapytałem pielęgniarki gdzie jest oddział położniczy. Po otrzymaniu odpowiedzi tabunem ruszyliśmy schodami na 3 piętro szpitala. Tam zapytałem lekarza gdzie leży moja ukochana. Okazało się, że leży na sali nr. 10. Wiedzieli, że Viv jest moją narzeczoną, więc dali jej osobną salę za co byłem w duchu wdzięczny. Wszedłem do sali i zobaczyłem śpiącą Viv, a koło niej na krześle siedział jej brat, który patrzył cały czas na małe łóżeczko. Uchyliłem drzwi i zapytałem go:
- Możemy wejść?-
- Jasne.- odpowiedział mi. Viv nie miała głębokiego snu bo gdy tylko usłyszała, że weszliśmy to obudziła się. Rafał ustąpił mi miejsca i w końcu po raz pierwszy mogłem zobaczyć swoją córeczkę na żywo. Była naprawdę śliczna. Spała tak spokojnie. Viv powiedziała:
- Ma twoje oczy.- uśmiechnąłem się i pogłaskałem małą po jej delikatnym policzku. Nagle obudziła się i zaczęła płakać. Viv powiedziała:
- Weź ją na ręce.- bałem się, że zrobię jej krzywdę popatrzyłem proszącym wzrokiem na chłopaków i podszedł do mnie Kuba, który ostrożnie wyjął małą z jej łóżeczka i powiedział mi jak mam ułożyć ręce. Po chwili czułem, że mam dziecko na rękach, moją córkę. To uczucie było nie do opisania. Smyrałem ją po policzku palcem, ta wzięła mój palec w swoją malutka rączkę i mocno ścisnęła. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w główkę. Powiedziałem do niej:
- Witaj na świecie córeczko.- i usłyszałem płacz trenera. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. A ten powiedział:
- Sorry młody ale to takie wzruszające.- zaśmiałem się i powiedziałem do Glorii:
- Córeczko to twoi wujkowie i dziadziuś Jürgen. Mają prezenty dla ciebie. Tatuś też ma prezenty dla ciebie.- każdy podszedł do mnie i do Glorii i pokazywał jej co jej przyniósł. W pewnym momencie weszła pielęgniarka. Cóż jej mina jak nas zobaczyła była co najmniej ciekawa. Okazało się, że nadeszła pora karmienia, Viv powiedziała:
- Ale ja nie mam pojęcia jak.- pielęgniarka kazała nam wyjść, ale Viv powiedziała:
- Niech mój narzeczony zostanie.- siedziałem i słuchałem jak pielęgniarka tłumaczy Viv jak nakarmić małą. Po chwili malutka istotka spożywała swój pierwszy posiłek na tym świecie. Jak skończyła pielęgniarka kazała mi ją potrzymać aby jej się odbiło. Po chwili usłyszałem obok ucha ciche beknięcie. Położna zapytała:
- Mogę jeszcze coś dla państwa zrobić?-
- Mam do pani prośbę. Mogłaby pani przebrać moją córeczkę w te śpioszki?- i podałem jej bosy z designem BVB z obecnego sezony. Na plecach był numer -10- na górze było napisane -Gloria- a na dole -Götze-.
- Coś jeszcze?-
- Dziękujemy.-
- Zawołać państwa przyjaciół?-
- Poproszę-
- Do widzenia.- po chwili weszli chłopacy z BVB, ale ni tylko były jeszcze WAG's oraz nasi rodzice. Wszyscy rozpływali się nad urodą mojej córeczki. Po 40 min. wyszli a ja zostałem z moimi dziewczynami całą noc.
Zawitałam i tutaj :) Podoba mi się bardzo. Mario w roli ojca- super :) :) :)
OdpowiedzUsuńDzięki jak zawsze za koma. Zapraszam również na pozostałe blogi. Pozdrawiam ciepło.
UsuńViv urodziła super ! Mała Goetze jest słodka ciekawe jak Mario sprawdzi się w roli ojca ale z tego co wyczytałam bd świetnym tatą :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie twój styl pisania na pewno jeszcze tutaj zawitam Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Gusiaa :&*
Dzięki wielkie za koma i zapraszam na resztę blogów.
UsuńRozdział cudowny ;)
OdpowiedzUsuńSłodko, że Viv urodziła <3
Czekam na kolejny
buziaki ;*
Dzięki za koma pozdrawiam.
UsuńAle słodziak z tej malutkiej ;3 Mario i Viv na pewno będą wspaniałymi rodzicami ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
Jak zawsze dziękuję za koma serdecznie pozdrawiam i życzę weny na twoje rozdziały.
Usuń