Oczami Viv jakiś czas później
Dwa miesiące temu Pola urodziła. Na świat przyszła DWÓJKA pięknych szkrabów: Laura i Damianek Reusowie są oczkiem zarówno w głowie mamy i taty. Jak Marco dowiedział się na USG, że będzie miał bliźniaki zemdlał z wrażenia. Mój ukochany jak dowiedział się o tym powiedział:
- No to Reus od razu ustrzelił dubleta.- oczywiście zdzieliłam go po łbie. Do końca życia będę pamiętać jak Reus do nas zadzwonił, że się zaczęło
Retrospekcja
Siedziałam razem z Mario w salonie i bawiłam się z naszymi szkrabami. Lenka i Alanek rośli jak na drożdżach, a Gloria świetnie wypełniała obowiązki starszej siostry. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam mordkę Reusa. Odebrałam i powiedziałam:
- No witaj Lamo, jak sobie radzicie?-
- Viv nie wiem co mam robić Pola dostała skurczy z tego co wiem wody jej odeszły. Co mam robić?!- od razu podniosłam się na równe nogi i powiedziałam:
- Zawieź ją do szpitala. Zaraz tam będziemy.- powiedziałam Mario co się dzieje, a ten szybko zadzwonił do Felixa i Fabiana aby zajęli się naszymi szkrabami. Po 15 minutach byliśmy w drodze do szpitala. Sama zaczęłam się denerwować. Martwiłam się czy wszystko będzie dobrze. Gdy dojechaliśmy na porodówkę na korytarzu spotkaliśmy Reusa chodzącego z kąta w kąt. Powiedziałam do niego:
- I co z nią czemu nie ma cię przy niej?-
- Nie chciała abym przy tym był, rozumiesz? Nie mogę być przy narodzinach własnych dzieci.-
- Marco spokojnie ona po prostu nie chce abyś oglądał ją w takim stanie,- siedzieliśmy na korytarzu już 45 minut w końcu ciszę na korytarzu przeplataną krzykami Poli przerwał płacz dziecka. Sama nie wierzyłam w to co widzę. Reus zaczął płakać. Mario wstał z krzesła i uścisnął Marco. Po kolejnych 20 min. usłyszeliśmy płacz drugiego dziecka. Po kolejnych 5 minutach z sali wyszedł lekarz i powiedział:
- Który z panów to narzeczony Poli Lunasz?-
- To ja.- odezwał się Marco
- Gratuluję panu urodził się panu syn i córka. Dziewczynka starsza.- narzeczona zostanie przewieziona na salę poporodową, a za 20 min. pielęgniarka przywiezie do państwa dzieci.- Reus podziękował lekarzowi i podszedł do mnie:
- Jestem tatą, Viv rozumiesz to, jestem tatą.- i poryczał się. Powiedziałam do niego:
- Gratuluję ci Marco.- idź do niej ja pójdę po jakieś maskotki i baloniki.- zrobiłam jak powiedziałam poszłam do kwiaciarni po miśki dla maluchów i po baloniki z okazji urodzin. Zajęło mi to ponad 30 min. po czym udałam się do sali w której leżała moja "siostra" rozmawiałam z nią chwilę, i po chwili przywieźli do nas dzieci. Były śliczne chłopczyk to wykapany tatuś. Gdy na rękach trzymał go ktoś inny niż mama lub tata młody szedł w płacz. Ja i Mario zostaliśmy rodzicami chrzestnymi Damianka.
Parę lat później narrator
Vivianne i Mario doczekali się jeszcze jednego potomka syna - Nathaniela. Gloria, Alan i Nathaniel poszli w ślady swojego taty i zostali profesjonalnymi piłkarzami. Natomiast Lenka od dziecka pasjonowała się tańcem nowoczesnym i modelingiem sportowym. Razem ze swoją kuzynką Laurą były najsłynniejszymi modelkami, lecz skupiały się główni na markach sportowych. Damian natomiast został pilotem polskiej marynarki powietrznej. Gloria, Alan i Nathaniel byli najbardziej rozpoznawanymi piłkarzami na świecie. Alan jak i Nathaniel mieli w swojej kolekcji po złotej piłce, a Gloria w swojej gablotce posiadała nagrodę dla najlepszej piłkarki globu. Zgarniała ten tytuł co roku od 4 lat. Cała trójka grała w Dortmundzkim klubie. Alan spotykał się od kilku lat z córką Roberta i Ani Lewandowskich - Natalią, za to Gloria była narzeczoną Cristiano Ronaldo Juniora. Cóż nikt nie wie dokąd zaprowadzi cię serce.
Cóż kończę tego bloga. Ciężko jest mi się z nim rozstać. Był to mój pierwszy blog. Chciałabym serdecznie podziękować wszystkim, którzy komentowali, a w szczególności Klaudii Götze. Dzięki jeszcze raz pozdrawiam i zapraszam na resztę blogów.
Miłość odnajdzie cię wszędzie! [zakończony]
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
niedziela, 17 sierpnia 2014
Rozdział 50 ostatni
Oczami Mario jakiś czas później
Dzisiaj mieliśmy odbierać małą Lenkę ze szpitala Viv robiła obiad, a ja razem z moimi rodzicami pojechałem po moją ukochaną księżniczkę. Odebrałem wypis od lekarza i wysłuchałem wszystkich jego zaleceń po czym wpakowałem małą do nosidełka po czym pojechaliśmy do domu. W drzwiach powitała nas moja ukochana żona i przejęła ode mnie nosidełko z naszą córeczką. Postawiła je ostrożnie na stole w jadalni i zajęła się przygotowywaniem obiadu dla nas. Ja cały czas doglądałem Lenki. Mała uśmiechała się do mnie, a ja robiłem głupie miny w jej kierunku. Viv podała mi butelkę abym nakarmił małą, więc ja jako wzorowy mąż i ojciec spełniłem ten obowiązek z największą przyjemnością. Gdy trzymałem Lenkę na rękach i usypiałem ją do domu niczym torpeda wbiegł Reus z krzykiem. Szczerze miałem ochotę go zabić. Lenka od razu się rozbudziła i zaczęła płakać, ja spojrzałem na Reusa i wręcz mordowałem go wzrokiem. Ale po tym co mi obwieścił nie miałem serca się na niego gniewać, powiedział do mnie:
- Odłóż Lenkę na chwilę do nosidełka.- zrobiłem to o co prosił mnie mój przyjaciel, ledwo odłożyłem małą do łóżeczka, a ten idiota zaczął mną potrząsać i drzeć się:
- Będę ojcem stary ogarniasz to, będę ojcem!!!- po chwili zaczął też ściskać Viv, już miałem interweniować, ale nie miałem serca przerywać cieszącemu się Reusowi. Viv również bardzo się cieszyła, powiedziałem do Reusa:
- No stary brawo, który to miesiąc?-
-Cco?-
- No który miesiąc ciąży?-
- Ty wiesz, że nie wiem. Wyleciałem z domu jak tylko się dowiedziałem.- zrobiłem facepalma i powiedziałem do Reusa:
- Idioto Pola myśli, że nie chcesz tego dziecka biegnij do kwiaciarni i kupuj kwiatki.- gdy tylko skończyłem Reus wyleciał równie szybko jak się u nas pojawił. Myślałem, że się posikam ze śmiechu nad tym jak bardzo mój przyjaciel jest nierozgarnięty.
Oczami Viv
Bardzo się cieszyłam, że jedna z moich ukochanych kuzynek zostanie matką wykonałam do niej telefon w razie czego. Reus tak się ucieszył, że od razu pobiegł do nas zamiast powiedzieć jej jak bardzo się cieszy. Po kilku sygnałach odebrała Pola:
- Viv hej co tam?-
- U nas ok Lenka właśnie została dzisiaj przywieziona ze szpitala.-
- To super, a jak mała się czuje?-
Jak rybka ona, Alan i Gloria to oczka w głowie tatusia. A czemu ty mi się nie chwalisz, że mamusią zostaniesz tylko ja się dowiaduje od tego niedorobionego Reusa?-
- Ale jak to?-
- Już ci mówię ta Lama przypałętała się tutaj do nas i Mario o mały włos nie wytrącił z rąk Lenki bo Marco miał mu coś ważnego do przekazania jak to mówił. Mario odłożył Lenkę do kołyski, po czym uważnie słuchał twojego ukochanego. Marco powiedział mu co i jak, a kiedy Mario zapytał się który miesiąc Lama powiedziała, ze wybiegła z domu jak tylko się dowiedział. Także twój przyszły ślubny jest wniebowzięty teraz czekaj na przeprosiny id niego i ogromny bukiet róż.-
- Naprawdę się cieszy?-
- Kobieto on ze zwycięstwa w lidze mistrzów i z mistrzostwa świata się tak nie cieszył. Zadzwoń do mnie i opowiadaj jak cię przepraszał.- gdy zakończyłam rozmowę z Polą. Poszłam do pokoju bliźniaków gdzie Mario znów usypiał Lenkę. Chciałam porozmawiać z nim na temat chrztu bliźniaków. Na matkę chrzestną Lenki chciałam dać Polę, a na matkę chrzestną Alanka, Kaję. Gdy powiedziałam o tym Mario ten zaproponował na ojców chrzestnych swoich braci. Chrzest miał być za 2 tygodnie. Zaproszenia rozesłane. Ja miałam nadzieję, ze zostanę matką chrzestną bobasa Reusów. Bardzo się z tego cieszyłam odkąd urodziła się Gloria zarówno Pola jak i Kaja marzyły o swoich berbeciach. Bardzo chętnie mi pomagały. Szczególnie Kaja, która przy opiece nad Glorią zapominała o tym swoim niedoszłym facecie, który tak jak myślałam na początku okazał się tylko jednym z wielu kobieciarzy. Już miałam plan z kim zeswatać moją ukochaną kuzynkę. Lecz plany spiskowo - swatcze zostawię na później.
Dzisiaj mieliśmy odbierać małą Lenkę ze szpitala Viv robiła obiad, a ja razem z moimi rodzicami pojechałem po moją ukochaną księżniczkę. Odebrałem wypis od lekarza i wysłuchałem wszystkich jego zaleceń po czym wpakowałem małą do nosidełka po czym pojechaliśmy do domu. W drzwiach powitała nas moja ukochana żona i przejęła ode mnie nosidełko z naszą córeczką. Postawiła je ostrożnie na stole w jadalni i zajęła się przygotowywaniem obiadu dla nas. Ja cały czas doglądałem Lenki. Mała uśmiechała się do mnie, a ja robiłem głupie miny w jej kierunku. Viv podała mi butelkę abym nakarmił małą, więc ja jako wzorowy mąż i ojciec spełniłem ten obowiązek z największą przyjemnością. Gdy trzymałem Lenkę na rękach i usypiałem ją do domu niczym torpeda wbiegł Reus z krzykiem. Szczerze miałem ochotę go zabić. Lenka od razu się rozbudziła i zaczęła płakać, ja spojrzałem na Reusa i wręcz mordowałem go wzrokiem. Ale po tym co mi obwieścił nie miałem serca się na niego gniewać, powiedział do mnie:
- Odłóż Lenkę na chwilę do nosidełka.- zrobiłem to o co prosił mnie mój przyjaciel, ledwo odłożyłem małą do łóżeczka, a ten idiota zaczął mną potrząsać i drzeć się:
- Będę ojcem stary ogarniasz to, będę ojcem!!!- po chwili zaczął też ściskać Viv, już miałem interweniować, ale nie miałem serca przerywać cieszącemu się Reusowi. Viv również bardzo się cieszyła, powiedziałem do Reusa:
- No stary brawo, który to miesiąc?-
-Cco?-
- No który miesiąc ciąży?-
- Ty wiesz, że nie wiem. Wyleciałem z domu jak tylko się dowiedziałem.- zrobiłem facepalma i powiedziałem do Reusa:
- Idioto Pola myśli, że nie chcesz tego dziecka biegnij do kwiaciarni i kupuj kwiatki.- gdy tylko skończyłem Reus wyleciał równie szybko jak się u nas pojawił. Myślałem, że się posikam ze śmiechu nad tym jak bardzo mój przyjaciel jest nierozgarnięty.
Oczami Viv
Bardzo się cieszyłam, że jedna z moich ukochanych kuzynek zostanie matką wykonałam do niej telefon w razie czego. Reus tak się ucieszył, że od razu pobiegł do nas zamiast powiedzieć jej jak bardzo się cieszy. Po kilku sygnałach odebrała Pola:
- Viv hej co tam?-
- U nas ok Lenka właśnie została dzisiaj przywieziona ze szpitala.-
- To super, a jak mała się czuje?-
Jak rybka ona, Alan i Gloria to oczka w głowie tatusia. A czemu ty mi się nie chwalisz, że mamusią zostaniesz tylko ja się dowiaduje od tego niedorobionego Reusa?-
- Ale jak to?-
- Już ci mówię ta Lama przypałętała się tutaj do nas i Mario o mały włos nie wytrącił z rąk Lenki bo Marco miał mu coś ważnego do przekazania jak to mówił. Mario odłożył Lenkę do kołyski, po czym uważnie słuchał twojego ukochanego. Marco powiedział mu co i jak, a kiedy Mario zapytał się który miesiąc Lama powiedziała, ze wybiegła z domu jak tylko się dowiedział. Także twój przyszły ślubny jest wniebowzięty teraz czekaj na przeprosiny id niego i ogromny bukiet róż.-
- Naprawdę się cieszy?-
- Kobieto on ze zwycięstwa w lidze mistrzów i z mistrzostwa świata się tak nie cieszył. Zadzwoń do mnie i opowiadaj jak cię przepraszał.- gdy zakończyłam rozmowę z Polą. Poszłam do pokoju bliźniaków gdzie Mario znów usypiał Lenkę. Chciałam porozmawiać z nim na temat chrztu bliźniaków. Na matkę chrzestną Lenki chciałam dać Polę, a na matkę chrzestną Alanka, Kaję. Gdy powiedziałam o tym Mario ten zaproponował na ojców chrzestnych swoich braci. Chrzest miał być za 2 tygodnie. Zaproszenia rozesłane. Ja miałam nadzieję, ze zostanę matką chrzestną bobasa Reusów. Bardzo się z tego cieszyłam odkąd urodziła się Gloria zarówno Pola jak i Kaja marzyły o swoich berbeciach. Bardzo chętnie mi pomagały. Szczególnie Kaja, która przy opiece nad Glorią zapominała o tym swoim niedoszłym facecie, który tak jak myślałam na początku okazał się tylko jednym z wielu kobieciarzy. Już miałam plan z kim zeswatać moją ukochaną kuzynkę. Lecz plany spiskowo - swatcze zostawię na później.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Rozdział 49
Oczami Mario
Strasznie się cieszyłem, że moja ukochana dała mi ostatnią szansę. Za nic jej nie zmarnuję. Codziennie albo ja albo Viv chodziliśmy do Lenki z którą z każdym dniem było coraz lepiej. Już w przyszłym tygodniu mogliśmy zabrać ją do domu. Alanek był bardzo grzecznym dzieckiem. Najbardziej lubi spać u mnie na rękach. Zawsze gdy go nosiłem mały miał uśmiech na ustach. Kilka razy Gloria pomagała mi przy myciu Alanka. Sam kazałem Viv odpoczywać, a sam się wszystkim zajmowałem. Zarówno obowiązkami domowymi jak i opieką nad dziećmi. Krótko mówiąc zostałem kogutem domowym, ale to mi bardzo odpowiadało. Chciałem chociaż po części odpokutować swoje winy, opieka nad dziećmi to była prawdziwa frajda. Wziąłem nawet mały urlop od trenera (tak o dziwo znów chcieli mnie w BVB) codziennie chodziłem z Glorią i Alankiem na spacery. Dzisiaj udałem się na SIP aby przywitać się z kolegami i pochwalić się moim królewiczem. Gdy tylko weszliśmy na teren stadionu mały zaczął od razu gaworzyć. Gloria powiedziała:
- Tatusiu on chyba będzie piłkarzem zobacz jak się cieszy.-
- Widzę kochanie. Chcesz isć do wujków i dziadka?-
- Nie chce prowadzić wózek z Alankiem.-
- Dobrze kochanie, ale ostrożnie.- pilnowałem córki gdy ta sprawowała pieczę nad Alanem. Kiedy wkroczyliśmy na murawę Gloria odeszła kawałek ode mnie i gwizdnęła głośno w gwizdek który dostała od trenera. Po czym powiedziała:
- Witam wszystkich. Przyszłam dzisiaj do was z tatą i z Alankiem.- od razu do wózka zbiegła się zgraja małp. Mała podeszła do mnie i widząc Łukasza chcącego odkryć przykrycie wózka dosłownie zdzieliła go po łapach po czym powiedziała:
- Wujek stop! Nie dla psa kiełbasa.- wszyscy obecni na murawie ryknęli śmiechem. Ja nie wiem skąd Gloria bierze takie odzywki, ale nie raz rozłożyła mnie tym na łopatki. Powiedziałem do kumpli:
- Jako, że Gloria jako wzorowa starsza siostra nie pozwala wam tknąć małego to ja go wam pokażę. Po czym wziąłem mojego malutkiego synka na ręce i powiedziałem do niego:
- Alanek przywitaj się z wujkami i dziadkiem Juergenem.- mały otworzył swoje zaspane oczka i uśmiechnął się do mnie. Chłopaki rozpływali się wręcz nad moim księciem. Pobyłem trochę na treningu po czym wróciłem do domu dałem małemu jedzenie i włożyłem go do łóżeczka. Mały popatrzył na mnie, uśmiechnął się po czym zasnął. Ja przykryłem go kołderką i pogłaskałem po główce. Zszedłem na dół do kuchnie gdzie urzędowała Viv. Glorię tuż po treningu zabrał do siebie jej ulubiony wujek czyli Marco Lama Reus. Podszedłem do Viv i przytuliłem się mocno do jej pleców. Moja ukochana wtuliłam się we mnie i powiedziała:
- Pomożesz mi gotować obiad czy będziesz mi przeszkadzał i mnie rozpraszał?-
- Ale ja cię wcale nie rozpraszam. Przecież nic nie robię.- mówiąc to cały czas składałem subtelne pocałunki na jej szyi. Moja ukochana odwróciła się do mnie i powiedziała:
- Co byś chciała Mario?-
- Oj żebyś ty kochanie wiedziała co ja chcę.- i zabawnie poruszyłem brwiami
- Zboczuch!-
- Ale tylko twój.-
- I cieszę się z tego.-
Strasznie się cieszyłem, że moja ukochana dała mi ostatnią szansę. Za nic jej nie zmarnuję. Codziennie albo ja albo Viv chodziliśmy do Lenki z którą z każdym dniem było coraz lepiej. Już w przyszłym tygodniu mogliśmy zabrać ją do domu. Alanek był bardzo grzecznym dzieckiem. Najbardziej lubi spać u mnie na rękach. Zawsze gdy go nosiłem mały miał uśmiech na ustach. Kilka razy Gloria pomagała mi przy myciu Alanka. Sam kazałem Viv odpoczywać, a sam się wszystkim zajmowałem. Zarówno obowiązkami domowymi jak i opieką nad dziećmi. Krótko mówiąc zostałem kogutem domowym, ale to mi bardzo odpowiadało. Chciałem chociaż po części odpokutować swoje winy, opieka nad dziećmi to była prawdziwa frajda. Wziąłem nawet mały urlop od trenera (tak o dziwo znów chcieli mnie w BVB) codziennie chodziłem z Glorią i Alankiem na spacery. Dzisiaj udałem się na SIP aby przywitać się z kolegami i pochwalić się moim królewiczem. Gdy tylko weszliśmy na teren stadionu mały zaczął od razu gaworzyć. Gloria powiedziała:
- Tatusiu on chyba będzie piłkarzem zobacz jak się cieszy.-
- Widzę kochanie. Chcesz isć do wujków i dziadka?-
- Nie chce prowadzić wózek z Alankiem.-
- Dobrze kochanie, ale ostrożnie.- pilnowałem córki gdy ta sprawowała pieczę nad Alanem. Kiedy wkroczyliśmy na murawę Gloria odeszła kawałek ode mnie i gwizdnęła głośno w gwizdek który dostała od trenera. Po czym powiedziała:
- Witam wszystkich. Przyszłam dzisiaj do was z tatą i z Alankiem.- od razu do wózka zbiegła się zgraja małp. Mała podeszła do mnie i widząc Łukasza chcącego odkryć przykrycie wózka dosłownie zdzieliła go po łapach po czym powiedziała:
- Wujek stop! Nie dla psa kiełbasa.- wszyscy obecni na murawie ryknęli śmiechem. Ja nie wiem skąd Gloria bierze takie odzywki, ale nie raz rozłożyła mnie tym na łopatki. Powiedziałem do kumpli:
- Jako, że Gloria jako wzorowa starsza siostra nie pozwala wam tknąć małego to ja go wam pokażę. Po czym wziąłem mojego malutkiego synka na ręce i powiedziałem do niego:
- Alanek przywitaj się z wujkami i dziadkiem Juergenem.- mały otworzył swoje zaspane oczka i uśmiechnął się do mnie. Chłopaki rozpływali się wręcz nad moim księciem. Pobyłem trochę na treningu po czym wróciłem do domu dałem małemu jedzenie i włożyłem go do łóżeczka. Mały popatrzył na mnie, uśmiechnął się po czym zasnął. Ja przykryłem go kołderką i pogłaskałem po główce. Zszedłem na dół do kuchnie gdzie urzędowała Viv. Glorię tuż po treningu zabrał do siebie jej ulubiony wujek czyli Marco Lama Reus. Podszedłem do Viv i przytuliłem się mocno do jej pleców. Moja ukochana wtuliłam się we mnie i powiedziała:
- Pomożesz mi gotować obiad czy będziesz mi przeszkadzał i mnie rozpraszał?-
- Ale ja cię wcale nie rozpraszam. Przecież nic nie robię.- mówiąc to cały czas składałem subtelne pocałunki na jej szyi. Moja ukochana odwróciła się do mnie i powiedziała:
- Co byś chciała Mario?-
- Oj żebyś ty kochanie wiedziała co ja chcę.- i zabawnie poruszyłem brwiami
- Zboczuch!-
- Ale tylko twój.-
- I cieszę się z tego.-
niedziela, 3 sierpnia 2014
Rozdział 48
Narrator
Mario obudził się o 10:30 udał się do łazienki i wziął prysznic, po czym zrobił sobie śniadanie i pojechał po Glorię. Razem ze swoją księżniczką udali się na wielkie zakupy. Kupił jej mnóstwo ciuchów, ale oprócz tego nowy strój sportowy, nowe korki i ochraniacze. Dzisiaj Viv razem z Alankiem mieli wychodzić ze szpitala. Lenka miała zostać jeszcze ok 2 tygodnie. Miał nadzieję, że z jego córeczką będzie wszystko dobrze. Zapakował do samochodu nosidełko dla Alanka i z wiecznie trajkotającą Glorią udał się w stronę budynku szpitala. Miał ze sobą jeszcze bukiet róż, a Gloria niosła w ręce laurki dla Alanka i dla Viv. Wszedł do sali żony razem z córką i zobaczył swoją ukochaną z ich synkiem na rękach. Wyglądali razem uroczo. Mały Alanek był ubrany w niebieskie śpioszki, a w buzi miał smoczek, który dostał od taty. Ku zdziwieniu Mario, Viv uśmiechnęła się do niego. Podszedł do niej i pocałował ją w policzek mówiąc:
- Witaj kochanie.- po czym wziął od niej synka, pocałował go w głowę i powiedział:
- Witam mały królewiczu? Nie zamęczyłeś mamusi?- mały uśmiechnął się na widok Mario i zaczął machać rączkami i nóżkami. Mario wziął w dłoń maleńką dłoń Alanka i pocałował ją. Razem z córką siedział u ukochanej ok 2 godz. po czym wziął Glorię w odwiedziny w Lenki. Mała Lenka leżała jeszcze w inkubatorze, ale Mario dowiedział się od lekarzy, że z małą coraz lepiej.
Oczami Viv
Zastanawiałam się coraz poważniej nad tym aby wybaczyć Mario. Widzę jak się stara nas odzyskać poza tym Gloria za nim tęskni, a Alan i Lenka powinny wychowywać się przez oboje rodziców. W najbliższym czasie mam zamiar zapisać Glorię do szkółki BVB. Trener Kloppo na pewno się zgodzi. Dzisiaj razem z Alankiem wychodzimy ze szpitala Lenka musi zostać tutaj jeszcze przez jakiś czas. W końcu późnym popołudniem dostałam wypis i mogliśmy pojechać do naszego domu. Tuż po przekroczeniu progu Mario założył mi na oczy opaskę i wziął mnie za rękę. W końcu stanęliśmy przed drzwiami zapewne do pokoju dzieci. Gdy weszłam do środka zaparło mi dech w piersiach. To wszystko było takie piękne aż łza mi z oka poleciała. Położyłam Alanka wcześniej dając mu jeść, a on od razu zasnął z uśmiechem na ustach. Piękny widok. Patrzyłam tak na Alanka i poczułam na mojej tali dłonie mojego kochanego Pączka. Oparł głowę na moim ramieniu, a ja wtuliłam się w niego. Było mi niesłychanie dobrze. Mario powiedział:
- Ciekawe czy odziedziczył po siostrze pasję.-
- Też jestem ciekawa. Ale kochanie pamiętaj nic na siłę.-
- Co powiedziałaś?-
- Że nic na siłę.-
- To wcześniej.-
- Kochanie?-
- Tak czy to znaczy, że dasz mi jeszcze jedną szansę?-
- Ostatnią nie zmarnuj jej.- wtedy Mario wziął mnie na ręce i okręcił kilka razy wokół własnej osi. Mam nadzieję, że nie będę załować tej decyzji.
Mario obudził się o 10:30 udał się do łazienki i wziął prysznic, po czym zrobił sobie śniadanie i pojechał po Glorię. Razem ze swoją księżniczką udali się na wielkie zakupy. Kupił jej mnóstwo ciuchów, ale oprócz tego nowy strój sportowy, nowe korki i ochraniacze. Dzisiaj Viv razem z Alankiem mieli wychodzić ze szpitala. Lenka miała zostać jeszcze ok 2 tygodnie. Miał nadzieję, że z jego córeczką będzie wszystko dobrze. Zapakował do samochodu nosidełko dla Alanka i z wiecznie trajkotającą Glorią udał się w stronę budynku szpitala. Miał ze sobą jeszcze bukiet róż, a Gloria niosła w ręce laurki dla Alanka i dla Viv. Wszedł do sali żony razem z córką i zobaczył swoją ukochaną z ich synkiem na rękach. Wyglądali razem uroczo. Mały Alanek był ubrany w niebieskie śpioszki, a w buzi miał smoczek, który dostał od taty. Ku zdziwieniu Mario, Viv uśmiechnęła się do niego. Podszedł do niej i pocałował ją w policzek mówiąc:
- Witaj kochanie.- po czym wziął od niej synka, pocałował go w głowę i powiedział:
- Witam mały królewiczu? Nie zamęczyłeś mamusi?- mały uśmiechnął się na widok Mario i zaczął machać rączkami i nóżkami. Mario wziął w dłoń maleńką dłoń Alanka i pocałował ją. Razem z córką siedział u ukochanej ok 2 godz. po czym wziął Glorię w odwiedziny w Lenki. Mała Lenka leżała jeszcze w inkubatorze, ale Mario dowiedział się od lekarzy, że z małą coraz lepiej.
Oczami Viv
Zastanawiałam się coraz poważniej nad tym aby wybaczyć Mario. Widzę jak się stara nas odzyskać poza tym Gloria za nim tęskni, a Alan i Lenka powinny wychowywać się przez oboje rodziców. W najbliższym czasie mam zamiar zapisać Glorię do szkółki BVB. Trener Kloppo na pewno się zgodzi. Dzisiaj razem z Alankiem wychodzimy ze szpitala Lenka musi zostać tutaj jeszcze przez jakiś czas. W końcu późnym popołudniem dostałam wypis i mogliśmy pojechać do naszego domu. Tuż po przekroczeniu progu Mario założył mi na oczy opaskę i wziął mnie za rękę. W końcu stanęliśmy przed drzwiami zapewne do pokoju dzieci. Gdy weszłam do środka zaparło mi dech w piersiach. To wszystko było takie piękne aż łza mi z oka poleciała. Położyłam Alanka wcześniej dając mu jeść, a on od razu zasnął z uśmiechem na ustach. Piękny widok. Patrzyłam tak na Alanka i poczułam na mojej tali dłonie mojego kochanego Pączka. Oparł głowę na moim ramieniu, a ja wtuliłam się w niego. Było mi niesłychanie dobrze. Mario powiedział:
- Ciekawe czy odziedziczył po siostrze pasję.-
- Też jestem ciekawa. Ale kochanie pamiętaj nic na siłę.-
- Co powiedziałaś?-
- Że nic na siłę.-
- To wcześniej.-
- Kochanie?-
- Tak czy to znaczy, że dasz mi jeszcze jedną szansę?-
- Ostatnią nie zmarnuj jej.- wtedy Mario wziął mnie na ręce i okręcił kilka razy wokół własnej osi. Mam nadzieję, że nie będę załować tej decyzji.
sobota, 26 lipca 2014
Rozdział 47
Oczami Mario
Spałem dzisiaj w naszym domu. Jutro Viv wychodzi ze szpitala. Już nie mogę się doczekać. Pojechałem do domu rodziców po Glorię. Mała o dziwo bardzo ucieszyła się na mój widok. Wskoczyła mi na ręce i powiedziała:
- Tata wlacaj do naś tęśkniłam zia tjobą.- ja pocałowałem ją w czoło i powiedziałem:
- Kochanie zrobię wszystko aby was odzyskać. Obiecuję, a chcesz iść gdzieś dzisiaj z tatusiem?-
- Tjak djo ZIOO.- ubrałem moją księżniczkę i udaliśmy się do ZOO. Gdy stanęliśmy koło wybiegu dla lam Gloria powiedziała:
- Tatja ziobać tja liama wygląda tjak jak wujek Malko.-
- Tak kochanie masz całkowitą rację. Wykapany wujek Marco.- w pewnym momencie doszliśmy do wybiegu dla fok. Akurat trafiliśmy na karmienie.Gloria była zafascynowana tymi ssakami. Z resztą nie ona jedna. Po ZOO chodziliśmy ok 2 godz. potem poszliśmy na lody Gloria zamówiła sobie śmietankowe i waniliowe. Usiadłem razem z moją córką przy jednym ze stolików i sam piłem zimną Colę, a przy okazji obserwowałem małą. Gdy już zjedliśmy pojechaliśmy do domu. Powiedziałem do Glorii:
- Chcesz odwiedzić mamusię i rodzeństwo?-
- Tjak! Mam dla nich rysunki.-
- To super na pewno się ucieszą.- zmieniłem jej ubrania i udaliśmy się w drogę do szpitala. Najpierw po drodze wstąpiłem do kwiaciarni po kwiaty dla żony. Gdy dojechaliśmy Glorię aż nosiło tak bardzo chciała zobaczyć rodzeństwo. Najpierw udaliśmy się na oddział noworodków i przez szybę pokazywałem małej jej rodzeństwo. Mała miała uśmiech od ucha do ucha. Powiedziała do mnie jak szliśmy do Viv:
- Tatjo jak Lenka dolośnie to będę jej lobiła flyzuly, a Alana bendę uciła jak stselać gole.-
- To wspaniale kochanie. Teraz idziemy do mamusi.- wszedłem do sali razem z córką i zobaczyłem moją żonę siedziała na łóżku i czytała jakąś gazetę. Powiedziałem do niej:
- Witaj Viv.-
- Dzień dobry Mario.- Gloria powiedziała do Viv:
- Mamusi widziałam Lenkę i Alana jus mówiłam tacie, zie bendę ich ciesać i ucić glać w piłkę. Mama ja chcię aby tatuś wlócił tęsknię za nim.-
- Kochanie, ale tatuś ma kontrakt w FC Barcelonie.- ja odpowiedziałem:
- Ale mogę go rozwiązać, wiesz, że dla was zrobię wszystko.-
- Sama nie wiem.-
- Ale ja wiem.- i pocałowałem moją żonę w czoło, a potem Gloria opowiadała o tym jak byliśmy w ZOO. Zostawiłem na chwilę moje kobiety w sali, a sam poszedłem na korytarz i zadzwoniłem do trenera i powiedziałem jak wygląda sytuacja. Bez problemu zgodził się abym wrócił do BVB w końcu rodzina jest najważniejsza. Po 2 godz. siedzenia u Viv udałem się do sklepu meblowego i kupiłem wszystkie rzeczy dla moich maleństw. Glorię dałem dziadkom, a sam pracowałem nad pokojem dla maluchów, który po 7 godzinach był gotowy. Nieskromnie mówiąc pokoik wyszedł świetny, a ja padnięty położyłem się w ubraniu roboczym do łóżka.
Spałem dzisiaj w naszym domu. Jutro Viv wychodzi ze szpitala. Już nie mogę się doczekać. Pojechałem do domu rodziców po Glorię. Mała o dziwo bardzo ucieszyła się na mój widok. Wskoczyła mi na ręce i powiedziała:
- Tata wlacaj do naś tęśkniłam zia tjobą.- ja pocałowałem ją w czoło i powiedziałem:
- Kochanie zrobię wszystko aby was odzyskać. Obiecuję, a chcesz iść gdzieś dzisiaj z tatusiem?-
- Tjak djo ZIOO.- ubrałem moją księżniczkę i udaliśmy się do ZOO. Gdy stanęliśmy koło wybiegu dla lam Gloria powiedziała:
- Tatja ziobać tja liama wygląda tjak jak wujek Malko.-
- Tak kochanie masz całkowitą rację. Wykapany wujek Marco.- w pewnym momencie doszliśmy do wybiegu dla fok. Akurat trafiliśmy na karmienie.Gloria była zafascynowana tymi ssakami. Z resztą nie ona jedna. Po ZOO chodziliśmy ok 2 godz. potem poszliśmy na lody Gloria zamówiła sobie śmietankowe i waniliowe. Usiadłem razem z moją córką przy jednym ze stolików i sam piłem zimną Colę, a przy okazji obserwowałem małą. Gdy już zjedliśmy pojechaliśmy do domu. Powiedziałem do Glorii:
- Chcesz odwiedzić mamusię i rodzeństwo?-
- Tjak! Mam dla nich rysunki.-
- To super na pewno się ucieszą.- zmieniłem jej ubrania i udaliśmy się w drogę do szpitala. Najpierw po drodze wstąpiłem do kwiaciarni po kwiaty dla żony. Gdy dojechaliśmy Glorię aż nosiło tak bardzo chciała zobaczyć rodzeństwo. Najpierw udaliśmy się na oddział noworodków i przez szybę pokazywałem małej jej rodzeństwo. Mała miała uśmiech od ucha do ucha. Powiedziała do mnie jak szliśmy do Viv:
- Tatjo jak Lenka dolośnie to będę jej lobiła flyzuly, a Alana bendę uciła jak stselać gole.-
- To wspaniale kochanie. Teraz idziemy do mamusi.- wszedłem do sali razem z córką i zobaczyłem moją żonę siedziała na łóżku i czytała jakąś gazetę. Powiedziałem do niej:
- Witaj Viv.-
- Dzień dobry Mario.- Gloria powiedziała do Viv:
- Mamusi widziałam Lenkę i Alana jus mówiłam tacie, zie bendę ich ciesać i ucić glać w piłkę. Mama ja chcię aby tatuś wlócił tęsknię za nim.-
- Kochanie, ale tatuś ma kontrakt w FC Barcelonie.- ja odpowiedziałem:
- Ale mogę go rozwiązać, wiesz, że dla was zrobię wszystko.-
- Sama nie wiem.-
- Ale ja wiem.- i pocałowałem moją żonę w czoło, a potem Gloria opowiadała o tym jak byliśmy w ZOO. Zostawiłem na chwilę moje kobiety w sali, a sam poszedłem na korytarz i zadzwoniłem do trenera i powiedziałem jak wygląda sytuacja. Bez problemu zgodził się abym wrócił do BVB w końcu rodzina jest najważniejsza. Po 2 godz. siedzenia u Viv udałem się do sklepu meblowego i kupiłem wszystkie rzeczy dla moich maleństw. Glorię dałem dziadkom, a sam pracowałem nad pokojem dla maluchów, który po 7 godzinach był gotowy. Nieskromnie mówiąc pokoik wyszedł świetny, a ja padnięty położyłem się w ubraniu roboczym do łóżka.
wtorek, 15 lipca 2014
Rozdział 46
Oczami Mario
Siedziałem w samolocie i czełem aż maszyna wyląduje. Bardzo się denerwowałem. Bałem się, nie spałem ani minuty z powodu strachu o stan zdrowie Viv i Lenki. Wiem, że z Alankiem wszystko ok. Gdy wyszedłem z samolotu od razu pojechałem do moich rodziców. Mama gdy mnie zobaczyła popłakała się i przytuliła mnie. Zjadlem obiad porozmawiałem chwilę z mamą i pojechałem do szpitala. Najpierw udałem się na oddział noworodków i szukałem inkubatorów z moimi maluchami. Gdy w końcu znalazłem na jednym napis ,, Lena Ewa Götze" momentalnie łza zakręciła mi się w oku. Lenka była prześliczna mimo iż była podłączona do wielu aparatur. Usiadłem na krzesełku obok inkubatora i podziwiałem kolejną najważniejszą kobietę w moim nędznym żywocie. Lejka była tak maleńka, że jej dłoń mogłaby zacisnąć mój mały palec. Kiedy podziwiałem moją księżniczkę do salu weszła pielęgniarka i powiedziała do mnie:
-Witam panie Götze. Widzę, że od rana u dzieci z Lenką jest już dużo lepiej mała bardzo chce żyć. Chce pan ją potrzymać?-
- A nic jej się nie stanie? Ona jest taka maleńka.-
- Ale musi jeść to chce pan nakarmić córkę? -
- Oczywiście, że tak.- po chwili na rękach trzymałem mają maleńką księżniczkę. Była barfzo głodna bo nie chciała puścić butelki. Kiedy już zjadła ponosiłem ją krótką chwilę aby jej się odbiło po czym z powrotem włożyłem ją do inkubatora. Następnie poszedłem zobaczyć synka. Na inkubatorze obok Lenki leżał Alanek. Marco miał rację rysy twarzy ma po mnie. Mój pierwszy syn to niesamowite uczucie. Nakarmiłem również Alanka i go chwilkę ponosiłem po czym włożyłem do inkubatora i podziwiałem. Po wizycie u dzieci nadszedł czad na wizytę u żony. Z nerwów nie kupiłem nawet marnych kwiatków. Kiedy znalazłem salę Viv zobaczyłem, że moja żona smaczjie śpi. Nie chciałem jej budzić, ale chciałem na nią popatrzeć. Po chwili zauważyłem, że moja ukochana zaczyna się budzić. Gdy mnie zobaczyła jie uśmiechnęła sie do mnie, ale co ja jej się dziwię. Jestem podlłym sukinsynem który skrzywdził rodzinę.
Oczami Viv
Kiedy zobaczyłam Mario moje serce podskoczyło do gardła nie umiałam wydobyć z siebie dźwięku. Byłam jednocześnie wściekła i szczęśliwa. Mario podszedł do łóżka i powiedzia:
- Kochanie wiem, że was skrzywdziłem ale chcę to naprawić pozwól mi się zbliżyć do wad. Proszę zrobię wszysto. Błagam cie.-
- Zastanowię sie. Czemu przeleciałeś?-
- Co za pytanie chciałem wad zobaczyć i poznać kojegk syna. On i jego siostra są śliczni. Karmiłem zarówno Lenkę jak i Alana.-
- I jak?-
- Lenka jest strasznie maleńka. Ale na pewno wszystko będzie w porządku. -
Z góry przpraszam was że rozdział nie powala długością ale pisałam go ma telefonie
Siedziałem w samolocie i czełem aż maszyna wyląduje. Bardzo się denerwowałem. Bałem się, nie spałem ani minuty z powodu strachu o stan zdrowie Viv i Lenki. Wiem, że z Alankiem wszystko ok. Gdy wyszedłem z samolotu od razu pojechałem do moich rodziców. Mama gdy mnie zobaczyła popłakała się i przytuliła mnie. Zjadlem obiad porozmawiałem chwilę z mamą i pojechałem do szpitala. Najpierw udałem się na oddział noworodków i szukałem inkubatorów z moimi maluchami. Gdy w końcu znalazłem na jednym napis ,, Lena Ewa Götze" momentalnie łza zakręciła mi się w oku. Lenka była prześliczna mimo iż była podłączona do wielu aparatur. Usiadłem na krzesełku obok inkubatora i podziwiałem kolejną najważniejszą kobietę w moim nędznym żywocie. Lejka była tak maleńka, że jej dłoń mogłaby zacisnąć mój mały palec. Kiedy podziwiałem moją księżniczkę do salu weszła pielęgniarka i powiedziała do mnie:
-Witam panie Götze. Widzę, że od rana u dzieci z Lenką jest już dużo lepiej mała bardzo chce żyć. Chce pan ją potrzymać?-
- A nic jej się nie stanie? Ona jest taka maleńka.-
- Ale musi jeść to chce pan nakarmić córkę? -
- Oczywiście, że tak.- po chwili na rękach trzymałem mają maleńką księżniczkę. Była barfzo głodna bo nie chciała puścić butelki. Kiedy już zjadła ponosiłem ją krótką chwilę aby jej się odbiło po czym z powrotem włożyłem ją do inkubatora. Następnie poszedłem zobaczyć synka. Na inkubatorze obok Lenki leżał Alanek. Marco miał rację rysy twarzy ma po mnie. Mój pierwszy syn to niesamowite uczucie. Nakarmiłem również Alanka i go chwilkę ponosiłem po czym włożyłem do inkubatora i podziwiałem. Po wizycie u dzieci nadszedł czad na wizytę u żony. Z nerwów nie kupiłem nawet marnych kwiatków. Kiedy znalazłem salę Viv zobaczyłem, że moja żona smaczjie śpi. Nie chciałem jej budzić, ale chciałem na nią popatrzeć. Po chwili zauważyłem, że moja ukochana zaczyna się budzić. Gdy mnie zobaczyła jie uśmiechnęła sie do mnie, ale co ja jej się dziwię. Jestem podlłym sukinsynem który skrzywdził rodzinę.
Oczami Viv
Kiedy zobaczyłam Mario moje serce podskoczyło do gardła nie umiałam wydobyć z siebie dźwięku. Byłam jednocześnie wściekła i szczęśliwa. Mario podszedł do łóżka i powiedzia:
- Kochanie wiem, że was skrzywdziłem ale chcę to naprawić pozwól mi się zbliżyć do wad. Proszę zrobię wszysto. Błagam cie.-
- Zastanowię sie. Czemu przeleciałeś?-
- Co za pytanie chciałem wad zobaczyć i poznać kojegk syna. On i jego siostra są śliczni. Karmiłem zarówno Lenkę jak i Alana.-
- I jak?-
- Lenka jest strasznie maleńka. Ale na pewno wszystko będzie w porządku. -
Z góry przpraszam was że rozdział nie powala długością ale pisałam go ma telefonie
wtorek, 8 lipca 2014
Rozdział 45
Oczami Viv
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą jasne światła. Koło mnie siedział jakiś człowiek nie byłam w stanie powiedzieć kto to. Jednak po chwili zobaczyłam, że tym ktosiem jest mój kochany braciszek - Rafał. Powiedział do mnie:
- Siostrzyczko jak się czujesz?- nie miałam siły odpowiedzieć, ponieważ czułam, że mam coś w ustach, zaczęłam się dusić, a Rafi pobiegł po lekarza. Okazało się, że oddech blokowała mi rurka intubacyjna. Po chwili przyszedł lekarz i wyjął mi to ustrojstwo z gardła i założył mi na twarz maskę tlenową, aby mi się lepiej oddychało. Poświecił mi latarką po oczach i zrobił test pt. "Ile widzisz palców?". Z moją głową było wszystko ok. Gdy lekarz wyszedł zapytałam Rafała:
- Co z dziećmi?-
- Na szczęście dzięki szybkiej reakcji lekarzy wszystko z nimi w porządku.-
- Tak się cieszę. Ile mnie nie było?- zapytałam kiedy zorientowałam się, ze mój brzuch jest już dość pokaźny. Rafał powiedział:
- Spałaś cztery miesiące. Wiele razy przychodzili chłopaki z drużyny, kilka razy był On, ja codziennie byłem, a Gloria przychodzi z twoją niedoszłą teściową raz w tygodniu przyniosła ci dużo laurek. Są tutaj w szufladzie.-
- Pokaż mi je.- brat podał mi kilkanaście laurek od mojej córeczki, na których było namalowane uśmiechające się słońce, tęcza i NASZA rodzina w pełnym składzie.
Oczami Mario
Siedziałem kolejny raz sam w mieszkaniu. W drużynie wszyscy się na mnie obrazili, za to co zrobiłem Viv. Nie dziwię im się w końcu wszyscy bardzo ją lubią. Nawet moi fani wściekli się na mnie za to co zrobiłem. Mam dosyć tej atmosfery. Viv od czterech miesięcy się nie obudziła, nic mnie tutaj nie trzyma moja mama zajmuje się Glorią, ale mi nie pozwala z nią rozmawiać bo Glorią, moja córeczka wie co zrobiłem i szykuje się na mnie z pięściami. Tą decyzję ciężko mi było podjąć, ale nie mam innego wyjścia. Zmieniam klub. Idę do FC Barcelony. Kontrakt już podpisany, dom kupiony jutro wyjeżdżam. Wszyscy mi mówią, że to uciekanie od problemu, że nie mam odwagi porozmawiać i walczyć o Viv. Krócej mówiąc nie mam jaj. I ja się z tym w pełni zgadzam. Jeżeli Viv się obudzi wiem, że Lewy, Reus, trener Klopp, moi rodzice i moi bracia oraz cała społeczność BVB pomoże Viv. Nie wiem nawet czy z bliźniakami jest wszystko w porządku. Jutro wylatuje do Barcelony i zaczynam nowe życie. Życie największego skurwysyna w Barcelonie. Jeżeli z dziećmi wszystko w porządku to już 7 miesiąc za 8 tygodni powinny przyjść na świat.
Oczami Viv 7 dni później
Wyszłam ze szpitala tydzień temu. Mieszkam z rodzicami. Gloria ma u nich swój pokój. Powoli szykujemy też pokój dla bliźniaków. Dalej nie chcę znać płci. Jadę dzisiaj na kontrolne USG, mam nadzieję, że z moimi skarbami wszystko w porządku. Ania Lewandowska obiecała mi, że pojedzie ze mną jako duchowe wsparcie. Gloria czasami pyta o tatę, ale wie co się stało. Siedziałam właśnie w salonie i oglądałam mecz FC Barcelony z Atletico Madryt. W pewnym momencie w drużynie mistrza Hiszpanii nastąpiła zmiana na boisko z numerem 19 wszedł...Mario. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, a mówił, że nigdy nie odejdzie z Borussi, że jedną z wielu rzeczy która trzyma go w Dortmundzie jestem ja, Gloria i nasze dzieci. Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy. Gloria powiedziała:
- Mamusiu czemu tatuś ma na sobie strój Barcelony?-
- Nie wiem kochanie, naprawdę nie wiem.- w pewnym momencie poczuła silny ból brzucha. Wiedziałam, aż za dobrze co on oznacza. Momentalnie oblałam się potem i ciężko łapałam powietrze. Gloria zorientowała się, że coś się dzieje i powiedziała:
- Mamusiu, źle się czujesz? Co się dzieje?-
- Kochanie dzwoń po ciocię Anię.- moja córeczka od razu wykręciła numer do Lewej,a moja przyjaciółka pojawiła się u mnie w domu już po 5 min. pomogła mi wsiąść do swojego auta i zawiozła mnie do szpitala. Poród trwał już od 45 min. nie usłyszałam płaczu żadnego z dzieci. Było mi strasznie ciężko. Płakałam z bólu i strachu, że dzieciom coś grozi. W końcu po kolejnych 15 min. usłyszałam płacz dziecka. Okazało się, że to chłopczyk. Ale to nie był koniec. Pielęgniarka umyła małego i widziałam, że wkłada go do inkubatora. Lekarz powiedział, że puls drugiego dziecka zanika i, że muszę się zdobyć na wielki wysiłek, po 10 min. lekarze powiedzieli, że mogę złapać oddech bo dziewczynka jest już na świecie. Ale coś mi nie pasowało. Czemu ona nie płakała? Widziałam małą. Była cała sina. Lekarz powiedział, że dziecko nie ma pulsu. Wiedziałam co to oznacza. Próbowali ją reanimować, lecz nic to nie dało. Lekarz powiedział:
- Przykro mi nie udało się.- nie mogłam się z tym pogodzić. Powiedziałam do lekarza:
- Niech mi pan ją da, proszę chcę ją potrzymać.- lekarz ze smutnym wyrazem twarzy podał mi maleńką dziewczynkę. Przytuliłam ją do siebie. Trzymałam ją już od 5 min, a łzy płynęły mi po policzkach niczym dwa wielkie wodospady. W pewnym momencie usłyszałam kasłanie tej maleńkiej istotki. Lekarze patrzyli z niedowierzaniem na to co się działo. Dziewczynka zaczęła coraz bardziej płakać. Lekarze wzięli ją ode mnie umyli dokładnie i włożyli do inkubatora. Lekarz powiedział do mnie:
- Dokonała pani cudu. Pracuję jako położnik od 15 lat, a nigdy nie widziałem czegoś takiego. Pani córeczka jest w ciężkim stanie, ale mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Zarówno ona jak i pani synek dostaną potrzebne leki aby ich płuca do końca się rozwinęły. A jakie dać im imiona?-
- Chłopczykowi Alan Mario, a dziewczynce Lena Ewa.- lekarz uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sali. Mam nadzieję, że Lenka sobie poradzi, że będzie walczyła. Zawieźli mnie na salę. Po chwili do środka zwaliła się cała Borussia jak i rodzice moi i Mario oraz Felix z Fabianem. Darli się jeden przez drugiego jaka płeć i jak maluchy się czują. Gdy powiedziałam im imiona wszyscy rozpływali się jakie są piękne. Musiałam im też opowiedzieć jak ciężko jest z Lenką. Po chwili przyszła pielęgniarka i powiedziała:
- Jak się pani czuje pani Vivianne?-
- Obolała, ale szczęśliwa jak Lenka lepiej coś?-
- Na razie nie można nic powiedzieć, ale może pani zobaczyć maluchy tylko musi pani założyć odzież ochronną. Rafał i mój tata pomogli mi założyć odzież po czym posadzili mnie na wózku. Udaliśmy się całą zgrają na oddział położniczy. Ja weszłam do środka z Anią, moją mamą i mamą Mario. Weszłyśmy do sali która była tuż przy dyżurce i szukałam inkubatorów z napisem Lena Ewa Götze, i Alan Mario Götze. W końcu znalazłam inkubator z Lenką. Jaka ona była śliczna to się w głowie nie mieściło. Chciałam maluchom zrobić zdjęcie, ale pielęgniarki mi nie pozwoliły. Alanek i Lenka spali, byli naprawdę śliczni. Wróciłam do sali i od razu odpłynęłam w krainę Morfeusz śniąc o moich kochanych pociechach.
Oczami Mario.
Siedziałem w domu i grałem z Neyem i Messim w FIFĘ. W pewnym momencie dostałem sms-a od Reusa. Przeprosiłem kolegów i poszedłem do kuchni odczytać jego treść:
Z góry przepraszam, że tak późno, ale jestem aktualnie u brata i składam papiery na uczelnie i nie mam kiedy siąść przed laptopem mam nadzieję, że rozdział się podoba. Pozdrawiam.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą jasne światła. Koło mnie siedział jakiś człowiek nie byłam w stanie powiedzieć kto to. Jednak po chwili zobaczyłam, że tym ktosiem jest mój kochany braciszek - Rafał. Powiedział do mnie:
- Siostrzyczko jak się czujesz?- nie miałam siły odpowiedzieć, ponieważ czułam, że mam coś w ustach, zaczęłam się dusić, a Rafi pobiegł po lekarza. Okazało się, że oddech blokowała mi rurka intubacyjna. Po chwili przyszedł lekarz i wyjął mi to ustrojstwo z gardła i założył mi na twarz maskę tlenową, aby mi się lepiej oddychało. Poświecił mi latarką po oczach i zrobił test pt. "Ile widzisz palców?". Z moją głową było wszystko ok. Gdy lekarz wyszedł zapytałam Rafała:
- Co z dziećmi?-
- Na szczęście dzięki szybkiej reakcji lekarzy wszystko z nimi w porządku.-
- Tak się cieszę. Ile mnie nie było?- zapytałam kiedy zorientowałam się, ze mój brzuch jest już dość pokaźny. Rafał powiedział:
- Spałaś cztery miesiące. Wiele razy przychodzili chłopaki z drużyny, kilka razy był On, ja codziennie byłem, a Gloria przychodzi z twoją niedoszłą teściową raz w tygodniu przyniosła ci dużo laurek. Są tutaj w szufladzie.-
- Pokaż mi je.- brat podał mi kilkanaście laurek od mojej córeczki, na których było namalowane uśmiechające się słońce, tęcza i NASZA rodzina w pełnym składzie.
Oczami Mario
Siedziałem kolejny raz sam w mieszkaniu. W drużynie wszyscy się na mnie obrazili, za to co zrobiłem Viv. Nie dziwię im się w końcu wszyscy bardzo ją lubią. Nawet moi fani wściekli się na mnie za to co zrobiłem. Mam dosyć tej atmosfery. Viv od czterech miesięcy się nie obudziła, nic mnie tutaj nie trzyma moja mama zajmuje się Glorią, ale mi nie pozwala z nią rozmawiać bo Glorią, moja córeczka wie co zrobiłem i szykuje się na mnie z pięściami. Tą decyzję ciężko mi było podjąć, ale nie mam innego wyjścia. Zmieniam klub. Idę do FC Barcelony. Kontrakt już podpisany, dom kupiony jutro wyjeżdżam. Wszyscy mi mówią, że to uciekanie od problemu, że nie mam odwagi porozmawiać i walczyć o Viv. Krócej mówiąc nie mam jaj. I ja się z tym w pełni zgadzam. Jeżeli Viv się obudzi wiem, że Lewy, Reus, trener Klopp, moi rodzice i moi bracia oraz cała społeczność BVB pomoże Viv. Nie wiem nawet czy z bliźniakami jest wszystko w porządku. Jutro wylatuje do Barcelony i zaczynam nowe życie. Życie największego skurwysyna w Barcelonie. Jeżeli z dziećmi wszystko w porządku to już 7 miesiąc za 8 tygodni powinny przyjść na świat.
Oczami Viv 7 dni później
Wyszłam ze szpitala tydzień temu. Mieszkam z rodzicami. Gloria ma u nich swój pokój. Powoli szykujemy też pokój dla bliźniaków. Dalej nie chcę znać płci. Jadę dzisiaj na kontrolne USG, mam nadzieję, że z moimi skarbami wszystko w porządku. Ania Lewandowska obiecała mi, że pojedzie ze mną jako duchowe wsparcie. Gloria czasami pyta o tatę, ale wie co się stało. Siedziałam właśnie w salonie i oglądałam mecz FC Barcelony z Atletico Madryt. W pewnym momencie w drużynie mistrza Hiszpanii nastąpiła zmiana na boisko z numerem 19 wszedł...Mario. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, a mówił, że nigdy nie odejdzie z Borussi, że jedną z wielu rzeczy która trzyma go w Dortmundzie jestem ja, Gloria i nasze dzieci. Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy. Gloria powiedziała:
- Mamusiu czemu tatuś ma na sobie strój Barcelony?-
- Nie wiem kochanie, naprawdę nie wiem.- w pewnym momencie poczuła silny ból brzucha. Wiedziałam, aż za dobrze co on oznacza. Momentalnie oblałam się potem i ciężko łapałam powietrze. Gloria zorientowała się, że coś się dzieje i powiedziała:
- Mamusiu, źle się czujesz? Co się dzieje?-
- Kochanie dzwoń po ciocię Anię.- moja córeczka od razu wykręciła numer do Lewej,a moja przyjaciółka pojawiła się u mnie w domu już po 5 min. pomogła mi wsiąść do swojego auta i zawiozła mnie do szpitala. Poród trwał już od 45 min. nie usłyszałam płaczu żadnego z dzieci. Było mi strasznie ciężko. Płakałam z bólu i strachu, że dzieciom coś grozi. W końcu po kolejnych 15 min. usłyszałam płacz dziecka. Okazało się, że to chłopczyk. Ale to nie był koniec. Pielęgniarka umyła małego i widziałam, że wkłada go do inkubatora. Lekarz powiedział, że puls drugiego dziecka zanika i, że muszę się zdobyć na wielki wysiłek, po 10 min. lekarze powiedzieli, że mogę złapać oddech bo dziewczynka jest już na świecie. Ale coś mi nie pasowało. Czemu ona nie płakała? Widziałam małą. Była cała sina. Lekarz powiedział, że dziecko nie ma pulsu. Wiedziałam co to oznacza. Próbowali ją reanimować, lecz nic to nie dało. Lekarz powiedział:
- Przykro mi nie udało się.- nie mogłam się z tym pogodzić. Powiedziałam do lekarza:
- Niech mi pan ją da, proszę chcę ją potrzymać.- lekarz ze smutnym wyrazem twarzy podał mi maleńką dziewczynkę. Przytuliłam ją do siebie. Trzymałam ją już od 5 min, a łzy płynęły mi po policzkach niczym dwa wielkie wodospady. W pewnym momencie usłyszałam kasłanie tej maleńkiej istotki. Lekarze patrzyli z niedowierzaniem na to co się działo. Dziewczynka zaczęła coraz bardziej płakać. Lekarze wzięli ją ode mnie umyli dokładnie i włożyli do inkubatora. Lekarz powiedział do mnie:
- Dokonała pani cudu. Pracuję jako położnik od 15 lat, a nigdy nie widziałem czegoś takiego. Pani córeczka jest w ciężkim stanie, ale mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Zarówno ona jak i pani synek dostaną potrzebne leki aby ich płuca do końca się rozwinęły. A jakie dać im imiona?-
- Chłopczykowi Alan Mario, a dziewczynce Lena Ewa.- lekarz uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sali. Mam nadzieję, że Lenka sobie poradzi, że będzie walczyła. Zawieźli mnie na salę. Po chwili do środka zwaliła się cała Borussia jak i rodzice moi i Mario oraz Felix z Fabianem. Darli się jeden przez drugiego jaka płeć i jak maluchy się czują. Gdy powiedziałam im imiona wszyscy rozpływali się jakie są piękne. Musiałam im też opowiedzieć jak ciężko jest z Lenką. Po chwili przyszła pielęgniarka i powiedziała:
- Jak się pani czuje pani Vivianne?-
- Obolała, ale szczęśliwa jak Lenka lepiej coś?-
- Na razie nie można nic powiedzieć, ale może pani zobaczyć maluchy tylko musi pani założyć odzież ochronną. Rafał i mój tata pomogli mi założyć odzież po czym posadzili mnie na wózku. Udaliśmy się całą zgrają na oddział położniczy. Ja weszłam do środka z Anią, moją mamą i mamą Mario. Weszłyśmy do sali która była tuż przy dyżurce i szukałam inkubatorów z napisem Lena Ewa Götze, i Alan Mario Götze. W końcu znalazłam inkubator z Lenką. Jaka ona była śliczna to się w głowie nie mieściło. Chciałam maluchom zrobić zdjęcie, ale pielęgniarki mi nie pozwoliły. Alanek i Lenka spali, byli naprawdę śliczni. Wróciłam do sali i od razu odpłynęłam w krainę Morfeusz śniąc o moich kochanych pociechach.
Oczami Mario.
Siedziałem w domu i grałem z Neyem i Messim w FIFĘ. W pewnym momencie dostałem sms-a od Reusa. Przeprosiłem kolegów i poszedłem do kuchni odczytać jego treść:
Viv urodziła. Było bardzo ciężko. Dzieci mają na imię Lena Ewa Götze i Alan Mario Götze. Z Lenką tuż po urodzeniu było bardzo ciężko. Nie miała pulsu Viv poprosiła aby lekarz podał jej małą bo chce ją potrzymać i po kilku minutach mała zaczęła płakać. Nie wiem czy zrozumiałeś, ale twoja żona dokonała cudu. Dzieci są na oddziale w inkubatorach. Widziałem je, ale nie pozwolili mi zrobić im zdjęć. Ale mówię ci, że są prześliczne. Alan jest bardzo podobny do ciebie. Lenka jest w ciężkim stanie, ale lekarze mówią, że wszystko powinno się ustabilizować. Lenka jest mniejsza od Alana. Mam nadzieję, ze przyjedziesz je zobaczyć. Pozdrawiam Marco.Gdy to przeczytałem łzy poleciały mi po policzkach. Jak ja mogłem się poddać. Postanowiłem jak najszybciej polecieć do Dortmundu i zobaczyć dzieci jak i Viv. Szczerze bardzo za nimi tęskniłem. Dopiero po wyprowadzeniu z domu Messiego i Neya uświadomiłem sobie, że urodził mi się syn. Strasznie się cieszyłem. Lot miałem dzisiaj o 17:00. Musiałem się śpieszyć bo była już 15:10. Musiałem lecieć w II klasie bo za późno zarezerwowałem bilet. Byłem bardzo podekscytowany. Postanowiłem siedzieć w Dortmundzie dopóki nie odzyskam Viv i dzieci mam w nosie to, że trener mnie usunie lub zawiesi.
Z góry przepraszam, że tak późno, ale jestem aktualnie u brata i składam papiery na uczelnie i nie mam kiedy siąść przed laptopem mam nadzieję, że rozdział się podoba. Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)